Szarpanina w Sejmie. Protestujący chcieli wywiesić transparent

Polska

- Chcieliśmy wywiesić transparent, bo przez galerię nie przejdą goście, którzy przyjadą na Zgromadzenie Parlamentarne NATO, jakimś tylnym wyjściem będą uciekać, jak szczury do kanałów, więc chcieliśmy pokazać, że my tu jesteśmy - mówili protestujący w Sejmie opiekunowie osób niepełnosprawnych, którzy próbowali w oknie wywiesić baner, ale uniemożliwiła to Straż Marszałkowska. Doszło do szarpaniny.

"Polish Disabled Children Beg for a Decent Life"  ("polskie niepełnosprawne dzieci błagają o godne życie") - głosił napis na transparencie. 

- Rząd myśli, że jak goście nie wejdą galerią, to nikt o nas nie usłyszy - mówiła jedna z matek.

 

Straż Marszałkowska nie odpowiedziała na pytania dziennikarzy, dlaczego protestujący nie mogą wywiesić transparentu.

 

- Proszę nas zakuć w kajdanki, bo będziemy rozrzucać ulotki, które mamy przygotowane - powiedziała Iwona Hartwich.

 

Strażnicy nie chcieli pozwolić także na otworzenie okna. - Jest mi duszno, proszę pozwolić mi otworzyć to okno - mówiła Hartwich.

 

- To kwestia bezpieczeństwa. Nie można tak szeroko otwierać okna i żeby pani siadała na parapecie - podkreślił jeden ze strażników.

 

 

W pewnym momencie protestującym udało się wywiesić transparent. Sytuacja była bardzo napięta. Jedna z kobiet krzyczała do strażnika: "Niech pan wyjdzie z mojej kuchni" (na parapetach są poustawiane kubki, leżą ciastka, na podłodze stoją kartony i butelki z napojami).

 

Straż podjęła interwencję. Po trwającej kilka minut przepychance strażnicy zdjęli transparent. Po tym kobiety oskarżały ich o użycie siły. Jedna z kobiet pokazywała sińce na ręku. Pomocy protestującym udzielili ratownicy medyczni.

 

Konflikt trwa. Strajkujące matki i dwoje ich niepełnosprawnych dzieci na wózkach wciąż stoją nieopodal okien. Poseł Mirosław Suchoń z Nowoczesnej zapowiedział, że będzie domagał się wyjaśnień dotyczących interwencji Straży Marszałkowskiej.

 

Iwona Hartwich wyjaśniła, że celem wywieszenia transparentu w języku angielskim jest poinformowanie o proteście uczestników Zgromadzenia Parlamentarnego NATO, które rozpocznie się w piątek w gmachu Sejmu.

 

"Nikomu nie zależy na wyciszeniu protestu"

 

- To są trudne momenty i niełatwe decyzje - w ten sposób szarpaninę w Sejmie skomentował dyrektor Centrum Informacyjnego Sejmu Andrzej Grzegrzółka. 

 

Podkreślił, że działania Straży Marszałkowskiej były podyktowane względami bezpieczeństwa. - Zawsze można skonstruować argument, że ktoś jest dorosły i odpowiada za siebie, ale my musimy w jakiś sposób odnosić się do okoliczności. Jeśli protest zmienia swój charakter, zmienia się ekspresja osób, które przeprowadzają tę akcję okupacyjną, wówczas musimy się w jakiś sposób dostosowywać. Od spraw bezpieczeństwa nie uciekniemy - dodał.

 

- To nie jest tak, że wobec wywieszania flag czy transparentów na pierwszym piętrze, nie możemy nic powiedzieć czy zrobić. To są rzeczy, które są związane z naszym byciem gospodarzem tego wydarzenia, stąd reakcja strażników - zaznaczył.

 

- Z jednej strony mamy wydarzenie, które zasadniczo ma wpływ na prace Kancelarii Sejmu i staramy się w jakiś sposób respektować i odnosić do postulatów osób protestujących, do ich żądań, do ich potrzeb; z drugiej mamy pewne fundamentalne zasady bezpieczeństwa - oświadczył Grzegrzółka.

 

- Nie jest tajemnicą, że wszystko, co dzieje się teraz w Kancelarii Sejmu - z racji tego, że jesteśmy niefortunnym gospodarzem tego protestu - będzie przypisywane nam i na nasz rachunek. Dlatego w jakiejś mierze te kwestie bezpieczeństwa muszą mieć swoją wagę, musimy dmuchać na zimne - przekonywał dyrektor CIS

 

Grzegrzółka stwierdził, że "argumenty, że komuś zależy na wyciszeniu protestu są chybione". - Gdyby tak było przełożylibyśmy Zgromadzenie Parlamentarne NATO - tłumaczył.

 

 

Polsat News, polsatnews.pl

prz/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie