Nawrocki zdecydował ws. kawalerki. Mieszkanie zmieni właściciela

Polska
Nawrocki zdecydował ws. kawalerki. Mieszkanie zmieni właściciela
PAP/Szymon Pulcyn
Karol Nawrocki

- Podjąłem decyzję wspólnie z żoną, aby mieszkanie przekazać na cele charytatywne - oświadczył Karol Nawrocki. Jak podkreślił, jego relacja z Jerzym Ż. ma odzwierciedlenie w wielu dokumentach, które pokazują, że "miał czyste intencje i działał w granicach prawa".

Zobacz więcej

Podczas środowej konferencji prasowej Karol Nawrocki odniósł się do medialnej burzy po ujawnieniu informacji, że posiada on kawalerkę, którą w 2017 roku kupił od starszego mężczyzny Jerzego Ż. 

 

- Pomimo tych fake newsów, kłamstw, walki instytucji państwa, z jednym kandydatem na prezydenta, który jest doświadczany tą kampanią pomówień i nienawiści, warto pomagać drugiemu człowiekowi. Zło trzeba zwyciężać dobrem - powiedział. 

 

ZOBACZ: "Mętna" vs. "wykreowana". Kandydaci na prezydenta o mieszkaniach Nawrockiego

 

- Moje czyny i moja relacja z panem Jerzym Ż. ma swoje odbicie w wielu dokumentach, które zostały przekazane opinii publicznej i które pokazują, że miałem czyste intencje z jednej strony, z drugiej strony działałem w granicy polskiego prawa - dodał. 

 

Jak podkreślał, przez 17 lat znajomości pan Jerzy "nigdy nie zakwestionował tego, co w sposób honorowy, szlachetny, ustaliśmy".

 

- Więc ja wykonywałem całość tej umowy i będę wykonywał ją do końca, bo pan Jerzy chciał, żebym zadbał o jego pogrzeb i o jego nagrobek. Wszystko, do czego się zobowiązałem, wykonam - zadeklarował. 

Sprawa kawalerki Nawrockiego. Oświadczenie kandydata

W jego opinii "wątpliwości wobec naszej relacji nie miały nigdy polskie służby, które monitorują moje życie od 2009 roku, w kolejnych etapach aplikowania do dostępu do informacji ściśle tajnych".

 

- To już kilkanaście lat od czasu, gdy polskie służby zajmują się pracownikiem Instytut Pamięci Narodowej, dyrektorem Muzeum II Wojny Światowej i w końcu prezesem IPN, który dostaje dostęp do najwyższych klauzul bezpieczeństwa państwa i UE - powiedział Nawrocki.

 

ZOBACZ: Prezydent Duda o sprawie Nawrockiego. "Wyraziłem się jasno"

 

- Wydawać by się mogło, że wątpliwości wobec tej sprawy mają dzisiaj ci, którzy nie potrafią sobie wyobrazić, że można pomagać w sposób bezinteresowny drugiemu człowiekowi nie czerpiąc żadnych korzyści z takich relacji - stwierdził kandydat na prezydenta. 

 

Jak wyjaśnił, ma na myśli m.in. tych, którzy są właścicielami kilkunastu mieszkań, a są ze środowiska jego kontrkandydata w wyborach prezydenckich Rafała Trzaskowskiego.

 

- To czyściciele kamienic z Warszawy, z miasta, w którym rządzi Rafał Trzaskowski, czy to patodeweloperzy, którzy wpłacają środki finansowe na jego kampanię - powiedział. 

Decyzja Nawrockiego ws. kawalerki. Zostanie przekazana organizacji charytatywnej

Karol Nawrocki poinformował również o swojej decyzji co do dalszych losów mieszkania. - Zło trzeba zwyciężać dobrem, dlatego wczoraj podjąłem decyzję wspólnie ze swoją żoną, z Martą, aby to mieszkanie przekazać na cele charytatywne - przekazał. 

 

ZOBACZ: "Patodeweloperka". Tusk uderza w PiS po obronie Karola Nawrockiego

 

Jak podkreślił, mieszkanie trafi do jednej z organizacji charytatywnych, która będzie nadal "wykonywała tę misję, którą ja wykonywałem wobec pana Jerzego Ż.".

 

- To mieszkanie, w kolejnych latach, w kolejnych dekadach będzie służyć osobom starszym, osobom, które potrzebują pomocy, wykluczonym, więc to mieszkanie nie zmieni istoty swojego trwania przez kolejne kilkanaście lat - zadeklarował. 

 

Jak dodał, w umowie darowizny dla organizacji charytatywnej znajdzie się zapis, że pan Jerzy Ż. będzie mógł korzystać z tego mieszkania do swojej śmierci.

Sprawa kawalerki Nawrockiego. O co chodzi?

Przypomnijmy, z wypowiedzi Karola Nawrockiego podczas debaty prezydenckiej "Super Expressu" wynikało, że ma on jedno mieszkanie. Onet ustalił potem, że kandydat na prezydenta - oprócz mieszkania, o którym mówił podczas debaty - jest też w posiadaniu kawalerki, którą przejął od starszego mężczyzny - "pana Jerzego" - w zamian za opiekę.

 

Ostatecznie jednak senior trafił do domu opieki społecznej. - Dla mnie to był stek bzdur. Przez rok, kiedy opiekowałam się panem Jerzym, nie było śladu bytności pana Nawrockiego czy kogoś innego poza mną - podkreśliła w rozmowie z Polsat News opiekunka pana Jerzego Anna Kanigowska. 

 

Tę informację zdementował Przemysław Czarnek, który pokazując akt notarialny zapewnił, że Karol Nawrocki odkupił mieszkanie od Jerzego Ż. i nie ma pomiędzy nimi żadnej umowy o przejęciu opieki. 

 

ZOBACZ: Kaczyński ręczy za Nawrockiego. "Nie żałuję w zadnym stopniu"

 

Jednak sam kandydat w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim wyjawił, że przekazywał seniorowi pieniądze w ratach w latach 2011-2025, podczas gdy w akcie notarialnym z 2017 roku widnieje oświadczenie, że całą kwotę zapłacono w momencie podpisania umowy.

 

Zawiadomienie do prokuratury w tej sprawie złożył europoseł Krzysztof Brezja. "Z treści aktu notarialnego z 2012 wynika, że p. Nawroccy oświadczyli, iż cała cena sprzedaży mieszkania (120 000 zł) została uiszczona w dniu zawarcia umowy. Tymczasem K. Nawrocki publicznie twierdzi, że płatność miała charakter rozłożonego w czasie wsparcia" - napisał we wpisie. 

Agata Sucharska / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie