"Bzdury, których nie warto komentować". Premier Szydło o publikacji ws. wyroków TK

Polska

- Są to bzdury, których nie warto po prostu komentować - tak premier Beata Szydło odniosła się do publikacji portalu gazeta.pl, według której szefowa rządu miała "osobiście decydować, by nie publikować wyroków TK".

Portal Gazeta.pl podał w środę, że Marcin Szwed, prawnik z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, opublikował na Twitterze link do dokumentów z postępowania karnego w sprawie odmowy publikacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Są wśród nich m.in. postanowienie o umorzeniu oraz protokoły przesłuchań świadków, w tym szefowej KPRM Beaty Kempy oraz dyrektor Rządowego Centrum Legislacji Jolanty Rusiniak. Podczas przesłuchania Rusiniak powiedziała wprost, że polecenie, by nie publikować wyroku TK, otrzymała bezpośrednio od premier Beaty Szydło - czytamy w publikacji.

 

"To próba przykrycia skandalu"

 

Rzecznik rządu Rafał Bochenek, komentując doniesienia portalu gazeta.pl napisał, że traktuje je "jako atak propagandowy oparty na nieprawdziwych informacjach".

 

- Zawsze działamy na podstawie prawa, a dokumenty wydawane przez TK pod kierunkiem Pana (Andrzeja - red.) Rzeplińskiego, wydawane były bez podstawy prawnej, łamały przepisy i wydawano je w niewłaściwym składzie, przez to nie były wyrokami. Czyżby to była nieudolna próba przykrycia skandalu związanego z molestowaniem kobiet i łamaniem ich praw w redakcji Gazety Wyborczej? - dodał Bochenek.

 

"Sprawa jest już zamknięta" - mówi prezes TK

 

O tę sprawę oraz o sugestie niektórych polityków, że w związku z opisaną sprawą premier powinna trafić przed Trybunał Stanu, Julia Przyłębska była pytana w czwartek w TVP Info.

 

- Jestem tak daleko idącymi tezami zbulwersowana i poruszona. To nie tylko "Gazeta Wyborcza", ale z tego co słyszałam też i niektórzy politycy wypowiadają się w tym samym duchu. Sprawa jest już zamknięta, toczyło się już postępowania w prokuraturze, które zostało umorzone - powiedziała Przyłębska.

 

Według niej "kwestia dotyczyła tego, że premier nie zakazała, ale jako organ nie opublikowała rozstrzygnięć TK, które nie były wyrokami". Przyłębska mówiła, że zapadły one "w składzie nieznanym konstytucji, nieznanym w ustawie". - Bo to był czas, kiedy pan prezes (TK, Andrzej) Rzepliński dowolnie żonglował składami. Pełen skład TK to 15 sędziów. Pan Rzepliński nie miał żadnych powodów, by nie dopuszczać do orzekania trzech sędziów - podkreśliła Przyłębska.

 

Chodzi o wybranych w grudniu 2015 r. przez Sejm, oraz zaprzysiężonych wtedy przez prezydenta Andrzeja Dudę, sędziów TK: Mariusza Muszyńskiego, Henryka Ciocha i zmarłego w lipcu br. Lecha Morawskiego. Poprzedni prezes TK Andrzej Rzepliński nie dopuszczał ich do orzekania, powołując się na wyroki TK z grudnia 2015 r. o tym, że ich miejsca są zajęte przez trzech sędziów wybranych w październiku 2015 r. - od których prezydent nie przyjął ślubowania. PiS podkreślało, że nie ma żadnej podstawy prawnej niedopuszczania tych sędziów do orzekania.

 

Dlatego - mówiła Przyłębska - kiedy w tym czasie zapadały rozstrzygnięcia, "zapadały one w składzie niezgodnym z konstytucją". - Zresztą mówiliśmy o tym w naszych zdaniach odrębnych z sędzią TK (Piotrem) Pszczółkowskim, później dołączył do nas sędzia Jędrzejewski - zaznaczyła. Przyłębska przekonywała, że Rzepliński jako prezes TK "nie miał uprawnień by decydować czy ktoś jest sędzią (TK) czy nie".

 

Nowoczesna chce Trybunału Stanu dla Szydło

 

- Obowiązek publikowania wyroków Trybunału Konstytucyjnego wynika z prawa, z Konstytucji. W związku z tym ktoś, kto łamie prawo, łamie Konstytucję, a jest ważnym urzędnikiem państwowym, bo jest premierem rządu - odpowiada przed Trybunałem Stanu - powiedziała przewodnicząca Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer.

 

- Dlatego premier Beata Szydło powinna odpowiadać za to, że zabroniła drukowania wyroków Trybunału Konstytucyjnego przed Trybunałem Stanu. My jako Nowoczesna zrobimy wszystko, żeby odpowiedziała - powiedziała liderka Nowoczesnej.

 

- Dzisiaj jest informacja, że wiemy, że zrobiła (premier Szydło) to osobiście. Po prostu sama zadecydowała o tym, że nie będą te wyroki drukowane. Nie zadecydował ktoś z jej urzedników, tylko ona osobiście. W związku z tym ona odpowiada za to, że zostało złamane prawo. Wprzypadku premiera droga która powinna zostac podjęta jest Trybunał Stanu. Oczywiście nie w tej kadencji, ale w kolejnej - powtórzyła Lubnauer.

 

 

- Do tej pory mogliśmy się domyślać, kto wydał polecenie niedrukowania wyroków TK. W tym momencie na podstawie dokumentów przedstawionych przez Helsińską Fundację Praw Człowieka pojawia się kolejny dowód na to, że pani premier Beata Szydło złamała Konstytucję nie publikując niezwłocznie wyroku TK - powiedziała Kamila Gasiuk-Pihowicz z Nowoczesnej.

 

- Wszyscy mamy świadomość, że polecenie takiego zachowania zostało wydane przez Jarosława Kaczyńskiego - powiedziała Gasiuk-Pihowicz.

 

 

Prokuratura umorzyła śledztwo

 

W lutym tego roku Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga umorzyła śledztwo w sprawie niedopełnienia od 9 marca 2016 r. do 10 lutego 2017 r. obowiązków służbowych przez funkcjonariuszy publicznych, w tym premier Beaty Szydło, poprzez zaniechanie niezwłocznej publikacji orzeczeń TK, m.in. z 9 marca 2016 r. Trybunał uznał w nim za niekonstytucyjne kilkanaście przepisów przygotowanej przez PiS nowelizacji ustawy o TK.

 

Zdaniem prokuratury, zaniechanie publikacji orzeczeń "było działaniem podyktowanym ochroną interesu publicznego, wyrażającym się w niedopuszczeniu do wprowadzenia do obrotu prawnego rozstrzygnięć sprzecznych z obowiązującym porządkiem prawnym".

 

PAP 

nro/hlk/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie