Skandaliczna aukcja w Niemczech. Polsat News: Nastąpił nagły zwrot
W poniedziałek w Niemczech miała odbyć się aukcja pamiątek po ofiarach niemieckich zbrodni. Swoje oburzenie w tej sprawie wyraził prezydent Karol Nawrocki. Na skandaliczną aukcję zareagowało również polskie MSZ oraz MKiDN. Po nagłośnieniu sprawy przez Polsat News aukcja zniknęła ze strony internetowej domu aukcyjnego. Korespondent PN w Niemczech Tomasz Lejman ustalił, że w ogóle się nie odbędzie.

Dom Aukcyjny Felzmann w Neuss (Nadrenia Północna-Westfalia) zapowiedział na poniedziałek rozpoczęcie aukcji prywatnej kolekcji "System terroru część II 1933-1945", która składa się z pamiątek i dokumentów po więźniach niemieckich obozów koncentracyjnych, w tym Auschwitz.
Na informację zareagowało otoczenie Karola Nawrockiego.
"Prezydent RP Karol Nawrocki oczekuje od polskiego rządu, żeby zażądał zwrotu, w ostateczności wykupił wszystkie pamiątki po Ofiarach zbrodni niemieckich na ziemiach polskich, a koszt tego przedsięwzięcia doliczył do ogólnego rachunku reparacyjnego!" - przekazał w mediach społecznościowych rzecznik prezydenta.
Niemcy. Aukcja z dokumentami obozowymi. Prezydent reaguje
Rafał Leśkiewicz przypomniał, że "Niemcy wywołały II wojnę światową, Polska była jej pierwszą ofiarą".
"Niemieckie winy nigdy nie zostały rozliczone, czego skutki odczuwamy do dzisiaj. Prezydent będzie konsekwentnie domagał się reparacji za niemieckie zbrodnie dokonane w Polsce w czasie II wojny światowej!" - podkreślił.
Głos zabrała także minister kultury i dziedzictwa narodowego Marta Cienkowska. W mediach społecznościowych napisała, ze resort z "najwyższą stanowczością potępia działania Domu Aukcyjnego w Neuss".
"Nie godzimy się na to, by pamięć o ofiarach zbrodni była traktowana jak towar. To nie przedmiot handlu, lecz odpowiedzialność - moralna, historyczna i ludzka. Takie praktyki są głęboko nieakceptowalne" - czytamy.
Minister zaapelowała przedstawicieli domu aukcyjnego o "elementarną przyzwoitość i godność". "Ta aukcja musi zostać anulowana, a wystawione przedmioty powinny trafić tam, gdzie ich miejsce - do instytucji, które z szacunkiem i troską zajmują się pamięcią o ofiarach nazistowskich zbrodni" - napisała.
Cienkowska przekazała, że jest w stałym kontakcie z Ministerstwem Spraw Zagranicznych, o sprawie wie już ambasador Polski w Berlinie. "Zwróciłam się do niego o natychmiastową i stanowczą reakcję. Będziemy jednoznacznie domagać się zwrotu tych obiektów do Polski. Pamięć nie jest na sprzedaż - i nigdy nie będzie" - dodała.
Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski poinformował z kolei, że rozmawiał ze swoim niemieckim odpowiednikiem Johannem Wadephu. "Zgodziliśmy się, że należy zapobiec takiemu zgorszeniu" - napisał o planowanej aukcji.
Reparacje wojenne. Kontrowersyjna aukcja w Niemczech
Do sprawy odniósł się w Polsat News Maciej Wewiór, rzecznik MSZ. - Nie ma potrzeby, aby prezydent oczekiwał reakcji. Polska się upomni o te przedmioty. Apelujemy o anulowanie tej aukcji. Przedmioty nigdy nie powinny znaleźć się w komercyjnym obrocie.
- One powinny wrócić do miejsc pamięci tamtych zbrodni, aby być świadectwem czasu i dokumentem dla przyszłych pokoleń. Jesteśmy w stałym kontakcie z Ministerstwem Kultury i naszym ambasadorem w Niemczech - stwierdził i podkreślił, że ze strony MSZ jest pełne wsparcie z odzyskaniu przedmiotów.
Aukcja była także jednym z tematów programu "Śniadanie Rymanowskiego w Polsat News i Interii".
- Sytuacja absurdalna, skandaliczna. Mam nadzieję na szybką reakcję władz niemieckich i naszych dyplomatycznych - skomentował Tomasz Lewandowski (Nowa Lewica).
- To kontynuacja ze strony niemieckiej wybielania i pomniejszania ich zbrodniczej roli w czasie II wojny światowej. Handlowanie dokumentami, pamiątkami po ofiarach własnej zbrodni jest zwyczajnie nieludzkie - uważa Marek Sawicki (PSL). - Pani minister Cienkowska powinna być już w Berlinie i bić na alarm.
ZOBACZ: Burza po słowach ambasadora. "Oczekuję stanowczej reakcji MSZ"
Marcin Przydacz powiedział z kolei, że Ministerstwo Kultury od kilku miesięcy nie podjęło działań w kierunku odzyskania rękopisu "Gaude Mater Polonia", który, jak mówił, znajduje się w jednej z niemieckich instytucji.
- Ta władza nie zrobi wobec Niemiec nic, bo albo siedzą w ich kieszeni, albo są politycznie uzależnieni, albo się boją - dodał.
Robert Kropiwnicki (KO) odpowiedział mu, że to "cyniczna insynuacja". - Na dziś najważniejsze jest to, żeby powstrzymać tę aukcję.
Presja ma sens. Aukcja zniknęła ze strony internetowej
Po nagłośnieniu sprawy przez polskie media skandaliczna aukcja zniknęła ze strony internetowej. Korespondent Polsat News w Niemczech Tomasz Lejman ustalił, że aukcja się nie odbędzie.
Informację potwierdził Radosław Sikorski. "Ambasador Jan Tombiński, który od kilku dni interweniował u władz Westfalii w tej sprawie poinformował mnie, że wszystkie artefakty już zniknęły z internetowej strony skandalicznej aukcji" - przekazał szef MSZ.
Widziałeś coś ważnego? Przyślij zdjęcie, film lub napisz, co się stało. Skorzystaj z naszej Wrzutni
Czytaj więcej