Napisał do rodziców wiadomość. Siostra 18-latka ujawnia kulisy tragedii przed dyskoteką

Polska Agata Sucharska / polsatnews.pl / PAP

Wyszedł na zewnątrz, bo chciał wrócić do domu. Napisał rodzicom SMS-a - wspomina w rozmowie z Polsat News Magdalena Rutkowska - siostra 18-latka, który zmarł po bójce przed dyskoteką w miejscowości Wnory-Wiechy. Rodzina nastolatka jest zdeterminowana, aby poznać prawdę o okolicznościach tragedii i apeluje o kontakt do wszystkich świadków zdarzenia.

Zdjęcie podzielone na dwie części: po lewej czarno-białe zdjęcie młodego mężczyzny w białej koszuli, po prawej zdjęcie kobiety w okularach i czapce, która udziela wywiadu.
Polsat News
Siostra ofiary bójki apeluje o pomoc w wyjaśnieniu okoliczności tragedii

Policja informację o leżącym przed dyskoteką 18-latku z obrażeniami głowy otrzymała w nocy z czwartku na piątek. Do poszkodowanego wezwano ratowników medycznych, ale życia chłopaka nie udało się uratować.

 

Ze wstępnych ustaleń śledztwa wynika, że w bójce uczestniczyli młodzi mężczyźni z powiatu wysokomazowieckiego i powiatu ostrołęckiego (woj. mazowieckie).

 

W sobotę rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Łomży Dorota Leszczyńska informowała, że pokrzywdzony po zadanym mu ciosie uderzył głową o betonowe podłoże, doznając m.in. obrzęku mózgu, co spowodowało jego zgon.

"Mają na sumieniu kolejną osobę". Siostra 18-latka obwinia klub za tragedię

Śledztwo trwa, a w sprawie wciąż jest wiele niewiadomych. Rodzina próbuje przez internet dotrzeć do większej liczby świadków. - Ja wiem, że nic nie wróci jego życia, ale chce dowiedzieć się, co się tam stało - wyjaśniła w rozmowie z Polsat News Magdalena Rutkowska, siostra ofiary bójki.

 

- Dlaczego jeśli ktoś to widział, nikt nie zaregował? Dlaczego nie zostali wyprowadzeni? Na chwilę obecną jest za dużo pytań - dodaje. 

 

ZOBACZ: Dramat na Podlasiu. Nie żyje 18-latek, leżał pod dyskoteką

 

Kobieta apeluje o kontakt wszystkie osoby, które mogły widzieć przebieg zdarzeń w środku lokalu. Wzywa również do odpowiedzialności właściciela dyskoteki, w którym odegrała się tragedia. 

 

- Może właściciel klubu też zajmie jakieś stanowisko, może też zostanie pociągnięty do odpowiedzialności, bo z tego co wiem, to nie była jednorazowa sytuacja. Już się działy tam takie rzeczy i nie wiem, jak ten klub może dalej funkcjonować mając na sumieniu już kolejną osobę, kolejne pobicie i kolejnego człowieka w dodatku młodego człowieka, który miał całe życie - wskazała. 

Rodzina 18-latka, chce wiedzieć, co zdarzyło się na dyskotece. "Jesteśmy gotowi na wszystko"

Siostra ofiary zdradziła, że w dniu tragedii jej brat przebywał w klubie ze znajomymi, z którymi raczej nie bywał na tego typu zabawach. - Nie wiem, dlaczego akurat pojechał wtedy z nimi, to też jest zastanawiające - zauważyła. 

 

Jej zdaniem cała grupa nie mówi wszystkiego. - Mam wrażenie, że po prostu oni boją się cokolwiek powiedzieć. Myślę, że wiedzą więcej. Ustalili wspólną wersję i nic więcej nie chcą powiedzieć - oceniła. 

 

- Dowiedziałam się, że to (sprzeczka) działo się już w klubie, że po prostu został zaczepiony już w klubie. Potem też z nieoficjalnych źródeł się dowiedziałam, że ta osoba bardzo chciała, żeby on wyszedł na zewnątrz. No on wyszedł na zewnątrz, bo chciał wrócić do domu, napisał rodzicom SMS-a: Mamo, za chwilę będę w domu, ale już do tego domu nie dojechał - wyjawiła. 

 

ZOBACZ: Zostawił wybuchową torbę przed dyskoteką. Miał "osobiste powody"

 

Prawdziwej wersji wydarzeń trudno dowiedzieć się również od ochroniarzy. - Ochrona jak im było zimno, to po prostu siedzieli w środku i nie interesowało ich, co się działo na zewnątrz - przekazała Magdalena. 

 

- Dlatego jeśli ktokolwiek coś wie, to co się dzieło w środku i to, co mogło kierować tą osobą, niech zgłasza się na policję, niech zgłasza się do nas, bo my naprawdę przyjmiemy każdą wiadomość, jeteśmy gotowi naprawdę na wszystko - ponowiła apel. 

Tragedia na Podlasiu. Areszt dla mężczyzny podejrzanego o udział w bójce

W związku ze zdarzeniem zatrzymano dwóch 21-letnich mężczyzn. W sobotę prokuratura postawiła im zarzuty.

 

Jeden z nich usłyszał zarzut udziału w bójce i spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, w wyniku czego nastąpiła śmierć pokrzywdzonego. Drugi z mężczyzn ma zarzut udziału w bójce.

 

Jak poinformował w niedzielę rano rzecznik podlaskiej policji Tomasz Krupa, sąd zgodził się na trzy miesiące aresztu dla pierwszego z podejrzanych, któremu grozi dożywocie. Drugi ma dozór policji, poręczenie majątkowe i zakaz kontaktowania się z innymi podejrzanymi. 21-latkowi grozi do pięciu lat więzienia.

 

Prokurator poinformowała też wtedy, że czynności w tej sprawie są w toku i kolejne zatrzymania nie są wykluczone.

 

Widziałeś coś ważnego? Przyślij zdjęcie, film lub napisz, co się stało. Skorzystaj z naszej Wrzutni

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie