Rocznica stanu wojennego. Prezydent mówi o "brutalnym podeptaniu nadziei"
W liście z okazji 44. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego prezydent napisał m.in. o "brutalnym podeptaniu nadziei" Polaków przez "juntę gen. Jaruzelskiego". Jak wskazał, wywołana przez nią fala emigracji przyniosła Polsce straty osobowe na miarę wojennych. Ponadto Karol Nawrocki zaznaczył, że obowiązkiem Polaków jest "pielęgnowanie prawdy o komunistycznej dyktaturze".

W liście skierowanym do uczestników obchodów rocznicy wprowadzenia stanu wojennego prezydent przypomniał, że 44 lata temu przedstawiciele reżimu komunistycznego – przerażeni rozwojem ruchu "Solidarności" i coraz bardziej realną perspektywą utraty władzy – "brutalnie podeptali nadzieję na stopniowy powrót Polski do rodziny wolnych narodów Europy i świata".
Wprowadzenie stanu wojennego oznaczało to drastyczne ograniczenie swobód obywatelskich (m.in. cenzurę korespondencji, zakaz zgromadzeń oraz przebywania w miejscach publicznych w godzinach nocnych), a także przyznanie nadzwyczajnych uprawnień wojsku i milicji.
ZOBACZ: "Gadają, nie robią". Kaczyński podsumowuje dwulecie rządu
Jak podkreślił prezydent, "junta Jaruzelskiego twierdziła, że zapobiega interwencji wojsk Układu Warszawskiego i rozlewowi bratniej krwi. Sama jednak przelewała krew strajkujących robotników, uczestników manifestacji patriotycznych i prześladowanych opozycjonistów".
"My, Polacy, nigdy nie zapomnimy o ofiarach stanu wojennego. O górnikach z kopalni 'Wujek' zastrzelonych 16 grudnia 1981 roku. O tych, którzy zginęli później od kul ZOMO. O ofiarach esbeckich skrytobójstw. O tych, którzy fizycznie nie wytrzymali szykan i tortur w aresztach. O tych, którzy stracili życie lub zdrowie od ciosów milicyjnych pałek i gazu łzawiącego" - zastrzegł.
Karol Nawrocki w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego: Nigdy nie zapomnimy
Nawrocki dodał, że nikt nie zapomni również o tym, że "fala emigracji spowodowanej przez reżim przyniosła Polsce straty osobowe na miarę strat wojennych. Kraj opuściło blisko milion rodaków".
"Wyjeżdżali zgnębieni szykanami działacze opozycji demokratycznej i "Solidarności". Uciekali od upadlającej biedy emigranci zarobkowi - zwykle osoby w pełni sił, energiczne, twórcze i pomysłowe, z cenną wiedzą i umiejętnościami zawodowymi. Władza odebrała im resztki wiary w pomyślną przyszłość, rezerwując szanse na awans społeczno-ekonomiczny wyłącznie dla swojego aparatu. Zdecydowana większość z tych, którzy udali się wtedy na obczyznę, nigdy już nie wróciła do Polski" - napisał.
Przypomniał słowa wiersza Zbigniewa Herberta "Przesłanie Pana Cogito": "(…) zaiste nie w twojej mocy / przebaczać w imieniu tych których zdradzono o świcie".
ZOBACZ: Dwa lata rządu Tuska. Premier: Dobre, choć bardzo trudne
"Jest jednak w naszej mocy dokumentować i przekazywać kolejnym pokoleniom prawdę o komunistycznej dyktaturze i jednym z jej okresów najmroczniejszych, jakim był stan wojenny. Możemy i powinniśmy pielęgnować w sobie radykalny sprzeciw wobec ignorowania woli narodu i zamykania mu ust. Musimy przeciwstawiać się ośmieszaniu i osłabianiu naszego państwa oraz wszelkim przejawom zuchwałej nielojalności wobec wolnej, niepodległej i demokratycznej Polski - za którą tylu wspaniałych rodaków oddało życie" - podkreślił prezydent.
Dodał, że "nie ma i nigdy nie będzie naszej zgody na przemoc i autorytarne bezprawie, na rażąco nieudolne rządy, zastój i marazm gaszące w sercach młodych zapał, nadzieję na lepsze jutro i poczucie własnej godności jako Polaków".
Nawrocki podziękował organizatorom uroczystości – Instytutowi Pamięci Narodowej oraz Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL – oraz "wszystkim, którzy strzegą prawdy o bohaterskiej walce Polaków ze zniewoleniem komunistycznym i ofiarach czerwonego reżimu".
44. rocznica wprowadzenia stanu wojennego
W niedzielę 13 grudnia, od godziny 6 rano, Polskie Radio i Telewizja nadawały wystąpienie gen. Wojciecha Jaruzelskiego, w którym informował on o ukonstytuowaniu się Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego oraz o wprowadzeniu stanu wojennego na terenie całego kraju.
ZOBACZ: Został ułaskawiony przez Łukaszenkę. Opozycjonista zniknął bez śladu
W tym samym czasie milicja rozpoczęła na terenie całego kraju masowe zatrzymania osób uznawanych za szczególnie niebezpieczne. Wśród nich znaleźli się nie tylko przywódcy "Solidarności" czy działacze polityczni.
Według stanu na godz. 7 rano 13 grudnia zatrzymano 2874 osoby, czyli około dwóch trzecich spośród 4318 wytypowanych do internowania. Dokładna liczba osób, które w wyniku wprowadzenia stanu wojennego poniosły śmierć, nie jest znana. Przedstawiane listy ofiar liczą od kilkudziesięciu do ponad stu nazwisk. Nieznana pozostaje również liczba osób, które straciły w tym okresie zdrowie na skutek prześladowań, bicia w trakcie śledztwa czy też podczas demonstracji ulicznych.
Widziałeś coś ważnego? Przyślij zdjęcie, film lub napisz, co się stało. Skorzystaj z naszej Wrzutni
Czytaj więcej