Batalia o konie w Krakowie. Aktywiści protestują, dorożkarze czują się prześladowani

Polska

W Krakowie rozgorzała dyskusja na temat przejazdów konnymi zaprzęgami po Starym Mieście. Wszystko za sprawą władz miasta, które ogłosiły przetarg na korzystanie z miejsc postojowych dla dorożek. Ruch magistratu oburzył obrońców zwierząt, którzy chcą całkowitego zakazu transportu konnego. Innego zdania są dorożkarze. - Robi się nam zdjęcia, zaczyna się szczucie - mówi "Wydarzeniom" jeden z nich.

Dwie pary koni ciągnących ozdobne dorożki na krakowskim Rynku Głównym.
Polsat News
Aktywiści twierdzą, że konie męczą się, wożąc turystów po krakowskim Starym Mieście. Właściciele zwierząt widzą sprawę inaczej

Dorożki na rynku w Krakowie to tradycja, która cały czas wywołuje spore kontrowersje. Aktywiści zaangażowani w ochronę zwierząt od lat domagają się wprowadzenia zakazu transportu konnego na Starym Mieście. 

 

- Oczekuję likwidacji transportu konnego w centrum Krakowa. To jest jedyny słuszny, etyczny postulat - powiedziała "Wydarzeniom" Polsatu Anita Plaszczyk z Fundacji Viva. - To jest nieetyczny biznes - wtóruje jej aktywista Bert Hart.

Konne dorożki w Krakowie. Aktywiści oburzeni decyzją władz miasta

Tymczasem władze stolicy Małopolski ogłosiły niedawno przetarg na przyznanie uprawnień do korzystania z miejsc postojowych dla dorożek na lata 2025–2027. Ma się on odbyć w środę.

 

 

Decyzja władz miasta wywołała oburzenie aktywistów, którzy rozpoczęli protest przed magistratem. Według nich konie są zmuszane do wyczerpującej pracy, a cały biznes nie jest dostatecznie kontrolowany przez urzędników. - Połowa koni pracująca w sezonach 2019-2022 nie kontynuowała pracy w sezonach 2022-2024, a to oznacza, że jest bardzo duża rotacja tych koni - zauważa Anita Plaszczyk.

 

ZOBACZ: Zbadali konie wożące trustów do Morskiego Oka. Zaskakujące wyniki

 

Zdaniem Fundacji Viva jedna trzecia koni pracujących w tym czasie na rynku już nie żyje. - Dlaczego nie ogłosimy przetargu na artystyczne, elektryczne dorożki? - zastanawia się natomiast Joanna Hańderek, radna miejska.

 

Dorożkarze też zabierają głos i twierdzą, że są prześladowani przez aktywistów. - Nasyła się na nas policję celno-skarbową, robi się nam zdjęcia, zaczyna się takie szczucie - mówi "Wydarzeniom" jeden z krakowskich dorożkarzy. Jego zdaniem aktywistom chodzi nie tylko o dobro zwierząt. - Wydaje się, że tu chodzi o coś innego: żeby te konie zastąpić meleksami - dodaje.

Dorożkarze nie wykluczają, że pójdą do sądu. "Wprowadziliśmy zasady"

Władze Krakowa zapewniają, że dbają o konie pracujące na Starym Mieście. - Wprowadziliśmy chociażby zapisy dotyczące godzin jazdy, pojenia koni, zjeżdżania w miejsca zacienione. To wszystko zostało opracowane i stosujemy to od lat - wskazuje Dariusz Nowak z Urzędu Miasta Krakowa.

 

ZOBACZ: Nietypowy protest na Morskim Oku. Kobieta przebrana za konia ciągnęła turystyczną dorożkę

 

Według dotychczasowych zasad każda para zwierząt pracuje na rynku jeden dzień w tygodniu, nie dłużej niż przez 12 godzin. Natomiast, gdy temperatura wynosi ponad 28 stopni Celsjusza dorożki nie mogą stać na rozgrzanej płycie rynku.

 

Dorożkarze zapewniają, że dbają o swoje konie. Potwierdza to najnowsza opinia powiatowego lekarza weterynarii. - Wynika z niej jednoznacznie, że konie są w dobrej formie, w dobrej kondycji - zapewnia Filip Szatanik, pełnomocnik Stowarzyszenia Dorożkarzy Krakowskich, informując, że przedsiębiorcy nie wykluczają wejścia na drogę sądową.

 

Widziałeś coś ważnego? Przyślij zdjęcie, film lub napisz, co się stało. Skorzystaj z naszej Wrzutni

dk/wka / polsatnews.pl / Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie