"Liczba prawicowców rośnie". Ukraiński poseł mówi o "wsparciu Rosji"

- Liczba prawicowców rośnie, najwyraźniej dzięki wsparciu Rosji. To mnie martwi - twierdzi Mykoła Kniażycki. Deputowany Rady Najwyższej Ukrainy odnosząc się do wyników wyborów prezydenckich w Polsce zwraca uwagę na wzrost poparcia antyukraińskich kandydatów.
Polityk partii Europejska Solidarność, której liderem jest były prezydent Ukrainy Petro Poroszenko, komentował wyniki pierwszej tury wyborów prezydenckich w Polsce na antenie telewizji Espresso.
Zdaniem Kniażyckiego ewentualne zwycięstwo Karola Nawrockiego będzie oznaczało zmianę w relacjach Warszawa - Kijów.
ZOBACZ: Ile głosów więcej zdobył Trzaskowski od Nawrockiego? Oficjalne wyniki wyborów
- Oczywiście przedstawiciele PiS są prawicowi i z jednej strony popierają Ukrainę, bo jest to partia antyrosyjska, ale jednocześnie w wielu kwestiach, gdy mówimy o gospodarce i polityce historycznej, jesteśmy z nim przeciwnikami. To byłoby inne poparcie, gdyby byli u władzy, niż to, co mamy teraz - stwierdził.
Wybory prezydenckie 2025. Ukraiński parlamentarzysta o wynikach Brauna i Mentzena
W dalszej części wypowiedzi Mykoła Kniażycki odniósł się do wyników pozostałych kandydatów, w szczególności Grzegorza Brauna i Sławomira Mentzena.
Według deputowanego, w Polsce znacząco rośnie poparcie dla ugrupowań, które chcą normalizacji stosunków dyplomatycznych z Rosją, co może mieć negatywny wpływ na relacje z Ukrainą.
- Najbardziej przestraszyło mnie 6 proc. Brauna, który jest antyukraiński i antysemicki. Podeptał ukraińską flagę. Braun wraz z Mentzenem, który również dopuścił się różnych obrzydliwości na ulicach naszych miast w Ukrainie mają ponad 20 procent. Ogólnie rzecz biorąc, liczba prawicowców rośnie, najwyraźniej dzięki wsparciu Rosji - podkreślił.
ZOBACZ: "W sztabie Trzaskowskiego jest pożar". Rywale komentują wynik
Zapytany o przewidywania na drugą turę polityk Europejskiej Solidarności przyznał, że nie jest w stanie przewidzieć końcowego wyniku ze względu na dużą polaryzację polityczną w Polsce.
- Polskie społeczeństwo jest podzielone, relatywnie rzecz biorąc, jedna połowa to demokraci i liberałowie, a druga konserwatyści - nacjonaliści. W związku z tym nikt nie jest w stanie w pełni przewidzieć wyników wyborów prezydenckich. Mam nadzieję, że wyniki w Rumunii wpłyną również na Polskę i zainspirują demokratyczną część kraju do walki o zwycięstwo - podsumował.
