"Zobowiązania natowskie to nie jest fanaberia". Siemoniak w "Gościu Wydarzeń"

Polska

- Myślę, że dla USA nawet przy takiej prezydenturze, która trochę chce zerwać kontynuację polityki obronnej w Europie, zobowiązania natowskie to nie jest fanaberia. To nie są decyzje ostatniego roku, czy trzech lat prezydenta Obamy. To wielka linia polityki amerykańskiej obecności w Europie – powiedział w programie "Gość Wydarzeń" Tomasz Siemoniak, były minister obrony narodowej.

W sobotę do Polski przylecieli pierwsi amerykańscy żołnierze z 3. Pancernej Brygady Grupy Bojowej, którzy mają wzmocnić wschodnią flankę NATO.


- Wyraźne jest to, co mówi prezydent elekt Donald Trump, że chce lepszych relacji z Rosją. Jak to będzie wyglądało w praktyce - zobaczymy. Bardzo istotny będzie wiosenny szczyt NATO w Brukseli. Tam będzie okazja do zapoznania się z nową linią prezydenta - powiedział Siemoniak.


"Nie można zapomnieć o konwencjonalnej wojnie"


Na pytanie Agnieszki Mosór, czy zamiast inwestować w żołnierzy i ciężki sprzęt, NATO nie powinno skupić się na obronie cybernetycznej, Siemoniak odpowiedział, że "nawet gdyby Ukraina miała tysiąc hakerów, to w Donbasie i na Krymie pojawiły się czołgi, sprzęty i żołnierze".


- To nie jest tak, że można zapomnieć o tych tradycyjnych zagrożeniach i konwencjonalnej wojnie. Trzeba mieć także obronę cybernetyczną, to idzie w parze. NATO musi włączyć zagrożenia informatyczne do katalogu podstawowych zagrożeń - podkreślił były szef MON.


"Marszałek opukuje drzewa w Beskidach"


Jak zaznaczył, Platforma "nie rozmawia z PiS-em" o rozwiązaniu kryzysu w Sejmie. - Czekamy na marszałka Marka Kuchcińskiego, bo to on powinien podjąć rozmowy – uważa Siemoniak. – Ale jego nie ma. Opukuje jakieś drzewa w Beskidach. To jest niepoważne - dodał.


- Grzegorz Schetyna zaproponował jakiś czas temu, żeby prezydent Andrzej Duda był gospodarzem jego spotkania z Jarosławem Kaczyńskim i mam nadzieję, że prezydent do takiego spotkania doprowadzi przed 11 stycznia - powiedział Siemoniak.


- To będzie prawdziwe forum do rozmowy o tym, co dalej - dodał.


"Nie róbmy karykatury z parlamentu"


Zdaniem posła, "trudno traktować poważnie inicjatywy Ryszarda Petru". - Uważam, że w ogóle ten kierunek rozmowy, że teraz w Senacie będą przyjęte poprawki opozycji głosami senatorów PiS, a później ten sam PiS w Sejmie te poprawki odrzuci, jest absurdalny. Mocno stoimy na gruncie tego, że trzeba uregulować kwestie nielegalnego posiedzenia i to jest punkt wyjścia - zaznaczył Siemoniak.


- Jak będą się czuli obywatele, że teraz senatorowie PiS-u przegłosowują poprawki PO i Nowoczesnej, a potem posłowie PiS-u odrzucają te same poprawki. Nie róbmy karykatury z parlamentu - podkreślił polityk.


- Rozmawiajmy o poważnym rozwiązaniu. Nie chcemy, żeby sprawa budżetu wróciła do Sejmu na zasadzie sankcjonowania tego, co się wydarzyło w sali kolumnowej - dodał.


"To byłoby coś fatalnego"


- Boże chroń nas od takich ekspertów - powiedział polityk zapytany o rozwiązania, jakie na zlecenie Biura Analiz Sejmowych przedstawili eksperci marszałkowi Kuchcińskiemu. W propozycjach było m.in. utajnienie obrad, niewpuszczenie na nie mediów, a także wprowadzenie na salę plenarną funkcjonariuszy BOR. - Trudno mi sobie wyobrazić poważnych ekspertów, którzy sugerują takie rzeczy. To byłoby coś fatalnego przede wszystkim dla marszałka - zaznaczył.

 

Polsat News, polsatnews.pl

prz/luq/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie