Wysadzenie Nord Stream. Sąd zdecydował, adwokat zapowiada kolejne kroki

Wołodymyr Z. aresztowany na siedem dni - zdecydował Sąd Okręgowy w Warszawie. Mężczyzna jest poszukiwany europejskim nakazem aresztowania w związku z podejrzeniem zniszczenia Nord Stream. - Nie przekonuje mnie argumentacja przedstawiona przez sąd i na pewno w tym zakresie zostanie złożone w najbliższym czasie zażalenie - zapowiedział jego adwokat Tymoteusz Paprocki.
Prokuratura Okręgowa w Warszawie skierowała do Sądu Okręgowego w Warszawie wniosek o zastosowanie wobec Wołodymyra Z. tymczasowego aresztu na siedem dni, celem wdrożenia procedury wydania go stronie niemieckiej.
Mężczyzna jest poszukiwany europejskim nakazem aresztowania, wydanym przez Federalny Trybunał Sprawiedliwości w Karlsruhe, w związku z podejrzeniem sabotażu konstytucyjnego, zniszczeniem mienia oraz zniszczeniem rurociągu Nord Stream 2.
Areszt dla Wołodymyra Z. Sąd zdecydował
Sprawę rozpatrywał w środę Sąd Okręgowy w Warszawie, który przychylił się do wniosku prokuratury.
O ewentualnym wydaniu Niemcom mężczyzny również będzie decydował sąd, który wcześniej musi zapoznać się z dokumentacją. Ma na to 100 dni.
ZOBACZ: Wraca sprawa wysadzenia Nord Stream. Polski wątek w śledztwie
- Po uzyskaniu dokumentacji będą podejmowane dalsze działania, m.in. prokuratura będzie sporządzała wniosek o wydanie tego mężczyzny (stronie niemieckiej - red.) zgodnie z ENA - informował we wtorek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Piotr Antoni Skiba.
Mężczyzna jest poszukiwany europejskim nakazem aresztowania wydanym przez Federalny Trybunał Sprawiedliwości w Karlsruhe, w związku z podejrzeniem sabotażu konstytucyjnego, zniszczeniem mienia oraz zniszczeniem rurociągu Nord Stream 2.
Adwokat zapowiada podjęcie kroków. "Zostanie złożone zażalenie"
Po posiedzeniu sądu Tymoteusz Paprocki, adwokat Wołodymyra Z. przekazał, że jego klient nie przyznaje się do winy i wskazuje, że nie popełnił żadnego przestępstwa na szkodę Niemiec oraz żadnego sabotażu konstytucyjnego, czyli zarzutu, który jest mu przez stronę niemiecką stawiany. - Trudno tłumaczyć się z czegokolwiek, jeżeli się nie popełniło czynów i przestępstwa - stwierdził.
W rozmowie z dziennikarzami po ogłoszeniu decyzji sądu Paprocki podkreślił: "nie zgadzamy się z wyrokiem sądu". - Jeżeli ktokolwiek jest pozbawiony wolności, to musi być do tego określone uzasadnienie i argumenty, których według mnie brakuje - tłumaczył.
- Ja nie zgadam się na dzisiaj ze stwierdzeniem, że fakt, że jakikolwiek obywatel Ukrainy jest oskarżany o to, ze zniszczył infrastrukturę krytyczną i nazwijmy to wprost - jest oskarżany o sabotaż konstytucyjny na rzecz Niemiec za zniszczenie infrastruktury łączącej Niemcy z Rosją nie powinien na terenie UE odpowiadać z tego tytułu karnie - mówił adwokat.
ZOBACZ: Ukrainiec podejrzany ws. wysadzenia Nord Stream zatrzymany w Polsce. Komunikat MSWiA
Paprocki zaznaczył, że nie wie, "czy to jest decyzja polityczna" i zastrzegł, że w tym kontekście nie będzie się wypowiadał. - Znak zapytania pozostawiam wszystkim, którzy oceniają tę sytuację - dodał.
Prawnik Wołodymyra Z. zapowiedział też, że "nie przekonuje mnie argumentacja przedstawiona przez sąd i na pewno w tym zakresie zostanie złożone w najbliższym czasie zażalenie". - Obrona użyje wszelkich dostępnych środków prawnych, które przysługują ściganemu, żeby bronić jego praw i przede wszystkim walczyć o to, aby w procesie w Polsce odpowiadał z wolnej stopy - zapowiedział.
Wysadzenie Nord Stream
Do zniszczenia trzech z czterech nitek Nord Stream 1 i Nord Stream 2, przeznaczonych do transportu gazu ziemnego z Rosji do Niemiec, doszło 26 września 2022 roku (ponad siedem miesięcy po wybuchu pełnoskalowej rosyjskiej agresji na Ukrainę - red.) na głębokości około 80 metrów, na dnie Bałtyku.
ZOBACZ: Zwrot ws. wysadzenia Nord Stream. Ukrainiec zostanie przekazany Niemcom
Według niemieckiej prokuratury osoby odpowiedzialne za zniszczenie gazociągu skorzystały z jachtu, który wypłynął z portu w Rostocku.
Łódź mieli wynająć od niemieckiej firmy na podstawie fałszywych dokumentów tożsamości i z pomocą pośredników. Według śledczych nurkowie przymocowali do nitek rurociągów co najmniej cztery ładunki wybuchowe, a po akcji zostali odebrani przez kierowcę i zawiezieni do Ukrainy.
Widziałeś coś ważnego? Przyślij zdjęcie, film lub napisz, co się stało. Skorzystaj z naszej Wrzutni
Czytaj więcej