"Pokój, ale w swoim rozumieniu". Ekspert o dążeniach Trumpa

Polska Agata Sucharska / polsatnews.pl
"Pokój, ale w swoim rozumieniu". Ekspert o dążeniach Trumpa
PAP/EPA/AARON SCHWARTZ / POOL
Prezydent USA Donald Trump

- To nie będzie pokój długotrwały, to jest absolutnie niemożliwe, ale wydaje mi się, że nawet tymczasowe zawieszenie broni wystarczy Trumpowi jako "odhaczenie" pokoju według jego definicji i potrzeb wewnętrznych - powiedział w programie "Gość Wydarzeń" dr Mateusz Piotrowski z PISM, odnosząc się do działań Donalda Trumpa ws. Ukrainy.

W niedzielnym wydaniu programu "Gość Wydarzeń" koordynator programu amerykańskiego Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych dr Mateusz Piotrowski ocenił, że Donald Trump "faktycznie dąży do osiągnięcia pokoju", ale "w swoim rozumieniu".

 

- To nie będzie pokój długotrwały, to jest absolutnie niemożliwe, ale wydaje mi się, że nawet tymczasowe zawieszenie broni wystarczy Trumpowi jako "odhaczenie" pokoju według jego definicji i potrzeb wewnętrznych. To jest jego podstawowa motywacja. Nie interesuje go, ile ostatecznie Ukraina będzie musiała oddać terytorium, on się nawet dokładnie w tym nie orientuje - stwierdził. 

 

Jak dodał, gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy, które kraje zachodnie pod przewodnictwem USA próbują zapewnić Ukrainie, będą trudne do zaakceptowania przez stronę rosyjską. 

"Putin nie musi się na nic zgadzać"

- Putin niczego nie uzna, ta cała pełnoskalowa wojna rozpoczęła się po to, żeby jakiekolwiek zachodnie wojska nie znalazły się nigdy w Ukrainie. Pojawienie się obcych wojsk zachodnich byłoby kompletnie przeciwstawne z tym, czego chciał Putin. On nie musi się na nic zgadzać - ocenił ekspert w rozmowie z Marcinem Fijołkiem

 

ZOBACZ: Ważne święto w cieniu wojny. Emocjonalne wystąpienie Zełenskiego

 

Jak wskazał właściwym pytaniem w tej sytuacji, jest kwestia odwagi zachodnich liderów. - Mam nadzieję, że za słowami pójdą faktycznie czyny i przestaną się przejmować Putinem, perspektywą jego deklaracji, że to w NATO próbują rozpętać wojnę - dodał. 

 

- Niestety obawiam się, że to by skończyło się jakimś rozwodnieniem, że to by nie było realne gwarancje bezpieczeństwa, tak jak je rozumiemy: zobowiązanie do obrony. Obecność zachodnich wojsk w Ukrainie będzie miała dodatkową siłę odstraszającą i to o to chodzi. Nie wyobrażam sobie z powodów politycznych, że liderzy tych państw podpisują jakieś zobowiązania, że trzeba się będzie zmobilizować i wysłać setkę być może tysięcy żołnierzy - wskazał. 

"Wyraźny sygnał dla Rosji"

Zdaniem dr. Piotrowskiego prezydent USA powinien już wkrótce zawrzeć jakieś porozumienie w sprawie bezpieczeństwa Ukrainy.

 

- Wydaje mi się, że jeśli mielibyśmy o jakimś mówić, to naprawdę to jest perspektywa maksymalnie kilku miesięcy. To znaczy, że jeżeli nie uda się go Trumpowi osiągnąć w kilka tygodni, maksymalnie kilka miesięcy - do końca roku, to naprawdę nie wiem, co by się musiało zmienić, żeby udało je się osiągnąć w dalszej perspektywie - stwierdził. 

 

WIDEO: "Pokój, ale w swoim rozumieniu". Ekspert o dążeniach Trumpa

Dr Mateusz Piotrowski został zapytany, do czego w związku z tym powinien dążyć Karol Nawrocki podczas nadchodzącego spotkania z Trumpem. Jak podkreślił, nie będzie ono łatwe m.in. z uwagi na sprawy wewnętrzne w USA. Jego zdaniem prezydent powinien się skupić na kwestiach dwustronnych i bezpieczeństwa. 

 

- Toczą się negocjacje z Rosją, trudne do rozmowy z sojusznikami takimi jak Polska i potrzebne jest wiele wyjaśnień ze strony amerykańskiej, co oni w ogóle chcą osiągnąć. Zbliżają się decyzje dotyczące redukcji obecności wojskowej, one dotkną Europę, dotkną najprawdopodobniej wschodniej flanki. Nie wiemy tego jeszcze, ale to jest jedno z najprostszych działań, nie przysłać po prostu kolejnych wojsk na rotację poszukując oszczędności - wyjaśnił. 

 

- Więc tutaj potrzebne są silne polityczne zapewnienia, wyrażenie obaw, że to, co robią Amerykanie może wysyłać - nawet jeśli nie takie są ich intencje - bardzo wyraźne sygnały w stronę Rosji o zmniejszeniu zainteresowania - dodał. 

Wojska amerykańskie w Polsce. "Można przekonywać do zmiany charakteru"

Jak ocenił, inicjatywa Trójmorza ma szansę ponownie stać się istotna, ale dopiero w kontekście pokojowym, dotyczącym odbudowy Ukrainy, ponieważ widać, że Amerykanie skupiają się w pierwszej kolejności na zatrzymaniu działań zbrojnych. - Potrzebny jest ten impuls ponownie ze strony najwyższego przywództwa amerykańskiego - ocenił. 

 

ZOBACZ: Przełomowa zgoda Trumpa. 3350 pocisków o zasięgu 450 km dla Ukrainy

 

Tymczasem obecność wojsk amerykańskich w Europie może się jego zdaniem zmniejszyć o kilka tysięcy. - Możliwe, że wrócimy do poziomu sprzed pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę, czyli to było lekko ponad pięć tysięcy żołnierzy. To, do czego można przekonywać Amerykanów, to jest zmiana charakteru tej obecności - na stałą - a nie rotacyjną. Żołnierze amerykańscy już tu są na stałe, w niewielkiej liczbie. W dowództwie w Poznaniu i Redzikowie jest łącznie 300 żołnierzy, więc to da się zrobić - podsumował. 

 

Pozostałe odcinki programu "Gość Wydarzeń" można obejrzeć tutaj

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie