"Część polityków powątpiewała". Motyka o prowokacjach Kremla, zacytował Tuska

- Jesteśmy państwem przyfrontowym, które pomaga się bronić Ukrainie. Myślę, że część społeczeństwa chyba zapomniała o tym - powiedział minister energii Miłosz Motyka w "Gościu Wydarzeń", komentując prowokacyjne działania Kremla. Polityk przypomniał słowa Donalda Tuska, który ostrzegał, że "żyjemy w czasach przedwojennych". - Część polityków powątpiewała - skwitował.
Estoński rząd poinformował w piątek, że trzy rosyjskie myśliwce MIG-31 bez pozwolenia wleciały w przestrzeń powietrzną kraju na 12 minut. Nie miały ponadto aktywnej dwukierunkowej łączności radiowej z kontrolą ruchu lotniczego. Minister spraw zagranicznych Estonii Margus Tsahkna określił ten akt "bezprecedensowym i niezwykle brutalnym".
Kilka godzin później polski Morski Oddział Straży Granicznej podał, że "dwa myśliwce SZ Federacji Rosyjskiej wykonały niski przelot w obrębie platformy wydobywczej Petrobaltic. Służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo Polski stale monitorują sytuację w obrębie morskiej infrastruktury krytycznej również poza wodami terytorialnymi RP".
Minister energii o prowokacjach Rosji. Wspomniał o sankcjach
- To jest kolejny krok Federacji Rosyjskiej właśnie w stronę prowokacji, w stronę testowania zachowania Zachodu i myślę, że też odpowiedź na kolejny pakiet sankcji, który został przez szefową Komisji Europejskiej ogłoszony - skomentował minister energii Miłosz Motyka w rozmowie z Grzegorzem Kępką w "Gościu Wydarzeń".
Pytany o doniesienia, że podczas ostatniego naruszenia polskiej przestrzeni przez rosyjskie drony ich celem mogła być elektrownia w Bełchatowie, stanowczo podkreślił, że nie może tego potwierdzić.
ZOBACZ: "Naruszona została strefa bezpieczeństwa". Rosyjskie myśliwce nad platformą Petrobalticu
- Natomiast niewykluczone, że jeżeli chodzi o naszą strefę wyłączną, strefę Bałtyku, projekty off-shore'owe, to będą one celem rosyjskiej prowokacji, ale jesteśmy na to przygotowani - dodał minister energii, wskazując na współpracę i doszkalanie Straży Granicznej oraz marynarki wojennej.
Motyka pozytywnie ocenił wezwanie szefowej KE do jak najszybszego wdrożenia przyjętego w piątek pakietu nowych sankcji unijnych wobec Rosji. Rosyjskie myśliwce wleciały w przestrzeń Estonii krótko po jej wystąpieniu. - Każda z tych prowokacji, każdy z tych statków powietrznych jest wcześniej odpowiednio monitorowany przez służby, przez wojsko, przez nasze myśliwce, przez także myśliwce i statki sojusznicze - zapewnił.
WIDEO: Miłosz Motyka w programie "Gość Wydarzeń"
"Nie możemy jako politycy dać się rozgrywać"
Członek rządu Donalda Tuska zauważył, że jeśli istnieje ryzyko dla bezpieczeństwa kraju, decyzję o reakcji podejmują wojskowi. - Tutaj ufamy wojskowym i to oni podejmują w tych sprawach konkretne decyzje - powtórzył.
Pytany, czy wyobraża sobie sytuację, w której polskie wojsko otwiera ogień do rosyjskich samolotów naruszających polską granicę, odparł: - Mam wyobraźnię, ale ona jest ograniczona decyzjami wojskowymi.
Zdaniem Motyki część społeczeństwa może mieć obecnie niewłaściwy obraz sytuacji, zapominając o położeniu geograficznym Polski. - Jesteśmy państwem przyfrontowym, państwem, które pomaga się bronić Ukrainie - zaznaczył.
ZOBACZ: Rosyjskie myśliwce wtargnęły w przestrzeń NATO. "Bezprecedensowe i niezwykle brutalne"
- Pamiętam, jak rok temu premier Tusk mówił o tym, że żyjemy w czasach przedwojennych - przypomniał, dodając, że wtedy taka retoryka spotykała się z negatywnym odbiorem. - Część z opinii publicznej, część polityków powątpiewała, wręcz mówiła, że premier straszy, próbuje wywołać jakąś atmosferę strachu. A dzisiaj mamy praktykę. Mam poczucie graniczące z pewnością, że do takich sytuacji będzie dochodziło częściej - powiedział.
Kończąc wątek, zaapelował do polityków, by nie dawali się rozgrywać. Wcześniej podkreślał potrzebę jedności i współpracy sojuszniczej z innymi krajami.
Czytaj więcej