Starcia z policją podczas protestów w Belgradzie. Na ulicę wyszło ponad 140 tys. osób

Świat
Starcia z policją podczas protestów w Belgradzie. Na ulicę wyszło ponad 140 tys. osób
PAP/EPA/ANDREJ CUKIC
W Serbii doszło do protestów

Podczas protestów w Belgradzie doszło do starć z policją. Zatrzymano kilkadziesiąt osób, a kilka zostało rannych. W stolicy Serbii zgromadziło się ponad 140 tys. osób, które domagają się zmian w rządzie i przyspieszonych wyborów.

W sobotę w Belgradzie doszło do kolejnego protestu. Niezależna organizacja Archiwum Zgromadzeń Publicznych, oszacowała, że na ulicach stolicy Serbii zgromadziło się ponad 140 tys. osób, co znacznie przewyższa szacunki policji mówiące o 36 tys. osób.

Serbia. Protesty na ulicach Belgradu

Był to jeden z największych protestów w trwającej od ponad pół roku akcji studenckiej. Zaczęła się w listopadzie, gdy w Nowym Sadzie zawalił się dach stacji kolejowej. Zaginęło 16 osób. Za tę tragedię oraz nieprawidłowe działania służb obwiniany jest rząd, który powszechnie uważa się za skorumpowany.

 

ZOBACZ: Runął dach dworca kolejowego w Serbii. Są ofiary

 

Serbowie podczas demonstracji domagali się rozpisania nowych wyborów do soboty do godziny. 21:00. Po odrzuceniu ultimatum zapowiedzieli "obywatelskie nieposłuszeństwo".

 

Tłum skandował antyrządowe hasła, niósł ze sobą serbskie flagi, a w pewnym momencie zaczął także atakować służby zabezpieczające protest. W stronę policjantów rzucano racami oraz butelkami. Doszło do starć, a  funkcjonariusze użyli gazu łzawiącego oraz granatów hukowych.

Serbia. Protesty na ulicach. "Kilkadziesiąt zatrzymań" 

Komendant główny policji Dragan Vasiljević poinformował z kolei, że funkcjonariusze użyli gumowych pałek, a nie "środków chemicznych". Dodał także, że doszło do "kilkudziesięciu zatrzymań". Sześciu funkcjonariuszy i dwoje protestujących zostało rannych. Jedna osoba trafiła karetką do szpitala.

 

- Po raz kolejny pokazujemy, że się nie zatrzymamy. Będziemy protestować tak długo, jak będzie trzeba, aż żądania zostaną spełnione powiedział agencji AFP uczestnik protestu Stefan Ivakovic.

 

ZOBACZ: Serbia nie zamierza wstąpić do NATO. "Wybraliśmy drogę neutralności militarnej"

 

Aleksandar Vučić, prezydent Serbii, zapowiedział, że w niedzielę skomentuje protesty z Belgradu i odniesie się do stawianego przez demonstrantów ultimatum. Wcześniej wielokrotnie powtarzał, że protesty są częścią zagranicznego spisku mającego na celu zniszczenie jego rządu.

 

Minister spraw wewnętrznych Serbii Ivica Daczić zapowiedział, że służby użyją "wszelkich środków", by przywrócić porządek publiczny.

Serbia. Protesty po tragedii w Nowym Sadzie

Protesty trwają od listopada 2024 roku, kiedy to doszło o tragedii w Nowym Sadzie. Zawalił się dach dworca, w związku z czym 14 osób zginęło, a trzy zostały ciężko ranne.

 

ZOBACZ: Francuski generał uderza w Trumpa. "Zdradził Ukrainę, przestał dawać pieniądze"

 

Dworzec był remontowany w latach 2021-2024. Wielu Serbów domagało się szczegółowego śledztwa i informacji na temat wydarzeń. Oskarżano rząd Vučica o korupcję, w związku z czym, miało dojść do poważnych zaniedbań podczas renowacji dworca. 

 

Pierwsze manifestacje zorganizowano tuż po katastrofie. Szybko przerodziły się w zamieszki, podczas których zdewastowano budynki administracji publicznej i rządzącej Serbskiej Partii Postępowej. Później do protestów dochodziło regularnie.

aba / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie