"Ja dostałem sygnał, że wygram w totka". Wiceminister o tłumaczeniach Ziobry
- Na pewno zagłosuję "za" - zadeklarował wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk, odnosząc się do sprawy Zbigniewa Ziobry. W piątek Sejm ma zdecydować, czy uchylić immunitet byłego ministra sprawiedliwości. - Ja dzisiaj mówię dokładnie to, co mówił kiedyś Zbigniew Ziobro: że każdy musi być równy wobec prawa - uzasadnił swoje stanowisko Tomczyk.

Gościem Marcina Fijołka w piątkowym wydaniu "Graffiti" był Cezary Tomczyk. Wiceminister obrony narodowej odniósł się do sprawy Zbigniewa Ziobry. Dzisiaj Sejm ma zadecydować, czy uchylić immunitet byłego ministra sprawiedliwości orz wyrazić zgodę na jego zatrzymanie i areszt w związku z nadużyciami przy Funduszu Sprawiedliwości.
Prokuratura chce postawić Ziobrze 26 zarzutów. W czwartek wniosek w tej sprawie poparła sejmowa komisja regulaminowa. Sprawozdanie komisji przed północą przedstawił jej przewodniczący Jarosław Urbaniak, zaznaczając, że wniosek Prokuratury Krajowej stanowi szczególne wydarzenie w historii polskiego parlamentaryzmu, gdyż po raz pierwszy zarzuty wobec byłego ministra sprawiedliwości kraju Unii Europejskiej odnosi się do zorganizowania i kierowania grupą przestępczą.
ZOBACZ: Zbigniew Ziobro może stracić immunitet. Prezes PiS: Skandaliczna decyzja
- Na pewno zagłosuję "za" - zadeklarował polityk, wskazując, że rozliczanie polityków Prawa i Sprawiedliwości było jedną z obietnic wyborczych Koalicji Obywatelskiej. - (Ten postulat - red.) dotyczył każdego polityka, który kradł albo który mógł kraść. Ja dzisiaj mówię dokładnie to, co mówił kiedyś Zbigniew Ziobro: że każdy musi być równy wobec prawa - powiedział Tomczyk.
Odnosząc się do sprawy Ziobry, Tomczyk zadeklarował, że gdyby tego typu zarzuty zostały postawione przeciętnemu Polakowi, musiałby on udowodnić swoją niewinność przed sądem. - Mamy takie prawo, jakie mamy. Mamy immunitet, za którym stoi dzisiaj Zbigniew Ziobro. On dzisiaj ten immunitet - jestem o tym święcie przekonany - będzie miał zdjęty. A później niech tłumaczy się przed sądem, bo tam jest ten etap, gdzie można dowieść swojej niewinności. Każdy Polak, każda Polka, musiałby przejść przez dokładnie taką samą procedurę - powiedział.
Zarzuty wobec Zbigniewa Ziobry. Tomczyk: oni kradli te pieniądze
Zarzuty wobec Ziobry związane są z nieprawidłowościami w Funduszu Sprawiedliwości. Według prokuratury, były minister sprawiedliwości miał działać w celu uzyskania korzyści majątkowych dla innych osób oraz korzyści osobistych i politycznych dla siebie, oraz że robił to wspólnie m.in. z jego zastępcami Marcinem Romanowskim i Michałem Wosiem oraz posłem PiS Dariuszem Mateckim. W ten sposób miał działać na szkodę państwa i interesu publicznego, ograniczając dostęp do funduszu podmiotom uprawnionym.
- Czasami mówi się, że to dotyczyło wydatków np. na straże pożarne, ale w ogóle nie chodzi o to, bo gdyby te pieniądze trafiły do strażaków, to wiedziałbym, że ten cel był szczytny - zaznaczył Tomczyk. - Ale chodzi o to, że oni kradli te pieniądze. Nie chodzi o strażaków, nie chodzi o koła gospodyń wiejskich. Chodzi właśnie o to, że zorganizowana grupa przestępcza dokonywała ustawienia konkursów, aby miliony złotych szły do organizacji połączonych z nimi w sposób politycznych. A potem zakup mieszkań, zakup willi, pieniądze na konta
ZOBACZ: Kaczyński porównał aferę Funduszu Sprawiedliwości do 500 plus. "Za to też trzeba by karać"
- Mówimy tutaj o zdefraudowaniu 150 mln zł, czyli mniej więcej to jest tyle, ile wynosi budżet średniego, mniejszego miasta w ciągu roku. I to są pieniądze, które miały trafić do ofiar przestępstw. Jeżeli one trafiały do takich organizacji, jak w przypadku słynnej "Willi Plus" Przemysława Czarnka, a potem te pieniądze się rozpływały albo były po to, żeby budować politykę, to jest to ciężkie przestępstwo na majątku państwowym - podsumował.
