Dziesięciu na jednego. Śmierć 32-latka po interwencji policji

Dramat, który rozegrał się tuż przed Świętami Bożego Narodzenia na zawsze odmienił życie rodziny z Płocka. Obok żałoby toczy się walka o sprawiedliwość. Materiał programu "Państwo w Państwie".
Jest zimna grudniowa noc. Krzysztof Lewandowski, pod wpływem alkoholu, dobija się do drzwi byłej partnerki. To nie jest ich pierwsza kłótnia. Relacja jest długoletnia i burzliwa. Para schodzi się i rozstaje. Tym razem - po raz pierwszy - kobieta, decyduje się wezwać policję.
ZOBACZ: "Państwo w Państwie": Zaufanie warte pół miliona. Rolnik oszukany przez urzędnika
Funkcjonariusze zastają mężczyznę na klatce schodowej. Jest spokojny, deklaruje chęć rozmowy i proponuje zejście na dół. Policjanci jednak nalegają, by założyć mu kajdanki.
- Te kajdanki, no nie wiem dlaczego akurat kajdanki. I dalej brną w to. Ale to jest oczywiście ten etap, kiedy już jest za późno. Przekroczyli granicę, wprowadzili niepotrzebną dawkę agresji usiłując założyć kajdanki temu człowiekowi - komentuje Jan "Majami" Fabiańczyk, były oficer policji.
Śmierć 32-latka po interwencji policji
Wtedy wywiązuje się szarpanina. Przez następne czterdzieści minut 32-latek leży na brzuchu, przyciskany do schodów przez funkcjonariuszy. Wzywają posiłki. Na miejsce dojeżdża kolejnych ośmiu policjantów. Podczas interwencji funkcjonariusze przekuwają mężczyznę w inne kajdanki, długo zastanawiają się, jak postąpić.
W pewnym momencie zatrzymany traci przytomność, sinieje, dochodzi do zatrzymania akcji serca. Mimo reanimacji, najpierw na miejscu, potem w karetce, Krzysztof Lewandowski umiera.
- Mam wrażenie, że wiedział. Tak, ja myślę, że on po prostu czuł, że odchodzi – mówi siostra, Małgorzata Lewandowska, komentując nagrania z kamer nasobnych policjantów.
ZOBACZ: Wrze po kuriozalnej akcji policji z Bolkowa. Kolejny dramat z jej udziałem
Śledztwo prokuratury zostaje dwukrotnie umorzone - najpierw z powodu nieobecności funkcjonariuszy przebywających na zwolnieniach lekarskich, później z powodu braku znamion przestępstwa.
- Jeszcze nie doszedłem do siebie. Wszystko było niezasadne. Wszystko prokuratura zrobiła dobrze - komentował gorzko pełnomocnik rodziny, Wojciech Kasprzyk, po tym jak prokuratura ponownie umorzyła śledztwo.
Rodzina walczy o wyjaśnienie sprawy
Rodzina Krzysztofa Lewandowskiego nie może pogodzić się z decyzją organów ścigania. Matka i siostra zmarłego podkreślają, że mężczyzna nie był agresywny. W trakcie interwencji na Krzysztofie siedziało nawet trzech policjantów, a jego twarz i krtań dociskały do krawędzi schodów, co uniemożliwiało swobodne oddychanie.
Prokuratura i sąd uznają, że działania policjantów były prawidłowe i nie przyczyniły się do śmierci mężczyzny. Rodzina nie zgadza się z tą oceną i zamierza walczyć o wyjaśnienie sprawy do końca. Przed nimi ostatnia możliwość: skarga do Trybunału Sprawiedliwości w Strasburgu.
ZOBACZ: Atak nożownika w Szczecinie. Ofiara walczy o sprawiedliwość, sprawca na wolności
Czy w Polsce można zginąć podczas policyjnej interwencji i nie doczekać się odpowiedzi, kto jest winny? Czy do zatrzymania jednego mężczyzny potrzeba dziesięciu funkcjonariuszy? Gdzie leży granica między skutecznością a brakiem kompetencji i brutalną siłą? O tym, w programie "Państwo w Państwie", będzie rozmawiał Przemysław Talkowski wraz z zaproszonymi gośćmi.
Reportaż Leszka Dawidowicza w niedzielę o 19:30 w Polsacie.
Czytaj więcej