Ofiara gwałciciela żyje za 153 zł miesięcznie. Oprawca winien jest jej 260 tys. zł

Polska

Była przywiązywana do ławy, kopana, gwałcona i bita tak, że straciła wzrok. 48-letnia obecnie pani Bernarda zgodnie z wyrokiem sądu powinna otrzymać od swojego oprawcy 150 tys. zł zadośćuczynienia i comiesięczną rentę w kwocie 1 tys. zł. Ale niewidoma kobieta żyje za 153 zł zasiłku pielęgnacyjnego, a zasądzonych kwot nie można wyegzekwować, bo skazany nie pracuje. I nie można go do tego zmusić.

Pani Bernarda 18 lat temu rozwiodła się z mężem i spotkała na swej drodze Mariana G. Nowy związek szybko przerodził się w koszmar.


- Wrzątkiem mnie oblał, podpalał mi włosy, przypalał zapalniczką i psikał dezodorantem, tylko zdążyłam buzię odwracać. Wiązał mnie do ławy, ręce, nogi… potem brał cokolwiek… nie pamiętam, czy to był słoik czy butelka, wiem, że to było szklane. Im więcej krwi widział, to jego to bardziej kręciło - opowiada.


Po kilku miesiącach przetrzymywania pani Bernardzie udało się od Mariana G. uciec. Niestety, została jej pamiątka na całe życie.


- Na skutek pobicia, odklejonej siatkówki straciłam wzrok. Co pod ręką miał, to po głowie mnie bił. Lewe oko jest uschnięte - mówi pani Bernarda.

 

Skazany za zabójstwo żony


- Postępowanie karne przeciwko Marianowi G. toczyło się w sądzie w 2010 roku. Obejmowało czyny z 2000 roku. Z uzasadnienia wyroku sądu wynika, że sąd nie miał żadnych wątpliwości, że Marian G. spowodował znaczne obrażenia, bo w wyniku tych czynów pani Bernarda straciła wzrok - informuje Agata Dybek-Zdyń, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Gliwicach.


Mariana G. skazano na 3,5 roku bezwzględnego więzienia. Okazało się też, że nie jest to jedyne przestępstwo, jakiego się dopuścił.


- Również w 2010 roku Marian G. został skazany na karę 10 lat pozbawienia wolności za zabójstwo swojej żony - mówi Agata Dybek-Zdyń, rzecznik sądu w Gliwicach.


Rekompensata urosła do 260 tys. zł


Wyroki połączono i Mariana G. skazano na 14 lat więzienia. W tym samym czasie sąd cywilny przyznał okaleczonej kobiecie rekompensatę: 150 tys. zł zadośćuczynienia i 1000 zł comiesięcznej renty.


Dziś pani Bernarda powinna otrzymać od oprawcy już ponad 260 000 zł, bo kwota urosła w wyniku odsetek. Ale wyrok jest tylko na papierze. Kobieta nie otrzymała ani złotówki. Komornicza egzekucja okazała się bezskuteczna, bo mężczyzna nie pracuje.


- Takie jest prawo, że więźnia nie mogą zmusić do pracy, to tylko jego szczera chęć - tłumaczy pan Władysław, obecny mąż pani Bernardy.


Zarobkowo nie pracuje, jest wolontariuszem


- Marian G. do roku 2023 r. będzie przebywał w zakładzie karnym w związku z wyrokiem. Z tego, co ustaliłam, nie pracuje w zakładzie zarobkowo, natomiast świadczy pracę jako wolontariusz - dodaje Agata Dybek-Zdyń.


Pani Bernarda pozostaje bez środków do życia. Gdyby nie obecny maż Władysław, którego poznała w klinice okulistycznej, nie miałaby z czego żyć. Od półtora roku są małżeństwem.


ZUS odmówił renty


Pani Bernarda otrzymuje jedynie 153 zł zasiłku pielęgnacyjnego. ZUS renty jej odmówił, bo nie ma udokumentowanej odpowiedniej liczby przepracowanych lat.


Ekipa "Interwencji" chciała porozmawiać z Marianem G. przed kamerą. Wystąpiła do zakładu karnego o zgodę, ale mężczyzna odmówił.

 

Interwencja

prz/dro/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie