Awantura o liczenie głosów po wyborach. "Tusk zrobi wszystko, aby nie uznać Nawrockiego"

aktualizacja: Polska
Awantura o liczenie głosów po wyborach. "Tusk zrobi wszystko, aby nie uznać Nawrockiego"
Polsat News
"Śniadanie Rymanowskiego" w Polsat News i Interii. Goście dyskutowali o liczeniu głosów po wyborach

Polityczne emocje w "Śniadaniu Rymanowskiego. - Może pan po prostu się spakować i stąd wyjść - zwrócił się Marcin Mastalerek do Mirosława Suchonia. Prezydencki minister w ten sposób odniósł się do sugestii o braku niezależności Sądu Najwyższego. W dalszej części programu Mastalerek przekonywał, że "Tusk zrobi wszystko, aby Nawrocki nie poleciał na kolejny szczyt NATO".

Jak przypomniał poseł Polski 2050 Mirosław Suchoń w "Śniadaniu Rymanowskiego", Sejm przyjął ustawę incydentalną, która jego zdaniem "pozwoliłaby obniżyć stopień emocji" oraz stworzyłaby "niezależny organ sądowniczy, który mógłby rozstrzygnąć w kwestii ważności wyborów". - Pytanie czego boją się przedstawiciele PiS-u i prezydenta, że tak bardzo protestują przeciwko ponownemu przeliczeniu głosów? - zapytał.

 

Do sprawy odniósł się szef Gabinetu Prezydenta RP Marcin Mastalerek, który zwracając się do posła Suchonia, stwierdził, że jeśli ten nie uznaje Sądu Najwyższego za niezależny, to znaczy, że nie jest posłem. - Może pan po prostu się spakować i stąd wyjść - podkreślił współpracownik Andrzeja Dudy.

 

- Ta sama izba Sądu Najwyższego stwierdziła ważność wyborów parlamentarnych (...) Trochę więcej szacunku wobec organu, który stwierdził, że jest pan posłem - dodał.

 

Mastalerek uderzył w polityków koalicji. "Przykrywka do zrobienia wojny"

- To teraz takie ćwiczenie intelektualne. Jest 2023 r., odbyły się wybory parlamentarne 15 października i to nie Donald Tusk mówi to, co mówi, tylko mówi to Jarosław Kaczyński. Co wy byście wtedy mówili? - zapytał Mastalerek polityków koalicji rządzącej.

 

ZOBACZ: Nieprawidłowości w liczeniu głosów. Sąd Najwyższy rozpatrzy protesty, jest data

 

Polityk przypomniał także słowa premiera "po tym jak formował rząd". - Powiedział, że w jego sercu tak naprawdę prezydentem jest Rafał Trzaskowski. Ta cała polityczna hucpa (...) służy Donaldowi Tuskowi tylko do jednego. Krok po kroku będzie próbował nie uznawać Karola Nawrockiego jako prezydenta - stwierdził 

 

- Stawiam dolary przeciwko orzechom, że na kolejny szczyt NATO, który będzie za rok, Donald Tusk zrobi wszystko, żeby to nie Karol Nawrocki pojechał. Mieliśmy taka wojnę z prezydentem po 2007 r. Była to wojna z Lechem Kaczyńskim. Myślę, że to jest tylko przykrywka do zrobienia takiej samej wojny - wyjaśnił. 

Politycy o ponownym przeliczeniu głosów. "Jakiś obłęd polityków PO"

Z kolei zdaniem wiceministra cyfryzacji Dariusza Standerskiego, "rozmawiamy o sprawie dużo ważniejszej, o zaufaniu wyborców do procesu wyborczego". - Na poziomie poszczególnych komisji obwodowych - co zostało potwierdzone przez sąd - jesteśmy w takiej sytuacji, jakbyśmy na sali sejmowej klikali "przeciw", a wychodziło, że głosowaliśmy "za". Wtedy byśmy słusznie protestowali. O to chodzi w demokracji - wyjaśnił. 

 

ZOBACZ: "Uczciwi nie mają się czego bać". Tusk pisze o "prawdziwym" wyniku wyborów

 

Ostrzejsze słowa padły ze strony posła Konfederacji Bartłomieja Pejo. - Mam wrażenie, że to jest jakiś obłęd polityków PO. Wynik wyborów jest znany - 370 tys. głosów różnicy (...) i żadne liczenie nie pomoże wam wygrać tych wyborów. Te kilkanaście komisji to jest około 14-15 tys. głosów. Ten wynik wyborczy się nie zmieni - powiedział. 

 

Podobnie wypowiedział się poseł PiS Marcin Przydacz. - Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, żeby legalnie wybrany prezydent RP - prezydent elekt w tym momencie jeszcze - nie mógł zostać zaprzysiężony, bo to byłoby już jawne łamanie konstytucji. Zresztą to już się niestety zdarzało w ostatnim półtora roku - zaznaczył.

 

Szef klubu parlamentarnego KO-PO Zbigniew Konwiński odpowiedział natomiast na pytanie o zaangażowanie Romana Giertycha w kwestie protestów wyborczych

 

- Giertych nawoływał do tego - przez ten czas, kiedy można było składać protesty - żeby obywatele korzystali ze swoich praw obywatelskich. Do niczego nadzwyczajnego nie nawoływał. Padł ofiarą niewyobrażalnego hejtu ze strony części - nazwijmy to - mediów prawicowych usłużnych PiS-owi. Przecież to zmanipulowane nagranie z jego YouTube'a, gdzie podłożono szumy, nie wiem, do czego to porównać. Chyba tylko do działania Służby Bezpieczeństwa - tłumaczył. 

wb/pbi / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie