Premier miała osobiście decydować o niepublikowaniu wyroków TK. Bochenek: to atak propagandowy oparty na nieprawdziwych informacjach
- Traktuję to jako atak propagandowy oparty na nieprawdziwych informacjach - powiedział w środę rzecznik rządu Rafał Bochenek komentując publikację Gazety.pl, według której premier Beata Szydło "osobiście decydowała, by nie publikować wyroków TK".
Marcin Szwed, prawnik z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, opublikował na Twitterze link do dokumentów z postępowania karnego w sprawie odmowy publikacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego.
Prawnik Fundacji otrzymał dokumenty w trybie dostępu do informacji publicznej. Są wśród nich m.in. postanowienie o umorzeniu oraz protokoły przesłuchań świadków, w tym szefowej KPRM Beaty Kempy oraz dyrektor Rządowego Centrum Legislacji Jolanty Rusiniak.
Prokuratura wysłała mi dziś, w trybie inf. pub., dokumenty z postępowania karnego ws. odmowy publikacji wyroku TK: postanowienie o umorzeniu oraz protokoły przesłuchań świadków, w tym B. Kempy. Zachęcam do lektury i oceny prawidłowości działań prokuratury: https://t.co/lYpGxGNbZi
— Marcin Szwed (@marcinszwed89) 29 listopada 2017
"Polecenie takie od Pani Premier otrzymywałam każdorazowo"
Podczas przesłuchania szefowa Rządowego Centrum Legislacji Jolanta Rusiniak powiedziała wprost, że polecenie, by nie publikować wyroku TK otrzymała bezpośrednio od premier Beaty Szydło - czytamy w publikacji.
- Dnia 9 marca 2016 r. Trybunał Konstytucyjny procedował w sprawie ustawy o zmianie Ustawy o Trybunale Konstytucyjnym i tego dnia do Rządowego Centrum Legislacji wpłynęło to orzeczenie. To była sprawa głośna, medialna, budząca liczne kontrowersje. Tego dnia osobiście rozmawiałam z Prezesem Rady Ministrów Panią Beatą Szydło i podczas tej rozmowy Pani Premier poleciła mi, abym nie kierowała sprawy do zredagowania i ogłoszenia w Dzienniku Ustaw - cytuje Gazeta.pl protokół z przesłuchania Jolanty Rusiniak.
- Polecenie takie od Pani Premier otrzymywałam każdorazowo, przy okazji wydania przez Trybunał Konstytucyjny kolejnych orzeczeń, aż do 16 sierpnia 2016 roku. Można zatem powiedzieć, że w okresie od 9 marca 2016 r. do 16 sierpnia 2016 r. Pani Premier przejęła osobiście kompetencję zawiązaną z wyrażeniem dyspozycji o skierowaniu orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego do publikacji – dodała.
Kempa: nie pamiętam
"Do moich obowiązków nie należą stricte kwestie związane z kompetencją Prezesa Rady Ministrów w zakresie promulgacji aktów prawnych. Zajmuje się tym z ramienia Kancelarii Rady Ministrów pani Minister Jolanta Rusiniak. Być może zdarzało się, że podpisałam jakieś pismo dotyczące korespondencji z Trybunałem Konstytucyjnym na polecenie pani Premier, ale tego nie pamiętam. Jeśli chodzi o kwestie związane z publikacją orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego (..), to ja działań w tym zakresie nie podejmowałam. Zajmowała się tym minister Jolanta Rusiniak i pani premier Beata Szydło" - zaznała z kolei szefowa Kancelarii Premiera Beata Kempa.
Jak dodała, "wiadomo mi natomiast z rozmów z panią premier Beatą Szydło i minister Jolantą Rusiniak, że jeszcze przed 9 marca 2016 r. każde przesłane do publikacji orzeczenie z TK było przedmiotem analizy pod kątem spełnienia warunków formalnych i prawnych. Wiem, że orzeczenia TK (...) nie były publikowane, gdyż pojawiły się wątpliwości co do charakteru tych aktów prawnych".
"Pamiętam, że Prezes Rady Ministrów dysponowała opiniami konstytucjonalistów. Kojarzę, że była mowa o opinii prof. Banaszka. Być może inne, ale już tego nie pamiętam. Z opinii tych wynikać miało, że akt TK podjęty w niewłaściwym składzie i podpisany przez niewłaściwą liczbę sędziów nie dawał w naszej ocenie podstaw, aby uznać go za wyrok podlegający publikacji" - podkreśliła.
Z zeznania Beaty Kempy w sprawie niepublikowania wyroku - twierdzi, że mieli opinie prawne. Szkoda, że Kancelaria w odpowiedzi na mój wniosek odpisała, że takich opinii nie było.
— Maciek Jabłoński (@MaciekWro) 29 listopada 2017
Plączą się w zeznaniach, a PIS rządzić wiecznie nie będzie. https://t.co/NnwktaSOhP pic.twitter.com/OKYSnoyKLS
"Zawsze działamy na podstawie prawa"
"Kolejne kłamstwa i bzdury, traktuję to jako atak propagandowy oparty na nieprawdziwych informacjach. Wszystkie wyroki były, są i będą publikowane" - skomentował publikację Gazety.pl rzecznik rządu Rafał Bochenek.
"Zawsze działamy na podstawie prawa, a dokumenty wydawane przez TK pod kierunkiem Pana Rzeplińskiego wydawane były bez podstawy prawnej, łamały przepisy i wydawano je w niewłaściwym składzie, przez to nie były wyrokami. Czyżby to była nieudolna próba przykrycia skandalu związanego z molestowaniem kobiet i łamaniem ich praw w redakcji Gazety Wyborczej?" - napisał Bochenek w komentarzu.
I to jest właśnie zastanawiające, skoro z zeznań świadków wynika, że brak publikacji był decyzją pani Premier.
— Marcin Szwed (@marcinszwed89) 29 listopada 2017
A tak wygląda zeznanie, na podstawie którego Beata Szydło stanie w przyszłości przed Trybunałem Stanu. Obciążające panią premier dokumenty, w tym zeznanie szefowej Rządowego Centrum Legislacji, zostały ujawnione przez @hfhrpl. https://t.co/Fn34tOikat pic.twitter.com/qn4n6zBAH1
— Adrian Zandberg (@ZandbergRAZEM) 29 listopada 2017
Wygląda, że Trybunał Stanu będzie miał zajecie... https://t.co/6nuMJlMBfW
— Ryszard Balicki (@erbalicki) 29 listopada 2017
PAP
Czytaj więcej