Tragedia we Włoszech. Nie żyją dwie kobiety, Polak trafił do aresztu

Świat
Tragedia we Włoszech. Nie żyją dwie kobiety, Polak trafił do aresztu
Unsplash/Alex Suprun
Wypadek w Brivio, sprawcą 34-letni Polak

Polak, który doprowadził do śmiertelnego wypadku w miejscowości Brivio, pozostanie we włoskim areszcie do czasu zakończenia śledztwa - zdecydował sąd. Mężczyzna odpowiada za śmierć dwóch kobiet zmierzających na lokalny festyn. Badanie wykazało, że w chwili, gdy potrącił je autem, był pod wpływem środków odurzających.

Do wypadku w miejscowości Brivio na północy Włoch doszło w sobotę. Służby zatrzymały 34-letniego kierowcę z Polski, który chcąc uniknąć zderzenia z nadjeżdżającym z naprzeciwka pojazdem, zjechał na pobocze i potrącił trzy idące tam kobiety. Dwie z nich - obie w wieku 21 lat - zginęły na miejscu.

Tragedia we Włoszech. Sprawcą 34-letni Polak

Z relacji poszkodowanej, która wyszła cało z wypadku, przyjaciółki zamierzały wziąć udział w lokalnym festynie. Włoskie media podały, iż w obliczu tej tragedii wydarzenie zostało odwołane. Prokuratura wniosła o zastosowanie aresztu tymczasowego wobec mężczyzny.

 

We wtorek sąd przychylił się do tego wniosku, wskazując na okoliczności zdarzenia. 34-letni Polak usłyszał zarzut doprowadzenia do wypadku ze skutkiem śmiertelnym i prowadzenia pod wpływem środków odurzających.

 

ZOBACZ: Wzięli skutery wodne. Polacy nie spostrzegli, że wpłynęli do Rosji

 

- Przepraszam rodziny dziewczynek, jestem zdruzgotany tym, co się stało - powiedział podczas przesłuchania w asyście tłumacza przysięgłego.

Polak spowodował śmiertelny wypadek we Włoszech. Nie żyją dwie kobiety

Sprawca tragicznego wypadku to - jak podaje "Il Giorno" - zawodowy kierowca ciężarówki, który pojechał do Włoch, aby odebrać rower, po czym zamierzał niezwłocznie wrócić do Polski. W trakcie rozprawy nad wnioskiem prokuratury nie odniósł się do zarzutu o przyjmowanie zakazanych substancji.

 

- Kierowca nadjeżdżający z drugiej strony mnie oślepił, a kiedy je zobaczyłem (kobiety idące poboczem - red.), było już za późno - powiedział. Dodał, że natychmiast zatrzymał się, aby im pomóc, ale "nie wyczuł już pulsu".

 

ZOBACZ: Tragedia we Włoszech. Polska turystka zginęła na rowerze

 

Jak wyjaśnili śledczy, mężczyzna pozostanie za kratkami mimo złożenia zeznań, ponieważ nie posiada mieszkania we Włoszech ani rodziny, która mogłaby go przyjąć i zgodzić się na zastosowanie aresztu domowego. Prokuratura oczekuje na wynik badań toksykologicznych i opinie biegłych. Kierowcy z Polski grozi do 14 lat więzienia.

Patryk Idziak / wka / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie