Pacyfikacja Sądu Najwyższego? Manowska: Docierały do mnie poważne sygnały

I Prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska powiedziała w "Gościu Wydarzeń", że przed stwierdzeniem przez Izbę Kontroli ważności wyborów prezydenckich dochodziły do niej "poważne sygnały", iż SN może zostać "spacyfikowany". - Ludzie się bali, ja odpowiadam za bezpieczeństwo pracowników - podkreślała na antenie Polsat News.
W czwartkowym wydaniu programu "Gość Wydarzeń" Małgorzata Manowska została zapytana o oświadczenie opublikowane na stronie Sądu Najwyższego, w którym zawarto podziękowania dla osób, które zabezpieczyły przebiegu posiedzeń w sprawie stwierdzenia ważności wyborów prezydenckich.
Małgorzata Manowska: Były poważne sygnały, że SN może zostać spacyfikowany
- Docierały do mnie sygnały i to dosyć poważne, że Sąd Najwyższy może zostać - przepraszam za użycie sformułowania - spacyfikowany. Ludzie się bali, ja odpowiadam za bezpieczeństwo i pracowników, sędziów i również tych ludzi, którzy wchodzą do Sądu Najwyższego i po prostu na różne sposoby się zabezpieczyliśmy - wyjaśniała I prezes SN.
ZOBACZ: Mariusz Witczak uderza w Izbę Kontroli SN. "Ja tych werdyktów nie uznaję"
Prowadzący Marcin Fijołek dopytywał, czy te sygnały pochodziły od służb. - Nie wiem, jakie służby, ale ostrzegano nas. Może to była plotka, może nic nie było na rzeczy, ale w sytuacji kiedy dostaje SMS-y, kiedy ludzie do mnie dzwonią, mówią: pilnujcie się, zabezpieczajcie Sąd Najwyższy, bo mogą was nie wpuścić, albo nie wypuścić, dla mnie jako sędziego, to naprawdę jest fantastyka - zdradziła.
- Ale jak patrzyłam, co się dzieje w Telewizji Polskiej na przykład, no to lepiej trzy razy bardziej się zabezpieczyć niż potrzeba, niż potem żałować - stwierdziła.
Małgorzata Manowska uderza w rządzących: Po prostu nas ignorują
Małgorzata Manowska została również zapytana, czy jako I Prezes Sądu Najwyższego wypadało jej powiedzieć, że "nie jest zainteresowana" takim prezydentem jak Rafał Trzaskowski. - Tak, wypadało i powtórzę to po raz trzeci i się tych słów nie zaprę (...) Naprawdę nie jestem zainteresowana takim prezydentem, a proszę pamiętać, że na wymiar sprawiedliwości prezydent ma największe przełożenie, podejmuje po prostu najwięcej decyzji - odparła.
- Jak mogę mieć zaufanie do prezydenta, który w kampanii wyborczej używa sformułowania "nasi sędziowie", co mnie od razu przestrasza i sugeruje, że jest jakaś grupa sędziów na usługach polityka i jest desygnowany przez ugrupowanie polityczne, które nie chce z nami rozmawiać, z trzema tysiącami sędziów na temat jakiś logicznych rozwiązań - stwierdziła Manowska.
WIDEO: Pacyfikacja Sądu Najwyższego? Manowska: Docierały do mnie poważne sygnały
Jej zdaniem ugrupowanie polityczne Trzaskowskiego nie jest chętne do rozmów w sprawie kryzysu prawnego w SN. - Nie chcą żadnych koncyliacji, nie chcą nawet wysłuchać naszego stanowiska i pewnych rozwiązań sugerowanych przez nas, co można zrobić, żeby wykonać te wyroki TSUE i ETPC, oczywiście o ile uznać, że one podlegają wykonaniu. Tylko po prostu nas ignorują - przekonywała.
ZOBACZ: Adam Bodnar odpowiada na zarzuty Zbigniewa Ziobry. "Ma wielką fantazję"
W jej ocenie projekty, które do tej pory wyszły spod pióra ministra sprawiedliwości, są kontestowane przez Komisję Wenecką i wprowadzają "absolutnie skandaliczne i obraźliwe dla sędziów rozwiązania". - Jakieś dzielenie nas na grupy kolorowe, ja jestem sędzia od 30 lat, naprawdę proszę mi wierzyć, że jak jestem w środowisku międzynarodowym (...), to czasami przedstawiam się: Jestem neo-sędzią z 30-letnim stażem. No to jest naprawdę abberacja - podusmowała.
Poprzednie wydania "Gościa Wydarzeń" dostępne są tutaj.
Czytaj więcej