"Konstytucja nie działa". Gorzkie słowa byłego prezesa TK
Były prezes TK, Jerzy Stępień, ocenił w programie "Najważniejsze pytania" kondycję polskiego systemu praworządności. Podkreślił, że konstytucja bez niezależnego organu kontrolującego jej przestrzeganie jest "zbiorem pobożnych życzeń". Jego zdaniem w Polsce doszło do sytuacji, w której "sąd konstytucyjny został w praktyce zlikwidowany", co oznacza, że konstytucja "przestała realnie działać".

W programie "Najważniejsze pytania" Karolina Olejak i Przemysław Szubartowicz rozmawiali z Jerzym Stępniem, byłym prezesem Trybunału Konstytucyjnego. Tematem były m.in. kondycja polskiego wymiaru sprawiedliwości, kryzys konstytucyjny oraz napięcia między władzą wykonawczą a sądownictwem.
ZOBACZ: "Polska naruszyła art. 8". Europejski Trybunał Praw Człowieka zdecydował
"Konstytucja pozostaje zbiorem pobożnych życzeń"
Na początku rozmowy Przemysław Szubartowicz zwrócił uwagę, że polska konstytucja, choć obowiązuje od 1997 roku, nie uchroniła państwa przed głębokim konfliktem wokół praworządności. Jerzy Stępień odpowiedział analogią. - A czy kodeks karny ratuje nas przed zabójcami? Też nie - stwierdził.
Stępień odwołał się przy tym do Hansa Kelsena, twórcy europejskiego modelu sądownictwa konstytucyjnego: "Dopóki w państwie nie ma niezależnego organu, który może uchylić niekonstytucyjną ustawę, konstytucja pozostaje zbiorem pobożnych życzeń". Według Stępnia w Polsce doszło do sytuacji, w której "sąd konstytucyjny został w praktyce zlikwidowany", co oznacza, że konstytucja "przestała realnie działać".
Gdy Przemysław Szubartowicz zauważył, że w przeciwieństwie do kodeksu karnego, orzeczenia konstytucyjne mogą być ignorowane, Stępień stwierdził wprost, że "to jest łamanie konstytucji". - Konsekwencją powinien być Trybunał Stanu, ale jego konstrukcja sprawia, że pociągnięcie polityków do odpowiedzialności jest iluzoryczne - powiedział na antenie Polsat News. Podkreślił, że konstytucja działa tylko wtedy, gdy istnieją instytucje stojące na jej straży i gdy klasa polityczna godzi się respektować zasady państwa prawa.
ZOBACZ: Fundusz Sprawiedliwości na wokandzie. Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok
Stępień przypomniał, że w 1997 roku podczas uchwalania ustawy zasadniczej część ugrupowań nie dostała się do parlamentu, nie przekraczając progów wyborczych, które same wcześniej ustaliły. - Nie mają szacunku do tej konstytucji, bo nie uczestniczyli w jej uchwalaniu. Uważali ją za złą i chcieli ją zmieniać. A dopóki to nie nastąpi, to - tak myślą - niespecjalnie trzeba się nią przejmować - zauważył.
Dodał, że gdyby tamte środowiska były wtedy w Sejmie, Polska mogła skończyć jak Izrael, czyli z zestawem ustaw podstawowych, które można zmieniać zwykłą większością.
Spór na linii prezydent-rząd. Były prezes TK: Prezydenci zwykle się rozpychają
Karolina Olejak zwróciła uwagę na dzisiejszy konflikt pomiędzy Kancelarią Prezydenta a rządem Donalda Tuska. Stępień stwierdził, że "prezydenci zwykle się rozpychają w ramach swoich kompetencji".
Wyjątki wskazał w osobach Aleksandra Kwaśniewskiego i Bronisława Komorowskiego, choć Szubartowicz przypomniał słynny spór Kwaśniewskiego z Leszkiem Millerem. Stępień odpowiedział, że Kwaśniewski "nie naciągał konstytucji", w przeciwieństwie do Lecha Wałęsy, który chciał poszerzać wpływy na wojsko i politykę zagraniczną - choć, jak powiedział, działo się to "w czasie przedkonstytucyjnym".
Zdecydował się także na krytykę Lecha Kaczyńskiego. - W pewnym momencie odmówił powołania dziewięciu sędziów. To był wówczas szok - mówił gość Polsat News.
ZOBACZ: Oskarżony o szpiegostwo Paweł Rubcow nie stawił się w sądzie. Jest nowy termin rozprawy
Przypomniał też "spór o krzesło" dotyczący reprezentacji Polski w Radzie Europejskiej. Były prezes TK oznajmił na antenie jasno, że prezydent reprezentuje państwo, ale politykę zagraniczną prowadzi rząd.
Zbigniew Ziobro niczym Napoleon. "Próba sformatowania ludzi"
W drugiej części rozmowy Szubartowicz zwrócił uwagę na narrację, według której "sędziowie są źli", co było wykorzystywane jako uzasadnienie do działań władzy wykonawczej. - To było alibi. Albo wierzymy w państwo prawa, albo robimy reformę wymiaru sprawiedliwości, a nie używamy sędziów jako wymówki do łamania konstytucji - powiedział były prezes TK.
Stępień przywołał historyczny przykład Napoleona, który po wprowadzeniu Kodeksu Napoleona stworzył nowe akademie prawnicze, by wychować "nowych, lojalnych sędziów". - Nowy kodeks wymaga nowych sędziów, tak myślał Napoleon - stwierdził Stępień, który zestawił to z działaniami Zbigniewa Ziobry.
- Poszedł tak daleko, że powołał własną akademię prawniczą, bo nie dowierzał uniwersytetom. To była próba sformatowania ludzi - mówił. Dodał, że dziwi się, że ta instytucja wciąż funkcjonuje.
Widziałeś coś ważnego? Przyślij zdjęcie, film lub napisz, co się stało. Skorzystaj z naszej Wrzutni
Czytaj więcej