Zbigniew Ziobro w Budapeszcie. "Miał bilet do Polski"
Ziobro odniósł się w czwartek do wniosku o uchylenie mu immunitetu oraz wyrażenie przez Sejm zgody na areszt tymczasowy. W trakcie
konferencji prasowej, która prawdopodobnie odbyła się w Budapeszcie, powiedział on, że miał już kupiony bilet do Polski. Nie wrócił jednak do kraju, gdyż miał uzyskać informację, że "w sposób przestępczy ma być zorganizowana kolejna prowokacja" związana z zatrzymaniem go.
Jak dodał, w "normalnym stanie rzeczy zbagatelizowałby taką informację i uznałby ją za niedorzeczną, nieprawdopodobną". - Ale żyjemy w państwie Tuska, czyli człowieka, który jasno powiedział, że będzie stosował prawo tak, jak on je rozumie, a nie tak, jak jest zapisane w ustawach i on to naprawdę robi - powiedział były minister.
ZOBACZ: "Miałem bilet do Polski". Zbigniew Ziobro zabrał głos z Budapesztu
Do tych słów odniósł się Tomczyk, który w żartobliwy sposób postanowił zadrwić z byłego ministra sprawiedliwości.
- Tak, a ja dostałem wczoraj sygnał, że wygram w totka. Każdy może wybrać swoją linię obrony. W aresztach śledczych i więzieniach w ogóle dużo ludzi uważa, że są niewinni. Natomiast tutaj jest prosta sprawa. Wystarczy udowodnić swoją niewinność przed sądem, a prokurator z kolei ma zadanie udowodnić winę, o którą postuluje przed sądem
"Sam bym chciał ten podstawowy kurs przejść". Tomczyk o planach MON
W czwartek minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz ogłosił, że 22 listopada rozpocznie się przeznaczony dla wszystkich obywateli pilotaż programu powszechnych dobrowolnych szkoleń obronnych "wGotowości". Jak zaznaczył, realizacja tego programu ma być sposobem na zbudowanie odporności społecznej, informacji i nauki niezbędnych umiejętności dla każdego, kto będzie chciał skorzystać z tego typu szkoleń.
Szczegóły programu "wGotowości" zdradził w piątek Tomczyk, wskazując, że "jest to kompletny system", składający się z dwóch części. - Pierwsza część to są szkolenia obronne, które dotyczą szkolenia zarówno z obrony cywilnej, jak i z podstaw przetrwania czy elementów paramedycznych, które dotyczą wojska. Czyli to są szkolenia bez broni, to są szkolenia dotyczące tego, jak głowa rodziny mogłaby się zachować w sytuacji zagrożenia - powiedział.
- Jest druga ścieżka, którą ogłosiliśmy, która ma z kolei fundamentalne znaczenie dla wojska. To jest szkolenie rezerwy. To są już szkolenia wojskowe, szkolenia specjalistyczne, więc podstawowy kurs, jeśli chodzi o szkolenia wojskowe, to jest 28 dni. To jest albo dobrowolna zasadnicza służba wojskowa, albo wakacje z wojskiem, albo szkolenia od początku, które zakładają, że ktoś po szkoleniu stanie się rezerwistą - dodał.
ZOBACZ: Chcą przeszkolić 400 tysięcy ludzi. Ruszyły zapisy
Tomczyk zaznaczył, że chciałby, aby ta pierwsza ścieżka "powodowała, że część osób po takim jedno-dwudniowym szkoleniu wybierze jednak ten ten drugi tryb i jednak zechce przejść przeszkolenie wojskowe i na przykład zostać rezerwistą wojska polskiego".
- Ja bym chciał ten podstawowy kurs przejść, nawet żeby pokazać, jak to wygląda. Myślę, że to jest też kwestia promocji tego kursu. Natomiast ja tego typu kursy oczywiście przechodziłem też w przeszłości, kończyłem wyższe szkoły i kursy obronne na Akademii Obrony Narodowej, przeszkolenie wojskowe też wcześniej, jeszcze na początku mojej kariery poselskiej - podsumował.
Widziałeś coś ważnego? Przyślij zdjęcie, film lub napisz, co się stało. Skorzystaj z naszej Wrzutni
Czytaj więcej