Poseł rzucał oskarżeniami w programie na żywo. "Na podstawie poszlak"

Polska Paweł Sekmistrz / polsatnews.pl
Poseł rzucał oskarżeniami w programie na żywo. "Na podstawie poszlak"
Polsat News
Jarosław Sachajko w "Debacie Gozdyry"

Jarosław Sachajko oskarżył członków komisji wyborczych o sfałszowanie wyników referendum z 2023 roku. - Chyba nikt z nas nie wierzy w to, że ludzie mieszkający w tej samej miejscowości - jedni potrafią prawidłowo wypełnić kartę referendalną, a inni nie - przekonywał w "Debacie Gozdyry". Poseł pytany o dowody, powiedział, że ich nie ma i opiera się na "poszlakach".

Pierwszą część poniedziałkowej "Debaty Gozdyry" zdominował temat zarzutów, jakie pojawiają się w przestrzeni publicznej, związanych z nieprawidłowościami podczas liczenia głosów w II turze wyborach prezydenckich. W ubiegłym tygodniu pojawiło się co najmniej kilka sygnałów o uchybieniach w procesie wyborczym.

 

Jednym z rozmówców Agnieszki Gozdyry był poseł Wolnych Republikanów, Jarosław Sachajko. Polityk przekonywał, że nie ma nic przeciwko ponownemu przeliczeniu głosów oddanych 1 czerwca. Stwierdził też, że od dawna apeluje o to, by zliczanie kart wyborczych było objęte monitoringiem. Co więcej, stwierdził też, że w referendum z 2023 r. doszło do wyborczego fałszerstwa.

Poważne oskarżenia w programie na żywo

Przypomnijmy, referendum zostało przeprowadzone 15 października 2023 r., przy okazji wyborów parlamentarnych, które również odbywały się tego samego dnia. Odpowiadającym zadano cztery pytania dotyczące wyprzedaży majątku państwowego, podniesienia wieku emerytalnego, bariery na granicy z Białorusią i przyjmowania nielegalnych imigrantów.

 

W związku z niewystarczającą frekwencją, wynik referendum uznano za niewiążący. Z danych Państwowej Komisji Wyborczej wynika, że z urn wyjęto do przeliczenia 12 096 532 kart do głosowania. 13 944 z nich stanowiły głosy uznane za nieważne.

 

ZOBACZ: Nieprawidłowości w wyborach. PKW wydała komunikat

 

- W każdej komisji w trakcie liczenia powinna być kamera i wtedy nie mielibyśmy problemu z ogromną liczbą nieważnych głosów, jak było chociażby przy okazji referendum - że były komisje, gdzie było ponad 10 proc. nieważnych głosów. A komisja obok, ulica obok - już było 0,5 proc. czy 1 proc. nieważnych głosów - tłumaczył Jarosław Sachajko.

 

Poseł stwierdził, że ciężko uwierzyć, że część mieszkańców tej samej miejscowości "potrafi prawidłowo wypełnić kartę referendalną, a inni nie". Wskazał też, że napisał projekt interpelacji w tej sprawie i oczekuje na odpowiedź.

Sachajko o rzekomym fałszowaniu wyników referendum

Agnieszka Gozdyra zapytała posła o to, co w jego przekonaniu stało się w przypadku głosów uznanych za nieważne. - Dostawiony krzyżyk przy drugim pytaniu - odpowiedział bez wahania Sachajko. 

 

- Kto dostawiał? - dopytywała prowadząca.

 

- Ci, którzy to zliczali. Nie jest to pierwsza rzecz - orzekł polityk.

 

ZOBACZ: Kosiniak-Kamysz: Tezy o sfałszowaniu wyborów są nieuzasadnione

 

Na wskazanie, że właśnie oskarżył członków komisji o to, że sfałszowali wyniki wyborów referendalnych, poseł odpowiedział twierdząco. - Tak. Wierzę w Polaków, że potrafią wypełniać karty wyborcze, karty referendalne - tłumaczył.

 

WIDEO: Sachajko twierdzi, że wyniki referendum były sfałszowane. "Dostawiony krzyżyk"

 

Po oburzeniu Agnieszki Gozdyry i zarzutach o bezpodstawne oskarżenia, Jarosław Sachajko nieco złagodził swoją tezę. -  Ja mówię, że z bardzo dużym prawdopodobieństwem, graniczącym z pewnością, nie ma możliwości, żeby w jednej miejscowości w jednej komisji było ponad 10 proc. głosów, a w komisji obok 0,5 proc. - mówił, wskazując, że w przypadku zastosowania monitoringu "nie byłoby takich podejrzeń".

 

Zapytany o dowody na poparcie swojej tezy, poseł Wolnych Republikanów przyznał, że ich nie ma i opiera się na "poszlakach".

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie