Politycy PiS próbowali wejść do NASK. Interweniowała policja

Polska
Politycy PiS próbowali wejść do NASK. Interweniowała policja
Polsat News
Politycy początkowo nie zostali wpuszczeni do budynku

Posłowie PiS Przemysław Czarnek i Andrzej Śliwka próbowali przeprowadzić interwencję poselską w siedzibie NASK. Nie zostali jednak wpuszczeni, a na miejscu interweniowała policja. - Mamy do czynienia ze skandalem - grzmiał przed budynkiem Czarnek. Ich działanie miało związek z informacjami o nieprawidłowościach dotyczących finansowania spotów kampanijnych Rafała Trzaskowskiego.

Zobacz więcej

Dwóch posłów PiS próbowało wejść do siedziby NASK. Instytucja otrzymała informacje o nieprawidłowościach przy finansowaniu kampanii wyborczej kandydata KO Rafała Trzaskowskiego. Chodzi o kilka klipów wyborczych, za którymi stać ma Akcja Demokracja. 

 

Politycy początkowo nie zostali wpuszczeni do budynku. Na miejscu interweniowali policjanci, którzy sprawdzili czy nie doszło do zakłócenia porządku publicznego.

 

ZOBACZ: Trzaskowski i Nawrocki wymieniają się kopertami. Hołownia grzmi: Kampania kosztem ludzi

Czarnek: Doszło do skandalu

- Najpierw nie byliśmy wpuszczeni do budynku. Weszliśmy tylko przypadkowo, bo wchodził jakiś pracownik i weszliśmy do recepcji, mimo że dzwoniliśmy trzy razy, a ochrona uciekała tutaj za róg - powiedział poseł PiS Przemysław Czarnek podczas konferencji prasowej.

 

- Przysłano do nas dwóch bardzo miłych państwa prawników, którzy jedynie, co mogli zrobić, to odebrać od nas pytania, z którymi tutaj przyszliśmy w sprawie tego cyrku, który jest wokół kampanii wyborczej - zaznaczył.

ZOBACZ: Kaczyński uderza w sztab Trzaskowskiego. "Sami prowadzą największą akcję dezinformacji"

 

Andrzej Śliwka wyjaśnił, że "(politycy PiS - red.) oczekują informacji o zgłoszeniach, zawiadomieniach, które trafiały do NASK-u w tej sprawie".

 

- Oczekujemy także szczegółowych informacji, dlaczego w komunikacie NASK-u były dezinformacje, mówiące - po pierwsze - o tym, że NASK skutecznie na portalach META zablokował te reklamy, a także dlaczego nie poinformował, że kampania pozytywna dotyczyła Rafała Trzaskowskiego, a kampanie atakujące dotyczyły Karola Nawrockiego - powiedział polityk.

 

Czarnek stwierdził natomiast, że cała sprawa jest "największym skandalem wyborczym po 1989 roku".

Akcja demokracja pod lupą. Chodzi o kampanię wyborczą

Wirtualna Polska poinformowała w czwartek rano, że za publikowanymi w internecie reklamami politycznymi promującymi kandydata KO na prezydenta Rafała Trzaskowskiego i atakującymi jego konkurentów stać mają osoby związane z Akcją Demokracja. Jej prezesem jest Jakub Kocjan.

 

Sam prezes Jakub Kocjan, jak podaje WP, od dawna związany jest ze środowiskiem KO. Do niedawna był asystentem społecznym posłanki Iwony Karolewskiej, często bywał w Sejmie, a 9 maja uczestniczył w spotkaniu w ramach akcji "Parasol wyborczy" w siedzibie NASK razem z wicepremierem Krzysztofem Gawkowskim.

 

ZOBACZ: Głośno o filmach promujących Trzaskowskiego. Prezes Akcji Demokracja zabrał głos

 

Według doniesień portalu, reklamy publikowane z dwóch nieznanych wcześniej profili - "Wiesz Jak Nie Jest" oraz "Stół Dorosłych" - kosztowały ich administratora tylko w ostatnim tygodniu ponad 230 tys. zł.


Dziennikarze, wyprzedzając państwowe organy, w tym ABW i NASK, które potwierdziły informacje o możliwej manipulacji, mieli dotrzeć do zarządzających organizacją Akcja Demokracja osób. Te podobno przyznały w wymienionych z redakcją wiadomościach, że inicjatywa pochodziła od jednego z pracowników i wolontariuszy.

Mateusz Balcerek / sgo / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie