Incydent podczas meczu z Holandią. Stanowcza reakcja PZPN
Nie akceptujemy zachowań łamiących prawo na stadionie - w ten sposób PZPN odniósł się do wydarzeń z meczu eliminacji piłkarskich mistrzostw świata Polska - Holandia w Warszawie. W drugiej połowie spotkania z sektora za polską bramką na boisko poleciało kilkanaście rac. Sędzia został zmuszony przerwać grę na około pięć minut. Mecz zakończył się remisem.

"W związku z wydarzeniami na trybunach, do których doszło podczas meczu Polska - Holandia na PGE Narodowym w Warszawie, Polski Związek Piłki Nożnej stanowczo oświadcza, że nie akceptuje zachowań łamiących prawo na stadionie. W szczególności nie ma naszej zgody na odpalanie i rzucanie rac – są to działania niedopuszczalne i nie będą przez nas tolerowane" - przekazała federacja w oświadczeniu.
W 58. minucie włoski sędzia Maurizio Mariani musiał przerwać grę, gdyż z sektora za polską bramką, gdzie zasiadali najbardziej zagorzali sympatycy biało-czerwonych ze stowarzyszenia "To My Polacy", na boisko poleciało kilkanaście rac.
Takie zdarzenie już dawno nie miało miejsca na spotkaniu drużyny narodowej, zwłaszcza w kraju. Organizacja wcześniej wyraziła niezadowolenie, że nie mogła wnieść na stadion przygotowanej wcześniej oprawy meczowej.
Race podczas meczu Polska - Holandia. PZPN: Bezpieczeństwo jest priorytetem
"Bezpieczeństwo na stadionie jest priorytetem. Służby odpowiedzialne za porządek, działając wspólnie z policją, podejmują ostateczne decyzje dotyczące tego, kto nie powinien wejść na obiekt. To one również odpowiadają za przeprowadzenie kontroli w taki sposób, aby uniemożliwić wniesienie na stadion przedmiotów niebezpiecznych. Wszystkie te kwestie zostaną poddane szczegółowej analizie po zakończonym meczu" - wskazał PZPN.
Jednocześnie związek podziękował "wszystkim kibicom, którzy w dobrej atmosferze wspierali reprezentację".
ZOBACZ: Koniec meczu Polska - Holandia. Polacy walczyli do końca, sytuacja w grupie niepewna
"Swoją postawą jasno wyrazili sprzeciw wobec zachowań polegających na odpalaniu rac" - zaznaczono w komunikacie.
Czas, kiedy race się wypaliły, a następnie zostały zabrane z boiska, piłkarze obu drużyn przeczekali w okolicach ławek rezerwowych. Przerwa w grze trwała około pięciu minut. Część publiczności z innych sektorów reagowała gwizdami, gdy kolejne race wpadały na murawę.
Zachowanie kibiców skomentował również minister sportu i turystyki Jakub Rutnicki. "Prawdziwi kibice zawsze zostają do końca i wspierają swoją drużynę Doprowadzenie do przerwania spotkania nie ma nic wspólnego z prawdziwym kibicowaniem, a jest wielkim skandalem" - napisał.
"Eksperyment PZPN-u ze 'zorganizowanym dopingiem' okazał się kompromitacją..." - ocenił.
Spotkanie zakończyło się remisem 1:1, który praktycznie przesądził o awansie Holendrów do przyszłorocznego mundialu. Polacy zagrają w marcowych barażach.
Widziałeś coś ważnego? Przyślij zdjęcie, film lub napisz, co się stało. Skorzystaj z naszej Wrzutni
Czytaj więcej