Miał wysadzić Nord Stream. Warszawski sąd zdecydował o przyszłości Wołodymyra Żurawlowa
Sąd Okręgowy w Warszawie nie zgodził się na wydanie stronie niemieckiej podejrzanego o wysadzenie Nord Stream Wołodymyra Żurawlowa i uchylił mu tymczasowy areszt. Mężczyzna jest podejrzany przez niemieckie służby o wysadzenie gazociągu Nord Stream.

Z ustnego uzasadnienia wyroku wynika, że sąd przychylił się do wniosku obrońcy Wołodymyra Żurawlowa mec. Tymoteusza Paprockiego, który twierdził wcześniej, że nie można mieć pewności, że jego klienta w Niemczech czekałby sprawiedliwy proces.
Obrońca obywatela Ukrainy wspomniał, że sędziowie w Niemczech są wybierani i nominowani przez polityków.
- Po pierwsze, jest pan wolny. Wniosek władz niemieckich o wydanie Wołodymyra Żurawlowa nie zasługuje na uwzględnienie - ogłosił sąd po godzinie 13.30.
Sędzia zwrócił uwagę, że obywatel Ukrainy nie może odpowiadać za zniszczenie infrastruktury, która należy do państwa będącego w stanie wojny z jego ojczyzną.
Sąd: Wysadzenie infrastruktury wroga nie jest sabotażem
- Wysadzenie infrastruktury krytycznej agresora w czasie wojny obronnej nie jest sabotażem, a działaniem militarnym, które nie może być przestępstwem - mówił sędzia.
ZOBACZ: Ukrainiec podejrzany ws. wysadzenia Nord Stream zatrzymany w Polsce. Komunikat MSWiA
Podkreślił, że przedmiotem niniejszego postępowania nie jest ustalenie, czy ścigany dopuścił się zarzucanego mu przez stronę niemiecką czynu, a jedynie czy może on stanowić podstawę do wykonania europejskiego nakazu aresztowania.
- Sąd polski nie dysponuje w tej sprawie żadnymi dowodami. Strona niemiecka przesłała jedynie bardzo ogólne informacje, które zmieściłyby się na kartce papieru - powiedział.
Wideo: Decyzja sądu w sprawie Wołodymyra Żurawlowa
"Żaden Ukrainiec nie może być za to skazany"
Satysfakcji z piątkowej decyzji sądu nie krył obrońca podejrzanego.
- Jesteśmy bardzo zadowolenie, że sąd nie tylko uwzględnił dzisiaj argumentację obrony, ale w ogóle poszedł dalej w zakresie możliwości ścigania obywateli Ukrainy - stwierdził mec. Tymoteusz Paprocki.
- Żaden obywatel Ukrainy nie może być ścigany, ani skazany na terenie Unii Europejskiej za działania wymierzone przeciwko Rosji - dodał prawnik w rozmowie z dziennikarzami.
Premier reaguje na decyzję sądu. "Sprawa jest zamknięta"
Do decyzji warszawskiego sądu odniósł się premier Donald Tusk na platformie X. Polityk wyraził zadowolenie z informacji o odrzuceniu wniosku o ekstradycję wobec podejrzanego Ukraińca.
- Polski sąd odmówił ekstradycji do Niemiec Ukraińca podejrzewanego o wysadzenie Nord Stream 2 i zwolnił go z aresztu. I słusznie. Sprawa zamknięta - czytamy we wpisie szefa rządu.
Sprawa Wołodymyra Żurawlowa. Wcześniej sąd przedłużył areszt
6 października warszawski sąd przedłużył mu areszt do 9 listopada. Rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie sędzia Anna Ptaszek przekazała wówczas dziennikarzom, że sąd nie uwzględnił wniosku prokuratora w całości i znacząco ograniczył stosowanie tymczasowego aresztowania z wnioskowanych 100 dni do 40 od dnia zatrzymania.
Wyjaśniła, że 40-dniowy areszt dla Wołodymyra Żurawlowa wynika z czasu, w jakim powinna zakończyć się sprawa w pierwszej instancji. – Podstawą do przedłużenia tymczasowego aresztowania są przepisy wiążące Polskę w zakresie europejskiego nakazu aresztowania - podkreśliła Ptaszek.
Sąd uznał, że ścigany ma wprawdzie w Polsce miejsce zamieszkania, jednakże czynności wykonywane, szczególnie w ubiegłym roku, dotyczące europejskiego nakazu zatrzymania i europejskiego nakazu dochodzeniowego wykazały, że ściganego nie było na miejscu.
ZOBACZ: Wysadzenie Nord Stream. Sąd zdecydował, adwokat zapowiada kolejne kroki
- W związku z tym sąd przyjął, że istnieje obawa ukrywania się mężczyzny i ucieczki - powiedziała sędzia.
Mężczyzna był poszukiwany europejskim nakazem aresztowania wydanym przez Federalny Trybunał Sprawiedliwości w Karlsruhe w związku z podejrzeniem sabotażu konstytucyjnego, zniszczeniem mienia oraz zniszczeniem rurociągu Nord Stream 2. Został zatrzymany 30 września w miejscu swojego zamieszkania. Ukrainiec twierdzi, że nie miał nic wspólnego z atakiem.
Zwrot ws. drugiego podejrzanego. Włoski sąd wstrzymał ekstradycję
W środę włoski Sąd Najwyższy uchylił postanowienie sądu apelacyjnego w sprawie innego Ukraińca Serhija K., również podejrzanego o atak na gazociąg Nord Stream w 2022 r., którego Niemcy chcą za to osądzić. Sąd najwyższej instancji w Rzymie odesłał sprawę do ponownego rozpatrzenia.
We wrześniu sąd apelacyjny w Bolonii zgodził się na przekazanie obywatela Ukrainy stronie niemieckiej. Wówczas jego adwokat zapowiedział zaskarżenie tej decyzji w Sądzie Najwyższym (Kasacyjnym). Argumentował to tym, że naruszone zostały podstawowe prawa jego klienta, w tym do sprawiedliwego procesu i godnych warunków przetrzymywania w areszcie.
Serhij K. został aresztowany w sierpniu tego roku w miejscowości koło Rimini na północy Włoch, gdzie przebywał z rodziną na wakacjach. Zdaniem mediów to on mógł być organizatorem ataku na Nord Stream, a nie - jak sądzono - tylko jednym z koordynatorów.
ZOBACZ: Sprawa Volodymyra Z. Jest nowy ruch obrońcy oskarżonego
Według niemieckiej prokuratury Ukrainiec i jego towarzysze do swojej akcji wykorzystali jacht, który wypłynął z portu w Rostocku. Wynajęli go w Niemczech na podstawie fałszywych dokumentów tożsamości i z pomocą pośredników. Śledczy twierdzą, że nurkowie przyczepili do nitek gazociągu Nord Stream co najmniej cztery ładunki wybuchowe. Później mieli zostać odebrani przez kierowcę i zawiezieni na Ukrainę.
Do zniszczenia trzech z czterech nitek Nord Stream 1 i Nord Stream 2, przeznaczonych do transportu gazu ziemnego z Rosji do Niemiec, doszło 26 września 2022 r. (ponad siedem miesięcy po wybuchu pełnoskalowej rosyjskiej agresji na Ukrainę) na głębokości około 80 metrów, na dnie Morza Bałtyckiego.
Widziałeś coś ważnego? Przyślij zdjęcie, film lub napisz, co się stało. Skorzystaj z naszej Wrzutni
Czytaj więcej