Nowe doniesienia ws. wybuchu granatnika. Tajemniczy mail po łotewsku

Polska
Nowe doniesienia ws. wybuchu granatnika. Tajemniczy mail po łotewsku
Krzysztof Brejza/X
Nowe ustalenia w sprawie wybuchu granatnika w KGP

Gabinet szefa policji otrzymał mail po łotewsku, który ostrzegał przed podłożonym ładunkiem wybuchowym. Wiadomość miała dotrzeć pięć dni przed wybuchem granatnika w Komendzie Głównej Policji w grudniu 2022 roku - poinformowały media. W odpowiedzi na te ustalenia ówczesny gen. insp. Jarosław Szymczyk stwierdził, że wcześniej nikt mu tego nie przekazał.

Jak podała w czwartek "Rzeczpospolita", e-mail przyszedł na adres mailowy gabinetu szefa polskiej policji dwa dni przed jego wyjazdem do Kijowa. W stolicy Ukrainy gen. insp. Jarosław Szymczyk otrzymał w prezencie granatnik, który miał być "pustą tubą", a jednak 14 grudnia 2022 roku eksplodował w budynku Komendy Głównej Policji.

 

Gazeta ustaliła, że przesłaną wiadomość, zatytułowaną "Bomba" i napisaną po łotewsku, potraktowano jako "fałszywy donos o alarmie bombowym". Co więcej, nie powiązano sprawy z późniejszym incydentem.

Sprawa granatnika. "Nikt mnie nie poinformował"

Tłumacząc się dziennikarzom, rzecznik komendy stołecznej przekazał, że wiadomość nie precyzowała miejsca podłożenia ładunku, wobec czego działania, jakie podjęto, dotyczyły kontroli pirotechnicznej w budynku KGP. Nie stwierdzono zagrożenia i na tym zamknięto sprawę z mailem. Ponadto za "fałszywością" wiadomości przemawiać miało to, że był adresowany także do kilku innych instytucji na Łotwie.

 

Pytany przez "Rzeczpospolitą" o te ustalenia gen. insp. Jarosław Szymczyk stwierdził, że nie miał o tym pojęcia. - Jestem w totalnym szoku, także dlatego, że nikt mnie o tym nie poinformował - wyjaśnił.

 

ZOBACZ: "Toksyczne towarzystwo". Minister o kulisach narady u prezydenta

 

Służby odpowiedzialne za przygotowanie wyjazdu ówczesnego szefa policji do Kijowa - w odpowiedzi dla "Rzeczpospolitej - zapewniły z kolei, że gdyby wiedziały o owym mailu, do wizyty w Ukrainie najpewniej by nie doszło. Natomiast gazeta dodała, że "w ramach głębokiego audytu prowadzonego w Komendzie Głównej Policji już przez MSWiA pod rządami ministra Michała Kierwińskiego, sprawa e-maila nie wyszła na jaw".

Wątpliwości wokół wybuchu w KGP. Zdjęcie możliwym dowodem?

Z ustaleń "Rzeczpospolitej" wynika również, że w sprawie pojawiło się więcej wątpliwości. W gabinecie komendanta mógł eksplodować granatnik inny, niż ten podarowany przez ukraińskie służby. Dziennik poddaje, że w związku z tym w lipcu 2025 roku Prokuratura Regionalna powołała biegłego z Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. Jana Zehna w Krakowie.

 

ZOBACZ: Kobiety nie zgadzają się z decyzją prezydenta. Napisały "list sprzeciwu"

 

Dziennikarze napisali: "Niezwykle cennym dowodem okazało się pamiątkowe zdjęcie zrobione podczas wizyty w Ukrainie przez będącego w składzie polskiej delegacji ówczesnego rzecznika KGP, które utrwaliło moment przekazania 'podarunku' - jak się okazuje dziś, uwieczniony na nim granatnik wygląda inaczej niż ten, który eksplodował w gabinecie komendanta w Warszawie".

 

W sprawie wybuchu toczą się dwa śledztwa - jedno prowadzone przez Prokuraturę Regionalną w Warszawie, a drugie przez Prokuraturę Okręgową. W drugiej instytucji gen. Jarosław Szymczyk występuje jako oskarżony.

Patryk Idziak / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie