"Rosja przekroczyła czerwoną linię". Ekspert nie ma wątpliwości

- Rosja przekroczyła czerwoną linię z Polską jeśli chodzi o drony - uważa płk Piotr Lewandowski z Centrum Szkolenia WOT. Ekspert mówił w Polsat News, że "każdorazowe przekroczenie przestrzeni powietrznej Polski powinno się spotkać z reakcją militarną". - Zapaliliśmy Rosji czerwone światło - podkreślił.
Zdaniem pułkownika Piotra Lewandowskiego z Centrum Szkolenia Wojsk Obrony Terytorialnej "Rosja przekroczyła z Polską czerwoną linię, jeśli chodzi o drony".
- Obecnie każdorazowe przekroczenie przestrzeni powietrznej Polski powinno się spotkać z reakcją militarną. W przypadku naszego kraju, gdzie drony spadły na nasze terytorium i to nie pojedyncze - tutaj jak najbardziej czerwone światło z naszej strony dla Rosji powinno się pojawić - podkreślał na antenie Polsat News ekspert.
ZOBACZ: Litwa mówi "dość" obcym dronom. Zwiększa uprawnienia wojska
- Z tego, co mówił minister Radosław Sikorski, to czerwone światło Rosji zapaliliśmy - dodał.
Donald Trump mówi o Estonii, ekspert ocenia. "Nie strzelać dla zasady"
Jedocześnie Lewandowski stwierdził, że rosyjskie myśliwce MiG-31, które wtargnęły w przestrzeń powietrzną Estonii, nie powinny zostać zestrzelone.
- Nie stanowiły bezpośredniego zagrożenia części kontynentalnej, ale gdyby Rosja permanentnie na określonych odcinkach naruszała przestrzeń powietrzną, wówczas do zestrzeleń powinno dojść. Przy takim incydentalnym (charakterze) uważam, że nie - wyjaśnił pułkownik.
- Nie przyjmy za wszelką cenę do konfliktu z Rosją. Nie bójmy się, działajmy adekwatnie, ale sami nie przyjmy do wojny - zaznaczył.
ZOBACZ: Kraj NATO ostrzega Moskwę. W razie naruszenia przestrzeni powietrznej użyją siły
Ekspert odniósł się też do słów Donalda Trumpa, który mówił, że państwa NATO powinny zestrzeliwać rosyjskie samoloty naruszające przestrzeń powietrzną Sojuszu. Lewandowski wskazał przy tym na wypowiedź sekretarza generalnego Marka Ruttego.
- Powiedział, że każdorazowo taką decyzję podejmuje się w czasie rzeczywistym i każda z nich może być inna, Co do zasady uważam, że NATO powinno poinformować - co zrobiło, że do rosyjskich dronów i samolotów będzie otwierać ogień. Trzeba podejmować wyważone decyzje, nie strzelać dla zasady - podkreślał pułkownik.
Drony nad lotniskiem w Kopenhadze. "Śledztwo idzie w tym kierunku"
Dopytywany z kolei o pojawienie się dronów nad lotniskiem w Kopenhadze, ekspert zauważył, że ich pochodzenia nie znają duńskie służby, dlatego "trudno jest być pewnym". - Głównym podejrzanym jest albo Rosja, albo organizacje lub ludzie z Rosją powiązani. Śledztwo na pewno idzie w tym kierunku - ocenił Lewandowski.
ZOBACZ: Wojna Rosji z NATO? Niemcy oszacowali dzienną liczbę rannych
- Ważne jest, aby nie wykluczać innych opcji - dodał pułkownik. Głosy, że rzekomo jest to "kolejna ukraińska prowokacja", nazwał "bzdurą".
- Z tego, co wiemy drony nie przemieszczały się autonomicznie. Służby zachodnie mówią o dobrym wyszkoleniu operatora drona, więc zakładam, że to już ocenili. Wszystko wskazuje na to, że operatorzy dronów znajdowali się w relatywnie niewielkiej odległości od miejsca akcji, więc to nie było sterowane z terytorium Rosji. Mówimy tu o infiltracji tych państw, nie tylko o samych dronach - tłumaczył Lewandowski.
Czytaj więcej