Aukcja pamiątek po ofiarach niemieckich zbrodni. Była więźniarka komentuje
- To nieetyczne, tego się nie robi, ale przecież to nie jest pierwsza aukcja - mówiła w rozmowie z Polsat News Barbara Wojnarowska-Gautier, ocalała z Auschwitz. Głośno jest o aukcji pamiątek więźniów obozów koncentracyjnych, która miała odbyć się w Niemczech. Po nagłośnieniu sprawy dom aukcyjny wycofał się z organizacji przedsięwzięcia.

W poniedziałek w Niemczech miała odbyć się aukcja pamiątek po ofiarach niemieckich zbrodni. Swoje oburzenie w tej sprawie wyraził prezydent Karol Nawrocki. Na skandaliczną aukcję zareagowało również polskie ministerstwo spraw zagranicznych oraz ministerstwo kultury i dziedzictwa narodowego.
Po nagłośnieniu sprawy przez Polsat News aukcja zniknęła ze strony internetowej domu aukcyjnego. Korespondent PN w Niemczech Tomasz Lejman ustalił, że w ogóle się nie odbędzie.
Aukcja pamiątek z obozów
- To nie powinno mieć miejsca - powiedziała w rozmowie z Polsat News Barbara Wojnarowska-Gautier, ocalała z Auschwitz. Kobieta trafiła do obozu, gdy miała trzy lata.
Wśród przedmiotów znajdujących się w kolekcji jest między innymi list więźnia z Auschwitz "o bardzo niskim numerze" do adresata w Krakowie. Oznacza to, że była to osoba z pierwszego transportu do obozu.
ZOBACZ: Skandaliczna aukcja w Niemczech. Polsat News: Nastąpił nagły zwrot
- Jak ten list trafił na aukcję? Jak wyszedł z Krakowa? - zastanawia się Barbara Wojnarowska-Gautier.
- Moja mama wysyłała listy od siebie i ode mnie. Na kartkach była część, na której trzeba było wpisać numer więźnia. Po wojnie mama zaniosła te kartki do muzeum - podkreśliła.
Pytana o to, czym jest dla niej Auschwitz, mówi: - To miejsce, które zabrało mi szczęśliwe dzieciństwo. Ale i zahartowało na przyszłość.
Aukcja przedmiotów z Holokaustu. "To nieetyczne, tego się nie robi"
Barbara Wojnarowska-Gautier wspomniała o znajomych, który tworzy biogramy więźniów z pierwszego transportu. - Dotarł do wielu rodzin, dowiedział się rzeczy niesamowitych, nawet sam chciał kupić na takiej aukcji kartkę osoby z pierwszego transportu.
Ocalała widziała już takie aukcje. - To nieetyczne, tego się nie robi, ale przecież to nie jest pierwsza aukcja. Takich aukcji są dziesiątki, na przykład Nowym Jorku.
ZOBACZ: Burza po słowach ambasadora. "Oczekuję stanowczej reakcji MSZ"
- Temat będzie wałkowany przez tydzień, dwa, a potem zapomną o tym. Dziś jest to temat zastępczy bardzo na rękę jednemu czy drugiego obozowi - stwierdziła Wojnarowska-Gautier.
Zaznaczyła jednak, że w Polsce robi się bardzo dużo, by zachować pamięć o więźniach obozów.
Barbara Wojnarowska-Gautier wspomniała również o podobnych aukcjach, które organizowano w Izraelu. - Mówmy otwarcie. Nie bójmy się wymawiać słowa Izrael, jeśli chodzi o coś, co jest nie takie jak trzeba.
Widziałeś coś ważnego? Przyślij zdjęcie, film lub napisz, co się stało. Skorzystaj z naszej Wrzutni
Czytaj więcej