Wrze w Gruzji. Masowe prosty i mocne słowa prezydent. "Pozostanę na stanowisku"
Gruzińska prezydent Salome Zurabiszwili zamierza nadal pełnić swój urząd po tym, jak w grudniu zakończy się jej kadencja. Oznajmiła, że mandat złoży, gdy nowy parlament wybierze jej następcę. Wypowiedź przywódczyni wiąże się protestami, jakie wybuchły po tym, jak rząd zawiesił rozmowy o przystąpieniu kraju do Unii Europejskiej. Z Zurabiszwili rozmawiał w sobotę Andrzej Duda.
Prezydent Gruzji oświadczyła w sobotę, że pełniony przez nią urząd jest jedyną prawdziwą i legalną instytucją, jaka pozostała w państwie. Salome Zurabiszwili określiła krajowy parlament jako nielegalny, w związku z czym - według niej - nie może on wybrać jej następcy. - Pozostanę na stanowisku, dopóki legalny parlament nie wybierze nowego prezydenta - zadeklarowała.
Kadencja obecnej prezydent powinna zakończyć się w grudniu tego roku, jednak głowa państwa zapowiedziała, że jej mandat będzie kontynuowany aż do czasu wybrania nowego rządu. Przywódczyni kraju i opozycja nie uznają wyników październikowych wyborów - wówczas wygrała partia Gruzińskie Marzenie.
Partia ogłosiła w środę, że jej kandydatem na prezydenta jest polityk i były piłkarz Micheil Kawelaszwili. W grudniu po raz pierwszy głowę państwa ma wybrać specjalne powołane kolegium. Większość w nim zajmowałaby partia rządząca, oskarżana o oddalanie kraju od standardów demokratycznych.
Andrzej Duda rozmawiał z Salome Zurabiszwili. Zaapelował do rządu Gruzji
W sobotę wieczorem polska Kancelaria Prezydenta poinformowała, że Andrzej Duda rozmawiał telefonicznie z Salome Zurabiszwili. Rozmowa dotyczyła sytuacji Gruzji po decyzji rządu oraz w kontekście protestów. Zurabiszwili wyraziła "bardzo głębokie zaniepokojenie perspektywą wzrostu napięć, eskalacji wewnętrznego konfliktu i poważnego kryzysu konstytucyjnego".
"Prezydent Andrzej Duda konsekwentnie wspiera wieloletnie dążenia narodu gruzińskiego do bycia częścią Unii Europejskiej. Cel ten zapisany jest w Konstytucji Gruzji i według wszystkich badań cieszy się poparciem zdecydowanej większości gruzińskiego społeczeństwa. Decyzja rządu w Tbilisi o całkowitym wstrzymaniu negocjacji akcesyjnych, a de facto o zamrożeniu relacji z UE, stanowi bolesny cios dla tych dążeń i przynosi bardzo poważne szkody zarówno samej Gruzji, jak i Unii Europejskiej" - oceniła KPRP.
ZOBACZ: Gruzja. W parlamencie doszło do rękoczynów. Pobili się posłowie
Napisała, że ten "radykalny ruch", działa na korzyść Rosji, jak również "stoi w sprzeczności z przedwyborczymi deklaracjami Gruzińskiego Marzenia i dlatego nosi znamiona oszustwa wyborczego". Duda z kolei zaapelował do gruzińskiego rządu o "umiar i rozwagę", wskazując, aby wsłuchał się w głos obywateli, a także był otwarty na zbadanie przebiegu wyborów parlamentarnych. Ocenił, że miejsce Gruzji jest "w zjednoczonej Europie".
Na wydarzenia w Gruzji zareagowały także Stany Zjednoczone. Departament Stanu USA oświadczył, że zawiesza umowę o partnerstwie strategicznym z Tbilisi.
Gruzja dalej od Unii Europejskiej. Rozmowy zawieszone
Protesty w Tbilisi wybuchły po ogłoszeniu przez premiera kraju, że Gruzja zawiesza rozmowy dotyczące jej przystąpienia do Unii Europejskiej do 2028 roku. Do protestujących dołączyła prezydent kraju, która uznała, że rząd "wypowiedział wojnę własnemu narodowi". Demonstracje na ulicach kraju trwają od kilku dni i są coraz brutalniej tłumione.
ZOBACZ: Starcia w Gruzji. Manifestujący mówią o poparzeniach
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Gruzji poinformowało w sobotę, że 107 osób zostało aresztowanych po piątkowym proteście w stolicy kraju Tbilisi. Zatrzymano ich na podstawie artykułów 166 i 173 Kodeksu wykroczeń za niewykonanie poleceń funkcjonariuszy policji i drobne chuligaństwo. Od czwartku w stolicy kraju zatrzymano łącznie 150 osób.
"Przez całą noc członkowie wiecu konfrontowali się z policją werbalnie i fizycznie. Aktywiści na alei Rustawelego rzucali różnymi przedmiotami, kamieniami, materiałami pirotechnicznymi, szklanymi butelkami i przedmiotami żelaznymi w kierunku funkcjonariuszy organów ścigania" - podał resort w oświadczeniu.
Protesty w Gruzji. Ranni mundurowi
Według gruzińskiego MSW w wyniku działań protestujących rannych zostało 10 policjantów. Jeden z nich pozostaje w placówce medycznej z oparzeniami różnych części ciała. Wcześniej ministerstwo podało, że po zamieszkach, jakie wybuchły w nocy z czwartku na piątek, rannych zostało 32 pracowników organów ścigania. Niektórzy mieli wymagać interwencji chirurgicznej.
ZOBACZ: Gruzja oddala się od UE. Premier zawiesił rozmowy ws. członkostwa
Gwałtowne protesty co kilka godzin wybuchają na nowo i przybierają na sile. W nocy z piątku na sobotę demonstranci oblegali tamtejszy parlament, próbowali sforsować metalowe ogrodzenie wokół budynku i uszkodzili bramę ochronną parlamentu. Dodatkowo podpalili przewody i uszkodzili kamery monitoringu, a do budowy barykad wykorzystali kosze na śmieci, ławki oraz elektryczne hulajnogi.
W sobotę nad ranem policjanci przystąpili do brutalnego tłumienia manifestacji. Protestujących otoczyli kordonem. Funkcjonariusze często używali siły, kopali, bili, szarpali i popychali demonstrantów. Niektórzy z zebranych wymagali pomocy lekarskiej. Po akcji mundurowi usunęli z ulic barykady, a straż ugasiła ogniska.