Kulisy decyzji o kontroli na granicach. "Niemcy zmieniły praktykę"

Polska
Kulisy decyzji o kontroli na granicach. "Niemcy zmieniły praktykę"
PAP/Marcin Bielecki
Polsko-niemiecka granica

Rzecznik rządu Adam Szłapka poinformował, że tymczasowe kontrole na granicach Polski z Niemcami i Litwą są odpowiedzią na "zmianę praktyki Niemiec". Dodatkowo, jak podkreślił, kontrole stały się niezbędne w związku z powstaniem "nowego kanału migracyjnego", tzw. szlaku bałtyckiego.

Na wtorkowej konferencji prasowej rzecznik rządu Adam Szłapka odpowiedział na pytanie dotyczące kulis podjęcia decyzji o przywróceniu czasowej kontroli na granicy polsko-litewskiej i polsko-niemieckiej. Rzecznik odniósł się do słów premiera Donalda Tuska, który stwierdził, że jest to m.in. odpowiedź na "nową praktykę", którą wobec migrantów zaczęli stosować niemieccy pogranicznicy. 

 

Jak wyjaśnił Szłapka, w poprzednich latach dochodziło do readmisji osób, które z Polski trafiały do Niemiec w ramach tzw. procedury dublińskiej (Dublin III). - To były przede wszystkim te osoby, które otrzymały w poprzednich latach wizy w Polsce, często to były tzw. wizy Wawrzyka. I te osoby, na podstawie umów o readmisji, były do Polski cofane - wyjaśniał Szłapka. 

 

ZOBACZ: Wracają kontrole na granicach. Premier Donald Tusk ogłosił decyzję

 

Jak podkreślił, statystyki dotyczące cofania migrantów w ostatnich latach się zmniejszały. W 2023 roku miało to być 900 przypadków, a dwa lata później - około 300. - Natomiast w ciągu ostatniego miesiąca faktycznie zmieniła się praktyka Niemiec, które nie przyjmują na swoje terytorium osób, które wcześniej tam wjeżdżały i składały wniosek o azyl. To jest realna zmiana, która nastąpiła, która jest jedną z przyczyn tej decyzji, którą podjęliśmy - odpowiedział rzecznik rządu. 

Polska wprowadza kontrole na granicach. "Powstał nowy kanał migracyjny"

Szłapka przekazał również, że wprowadzenie kontroli na polskich granicach to także efekt pojawienia się "nowego kanału migracyjnego". - Jesteśmy zmuszeni wprowadzić dodatkowe kroki, dlatego że powstał nowy kanał migracyjny, jeśli chodzi o ten "szlak bałtycki", czyli granica łotewsko-białoruska, litewsko-białoruska, co skutkuje też dodatkowymi zawróceniami, czy niewpuszczeniami na stronę niemiecką i na to sobie po prostu nie możemy pozwolić - zaznaczył. 

 

- Mamy do czynienia z agresją hybrydową, wojną hybrydową i atakiem na Europę, ale my jesteśmy na pierwszym froncie, realizowanym przez Rosję i Białoruś. Wskutek naszego zasadniczego - do 98 proc. uszczelnienia wschodniej granicy z Białorusią, część tego strumienia została przerzucona na granicę łotewsko-białoruską. Dlatego zmuszeni jesteśmy do wprowadzenia czasowej kontroli na granicy polsko-litewskiej - przekazał i zapowiedział, że szczegóły w tej sprawie zostaną przedstawione w komunikacie MSWiA. 

 

ZOBACZ: Litwa reaguje na zapowiedź Donalda Tuska. "Nie poinformowano nas o kontroli na granicy"

 

Rzecznik rządu zaznaczył, że w sprawie ochrony granic polska Straż Graniczna nieustannie współpracuję ze pogranicznikami z Niemiec oraz Litwy. - Ochraniamy wspólnie tę samą granicę. My podjęliśmy dzisiaj decyzję symetryczną do tej, która została podjęta przez stronę niemiecką, o tym, żeby wprowadzić kontrolę. No bo musimy oczywiście zapewnić pełne bezpieczeństwo, pełną szczelność granicy jeśli chodzi o tych migrantów, co do których nie mogą trafić do Polski - podkreślił. 

 

Jak dodał, w "interesie nas wszystkich jest to, że kontrole były w jak najmniejszym stopniu dotkliwa dla obywateli i czasowa". - Wszystkim państwom powinno zależeć, żeby Strefa Schengen obowiązywała, bo korzystają z niej obywatele. (...) To będzie czasowe, ale będzie możliwość przedłużenia, zgodnie z potrzebami - podkreślił. Rozporządzenie ma zostać przygotowane dziś lub w środę przez szefa MSWiA Tomasza Siemoniaka

Włodzimierz Czarzasty o zamknięciu granic Polski: Histeria

Wcześniej w programie "Graffiti" sytuację na zachodniej granicy Polski skomentował współprzewodniczący Nowej Lewicy i wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty. - Nie potwierdzam tysięcy migrantów, którzy są przez Niemców przywożeni do Polski, bo to jest nieprawda. To są po prostu "fejki" i trzeba o tym jasno mówić - podkreślił.  

 

Polityk powołał się na dane Straży Granicznej, które "dzisiaj rano gdzieś czytałem w mediach". - To nie są żadne tysiące, tylko to jest 30-40 osób miesięcznie, jeżeli chodzi o dane województwo. W związku z tym naprawdę upraszam o rozsądek w tej sprawie - apelował. Odpowiedział również na pomysł całkowitego zamknięcia polskich granic. - Taka możliwość istnieje. Jeżeli będzie potrzeba, to Polska takie decyzje będzie podejmowała - stwierdził. 

Agata Sucharska / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie