Czaputowicz krytykuje Sikorskiego, reaguje Schetyna. "Jesteśmy w pierwszej linii"

- Dziwię się, że akurat on mówi o sprawach, gdzie rozumujemy bardzo podobnie. Wie, w jakiej trudnej sytuacji dzisiaj jesteśmy - tak do słów Jacka Czaputowicza odniósł się Grzegorz Schetyna. Byłych szefów MSZ poróżniło to, czy pozycja Polski na świecie wzrosła ostatnio na znaczeniu, a może zmalała. Jak zastrzegł Schetyna w "Gościu Wydarzeń", nasz kraj w niektórych kwestiach nie musi być "prymusem".
Szef MSZ Radosław Sikorski wygłosił w środę expose, podsumowując działania swojego resortu podejmowane w ciągu ostatniego roku. Sejmowe wystąpienie krytykowała część polityków niezwiązanych z rządem Donalda Tuska. W programie "Punkt widzenia Szubartowicza" głos zabrał Jacek Czaputowicz, który kierował polską dyplomacją, gdy władzę sprawowało PiS.
ZOBACZ: "Najtrudniejsze z moich wystąpień". Expose Radosława Sikorskiego
Były minister mówił w Polsat News, iż Polska traci na znaczeniu na arenie międzynarodowej, choć Sikorski przekonywał, że jest inaczej. Do tej wypowiedzi niedługo później odniósł się w "Gościu Wydarzeń" Grzegorz Schetyna - senator KO, który w przeszłości również stał na czele MSZ. Jak uznał, "jest zdumiony", że wypowiedział to właśnie Czaputowicz i "nie rozumie tego".
- Znam go jeszcze za starych czasów Niezależnego Zrzeszenia Studentów i opozycji demokratycznej. Dziwię się, że akurat on mówi o sprawach, gdzie rozumujemy bardzo podobnie. On był ministrem spraw zagranicznych i wie, w jakiej trudnej sytuacji dzisiaj jesteśmy - stwierdził w rozmowie z Piotrem Witwickim.
Grzegorz Schetyna: Polska nie jest krajem, który musi być prymusem
Schetyna powrócił do czasów, gdy to PiS odpowiedzialne było za dyplomację, porównując je z obecnymi działaniami MSZ. Jego zdaniem - pomimo krótkiego okresu - udało się znacząco poprawić sytuację i wejść na "pierwszą linię polityki". - Widzę to co się dzieje. Widzę politykę Unii Europejskiej, w jaki sposób ją budujemy i jak ważny jest polski głos - zapewniał.
ZOBACZ: "Przyjąłem z wielkim rozczarowaniem". Prezydent o wystąpieniu szefa MSZ
Jak nadmienił, dzieje się tak "nie tylko dlatego, że mamy prezydencję w Radzie Unii Europejskiej, ale dlatego, że jesteśmy w pierwszej linii polityki". - My nie jesteśmy krajem, który musi być prymusem, musi zgłaszać się do wysyłania kontyngentu wojskowego do Ukrainy albo zapowiadać to, bo jesteśmy odpowiedzialni za bezpieczeństwo wschodniej granicy Unii Europejskiej - dodał.
Przyznał, że jest to temat, w którym wszystkie opcje polityczne są zgodne. Zaznaczył, iż zmiana widoczna jest także w bezpośrednich kontaktach chociażby z krajami sąsiednimi. - Można zawsze więcej. Za czasów PiS (w polityce zagranicznej - red.) myśmy się o wszystko, ze wszystkimi kłócili. Nasza pozycja była marginalna w wielu miejscach - wskazywał.
Czytaj więcej