Trwa śledztwo w sprawie tragedii Kononowicza. W tle groźby i zatajanie dowodów

Śledztwo w sprawie tragedii Krzysztofa Kononowicza zostało przedłużone do 17 września. Prokuratura potwierdziła, że dotychczasowy materiał dowodowy liczy już ponad tysiąc stron, a nie przesłuchano jeszcze wszystkich świadków. Jak ustaliło Radio Zet, z sieci zaczęły znikać materiały, które również mogą stanowić kluczowy dowód w sprawie.
17 kwietnia Prokuratura w Białymstoku wszczęła śledztwo w sprawie znęcania się nad nieporadnym ze względu na stan psychiczny Krzysztofem Kononowiczem. Chodziło m.in. o poniżanie, wszczynanie awantur i ośmieszanie.
Śledczy biorą pod uwagę okres od 22 grudnia 2022 do 6 marca 2025 roku, kiedy Kononowicz zmarł w hospicjum. Jak poinformowało Radio Zet, sprawa została przedłużona do 17 września.
Sprawa Krzysztofa Konowicza. "Mleczny człowiek" odrzuca wszystkie zarzuty
Sławomir Nowak, czyli twórca kanału "Mleczny człowiek" przekonuje, że żadnych zarzutów nie będzie, a wszystkie oskarżenia odrzuca. Był on jedną z osób, które przez ostatnie lata miały największy wpływ na codzienność Kononowicza i to wobec niego wylała się fala najostrzejszej krytyki.
ZOBACZ: Makabryczne odkrycie w Lasopolu. Nadpalone ciało przy drodze
Zarzuca się mu, że wykorzystywał nieświadomego Kononowicza dla zysków finansowych i odpowiedzialny był nie tylko za psychiczne znęcanie się, ale i późniejszą chorobę, a finalnie śmierć.
Paradoksy w tragedii Krzysztofa Kononowicza
Paradoks tragedii Kononowicza polega na tym, że dowody przeciwko rzekomym jego "opiekunom" były publikowane przez nich samych. Wszystkie incydenty, jak i skandaliczne warunki w jakich żył były uwiecznione na kanale "Mleczny Człowiek". Nowak pytany o to, czemu zamieszczał patologiczne treści odpowiedział, że miał na to zgodę samego Kononowicza.
- Na publikacje materiałów z jego wizerunkiem mam stosowną pisemną zgodę wraz z dokumentacją kontrolną inspekcji pracy oraz UODO – przekonuje Nowak. - Był człowiekiem wolnym, sam o sobie decydował i nikt nie wpływał na jego decyzję - dodaje.
Czy Kononowicza można było jednak uznać za osobę w pełni racjonalną? Sławomir Nowak w korespondencji z Radiem Zet opisywał go jako "niezrównoważonego". Jak również mówi, wszelkie próby autentycznej pomocy Kononowicz miał sabotować.
ZOBACZ: Przez lata udawał ambasadora nieistniejących państw. Wielkie oszustwo w Indiach
Radio Zet stawia jednak pytanie: "Jeśli Kononowicz był osobą tak trudną, sabotującą raz za razem okazywane mu serce, to skąd taka determinacja w próbie pomagania mu za wszelką cenę"?
Groźby i zastraszanie świadków
Łukasz Wójcik przez lata próbował zakończyć proceder wykorzystywania Kononowicza. W rozmowie z mediami przyznaje, że wokół sprawy zaczęły dziać się "dziwne rzeczy". Twierdzi m.in., że osoby zaangażowane w dostarczanie dowodów oraz świadkowie zaczęli być zastraszani.
Wójcik w rozmowie podaje przykład ratownika medycznego, który odpłatnie zajmował się Kononowiczem. Miał być on straszony, żeby "uważał, co zezna, bo rzekomo mają na niego różne rzeczy, którymi mogą go zaskoczyć". Sam Wójcik również przyznaje, że i on padł ofiarą gróźb.
- Rafał K. napisał publicznie, że jeśli dalej będę nagłaśniał sprawę, to skończę na cmentarzu obok Kononowicza, ale śmierć to za mało i będą się nade mną znęcać - mówi Radiu Zet Łukasz Wójcik. Zgłosił on sprawę zastraszania świadków do prokuratury. Wspomniany Rafał K. współpracował ze Sławomirem Nowakiem.
ZOBACZ: Sąd nakazał prawnikowi zwrot pieniędzy. Kobieta nie zobaczyła ani grosza
Wójcik przekonuje, że materiały filmowe, które mogą stanowić kluczowy dowód w sprawie, są sukcesywnie kasowane z platformy YouTube. Nowak się do tego przyznaje, jednak jak mówi powodem są prawa autorskie.
Kononowicz po raz ostatni pojawił się na kanale "Mleczny Człowiek" pod koniec grudnia 2024 roku. Wkrótce potem trafił do szpitala z ciężkim zapaleniem płuc, a w lutym został skierowany do hospicjum. Po 31 grudnia na kanale pojawiło się jeszcze 30 filmików, jednak bez udziału głównego bohatera. Miały one na celu m.in. informowanie publiki o stanie zdrowia Kononowicza.
- Chciałbym, żeby w końcu sprawa Krzysztofa Kononowicza została potraktowana, jak sprawa każdego innego obywatela, a nie człowieka innej kategorii. Śmiesznego pana w sweterku, którego życiem można się bawić i nad którym można się bezkarnie znęcać w internecie - mówił w "Podejrzanych politykach" Łukasz Wójcik.
Sławomir Nowak wciąż odrzuca wszystkie oskarżenia. Natomiast kanał "Mleczny Człowiek" dalej generuje zyski.
Czytaj więcej