Atak Rosji na Polskę? Gen. Hodges: Kaliningrad zostałby zniszczony w kilka godzin
- Gdyby Rosja zaatakowała Polskę w 2025 roku w taki sposób, w jaki zaatakowała Ukrainę, zostałaby zniszczona przez siły powietrzne NATO i wojska lądowe - powiedział były dowódca wojsk lądowych USA w Europie generał Ben Hodges. Dodał, że w ciągu kilku godzin zostałby zniszczony Królewiec oraz wszystkie rosyjskie obiekty wojskowe.

Generał Hodges rozmawiał z rosyjskojęzycznym portalem "Vot Tak", prowadzonym przez Biełsat. Były dowódca wojsk lądowych USA w Europie odpowiedział na pytanie, co zrobiłoby NATO w przypadku ewentualnej rosyjskiej agresji na kraj należący do Sojuszu.
"Zniszczony w ciągu kilku godzin". Gen. Hodges o reakcji na ewentualny atak Rosji
Jego zdaniem, w przypadku ataku na jedno z państw NATO reakcja byłaby inna niż na rosyjską inwazję na Ukrainę, więc porównania są w tych przypadkach nie na miejscu.
- Gdyby Rosja w 2025 roku zaatakowała Polskę w taki sposób, w jaki zaatakowała Ukrainę, zostałaby zniszczona przez siły powietrzne NATO i wojska lądowe Sojuszu - zapewnił Hodges.
ZOBACZ: Orban namawia do rozpoczęcia rozmów. "Teraz kolej na Europę"
- Można też być pewnym, że Kaliningrad (Królewiec-red.) zostałby zniszczony w kilka godzin. Po kilku godzinach nie byłoby Kaliningradu, a wszystkie rosyjskie obiekty wojskowe zostałyby zniszczone, w Sewastopolu (na Krymie okupowanym przez Rosję - przyp. red.) również - dodał.
Amerykański generał stwierdził też, że błędem było podejście Europy, USA i Kanady do aneksji Krymu w 2014 roku. Hodges podsumował, że nawet mimo deklaracji o wsparciu Ukrainy, nie poszły za tym odpowiednie działania, ponieważ zbyt wiele państw było uzależnionych od rosyjskich surowców.
Mówił, że szeroko pojęty Zachód nie potrafił jasno dać Rosji do zrozumienia, że jej agresywna polityka nie pozostanie bezkarna. Według Hodgesa, było to w dużej mierze związane ze strachem przed użyciem przez Rosjan broni jądrowej.
Tomahawki dla Ukrainy. USA przekażą wsparcie?
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski potwierdził, że w piątek spotka się z Donaldem Trumpem w Białym Domu. Amerykański przywódca potwierdził to w rozmowie z dziennikarzami na pokładzie Air Force One, wracając do Waszyngtonu z Bliskiego Wschodu.
Według doniesień mediów, rozmowa ma dotyczyć m.in. sprzedaży pocisków Tomahawk dla Kijowa. Prezydent USA zasugerował, że podjął już decyzję w tej sprawie, ale najpierw musi porozmawiać o tym z Władimirem Putinem.
ZOBACZ: Zełenski spotka się z Trumpem. Ukraina liczy na rakiety Tomahawk
- Szczerze mówiąc, powiedziałem o tym prezydentowi Zełenskiemu, ponieważ Tomahawki to nowy etap agresji (...) Najpierw porozmawiałbym z Putinem i mógłbym powiedzieć: "słuchaj, jeśli ta wojna nie zostanie rozstrzygnięta, wyślę im Tomahawki" - mówił Trump.
Wcześniej Trump twierdził, że "w pewnym sensie podjął już decyzję" na temat transferu rakiet, dodając, że chciałby się dowiedzieć, jak Ukraińcy będą je wykorzystywali.
Widziałeś coś ważnego? Przyślij zdjęcie, film lub napisz, co się stało. Skorzystaj z naszej Wrzutni
Czytaj więcej