Hiszpański urzędnik przez 10 lat udawał, że pracuje. Rocznie otrzymywał 50 tys. euro
Sąd w Walencji orzekł 9-letni zakaz pełnienia funkcji w administracji publicznej wobec urzędnika, który ponad dekadę nie pracował, ale pobierał wynagrodzenie.
W orzeczeniu wydanym w piątek wieczorem sędzia stwierdził, że Carles Recio świadomie oszukiwał swego pracodawcę, którym był ratusz w Walencji. Wskazał, że urzędnik pojawiał się w pracy jedynie nad ranem i po południu, aby odbić kartę pracowniczą.
W uzasadnieniu werdyktu sędzia podkreślił, że Recio oszukiwał swego pracodawcę w sposób "ciągły" i "z pełną świadomością unikał podjęcia pracy i wykonywania powierzonych mu obowiązków".
- Swoim postępowaniem oskarżony wystąpił przeciwko interesowi publicznemu (…). Naraził też na poważne straty wizerunek administracji publicznej - dodał sędzia.
Przeciwko urzędnikowi zeznawali koledzy z pracy
Proces wobec byłego szefa miejskiego archiwum został zainicjowany przez władze Walencji. W pozwie oskarżyły one Recio, że ponad dekadę nie pracował, choć pobierał od ratusza wysokie wynagrodzenie - 50 tys. euro rocznie.
Ratusz wystąpił do sądu po tym, gdy w marcu br. prokuratura generalna w Madrycie wycofała pozew złożony z urzędu wobec Carlesa Recio. Decyzja ta wywołała wiele kontrowersji, gdyż przeciwko urzędnikowi zeznawać chcieli jego koledzy z pracy. Przedstawiali oni liczne dowody na to, że Recio świadomie oszukiwał władze miejskie.
Kilka osób z personelu ratusza potwierdziło hiszpańskim mediom, że w ciągu dziesięciu lat rutyna 53-letniego dziś urzędnika była taka sama. - Pojawiał się on tylko po to, aby odbić kartę pracowniczą o 7.30 i o 15.30. Pomiędzy tymi godzinami nie było go w urzędzie - zeznali.
Pojawił się przy wejściu do pracy jedynie w szlafroku i kapciach
Niektórzy z pracowników ratusza podczas składania zeznań ujawnili, że pewnego dnia dyrektor archiwum miejskiego pojawił się przy wejściu do pracy jedynie w szlafroku i kapciach, po czym odjechał samochodem.
Recio bronił się twierdząc, że nie pracował wewnątrz budynku ratusza. W prokuraturze zeznał, że nie mógł wykonywać swoich obowiązków, gdyż władze miasta nie reagowały na jego prośby dotyczące przydzielenia mu komputera.
Carles Recio, który w sierpniu 2016 r. został dyscyplinarnie zwolniony z pracy, utrzymywał, że w ciągu "ostatnich 10 lat wykonał wiele ważnych zadań poza siedzibą archiwum".
- Realizowałem powierzone mi zadania poza terenem urzędu. Nie mogę ujawnić, co robiłem poza biurem, gdyż charakter mojej pracy był poufny - tłumaczył się urzędnik.
PAP
Czytaj więcej