Pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym. Premier pojawił się na miejscu

Premier Donald Tusk w poniedziałek przed godz. 17 pojawił się na terenie Biebrzańskiego Parku Narodowego i wziął udział w odprawie ze służbami w związku z poważnym pożarem, który objął część tego obszaru. Odprawa miała miejsce w Grzędach w woj. podlaskim. Donald Tusk powiedział, żeby mundurowi "komunikowali, co jest potrzebne, co przeszkadza, co może jeszcze pomóc" w walce z ogniem.
- Nie chce wam przeszkadzać w pracy, bowiem niewiele mogę pomóc fizycznie, ale chciałem przede wszystkim (...) bardzo chciałbym wam wszystkim podziękować - zwrócił się premier do służb w czasie odprawy.
- Doceniam to wszystko, co tutaj robicie. Chciałbym, żeby było jasne, że jeśli będą jakiekolwiek potrzeby to z ministrem, wojewodą jesteśmy oczywiście do waszej dyspozycji - podkreślił.
Donald Tusk w Biebrzańskim Parku Narodowym. "Susza dzisiaj nas nie oszczędza"
Donald Tusk zaznaczył przy tym, żeby mundurowi "komunikowali, co jest potrzebne, co przeszkadza, co może jeszcze pomóc".
ZOBACZ: Płonie park narodowy. Powołano sztab kryzysowy
- W każdej chwili tego typu dramat może zdarzyć się w prawie każdym miejscu w Polsce, więc bardzo bym prosił, żeby tak na 100 proc. serio traktować wszystkie rekomendacje, polecenia służb, straży pożarnej, tam gdzie pojawia się taka potrzeba - zaapelował szef rządu.
- Proszę bardzo tego przestrzegać, bo jedna chwila nieuwagi i dramat gotowy. Później trzeba czekać dziesiątki lat, żeby coś tak unikatowego jak tutaj znowu stało się faktem. Susza dzisiaj nas nie oszczędza - dodał.
Premier ruszył do Biebrzańskiego Parku Narodowego. "Szaleje pożar"
W zamieszczonym w serwisie X filmie premier Donald Tusk poinformował, że kieruje się w stronę Biebrzańskiego Parku Narodowego, gdzie od wczoraj "szaleje pożar i 300 walecznych walczy z ogniem: strażacy, żołnierze WOT-u, straż leśna, leśnicy".
ZOBACZ: "Służby gotowe do ewakuacji ludzi". Minister reaguje ws. pożaru parku narodowego
Szef rządu powiedział, że w akcję gaśniczą zaangażowanych jest 5 śmigłowców, 100 wozów strażackich, drony i quady oraz przede wszystkim ludzie, "którzy całą Wielkanoc spędzają tam w chaszczach, torfowiskach, walcząc z ogniem". Podkreślił, że chce im "w imieniu nas wszystkich podziękować" i wyraził nadzieję, że ogień zostanie wkrótce opanowany.
Pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym
Pożar suchych trzcinowisk i łąk w Biebrzańskim Parku Narodowym obejmuje obszar 450 ha i się nie rozprzestrzenia, ale wciąż nie jest ostatecznie kontrolowany - poinformowała w poniedziałek straż pożarna. Do działań gaśniczych kierowani są kolejni strażacy.
Pożar wybuchł w niedzielę po południu, w akcji bierze udział ponad trzysta osób - strażaków zawodowych i OSP wspomagają żołnierze WOT, służby leśne i parkowe, policja. Używane są śmigłowce i samolot gaśniczy. W ciągu kilku pierwszych godzin poniedziałkowej akcji dokonały one ponad 60 zrzutów wody.
ZOBACZ: Nowe informacje o pożarze parku narodowego. "Ogień nie jest opanowany"
W poniedziałek przed południem koło miejscowości Grzędy (Podlaskie), ok. 5 km w linii prostej od miejsca pożaru - odbył się briefing przedstawicieli sztabu kryzysowego, który - na wniosek komendanta wojewódzkiego PSP - jeszcze w niedzielę powołał wojewoda podlaski Jacek Brzozowski.
- Pożar jest na teraz niezlokalizowany, ale się nie rozprzestrzenia i to jest ważna wiadomość - mówił dziennikarzom wojewoda. Podkreślił, że nie ma zagrożenia dla ludzi z pobliskich terenów. Przypomniał, że jeszcze w niedzielę do osób przebywających w podlaskich powiatach: augustowskim, grajewskim i monieckim wysłany został alert RCB o treści: "Pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym. Nie zbliżaj się do zagrożonego terenu. Stosuj się do poleceń służb".
Czytaj więcej