Grzywna do 5 000 zł. Lepiej tego nie robić w swoim ogrodzie
Jesień kojarzy się z zapachem lasu pełnego grzybów, parkowych alejek pokrytych liśćmi i dymu z ognisk, które kiedyś były symbolem jesiennych porządków. Dziś jednak palenie liści na posesji jest surowo zabronione i może prowadzić do wysokich kar. Za wrzucanie bioodpadów do ogniska grozi grzywna nawet do pięciu tysięcy złotych.
W przeszłości palenie liści było powszechną praktyką na wielu polskich działkach, szczególnie w okresie jesiennym, kiedy właściciele starali się uporządkować swoje tereny.
Dziś jednak na terenach mieszkalnych oraz w miejscach, takich jak lasy czy parki, obowiązują przepisy zabraniające palenia odpadów roślinnych, chyba że wyznaczono do tego specjalne przygotowane miejsca.
ZOBACZ: Nowe zmiany w zasadach spalania drewna. Oto, co warto wiedzieć
Należy pamiętać, że wszędzie tam, gdzie zorganizowana jest selektywna zbiórka odpadów, palenie bioodpadów, w tym pozostałości po uprzątnięciu ogrodu czy działki, jest zabronione.
Można, czy nie można palić liście? Przepisy i regulacje
Teoretycznie, jeśli gmina nie wprowadziła obowiązkowej segregacji odpadów, spalanie liści czy gałęzi może być dozwolone. Jak informuje portal Gazeta Prawna, należy przy tym przestrzegać zasad bezpieczeństwa przeciwpożarowego, a także norm współżycia społecznego oraz przepisów prawa cywilnego ze względu na możliwy negatywny wpływ na sąsiednie działki.
Gryzący, gęsty dym, zwłaszcza ten generowany przez palące się mokre liście, z pewnością nie spotka się z pozytywnym odbiorem sąsiadów, którzy chcą spędzić jesienne popołudnie na świeżym powietrzu.
ZOBACZ: Lasy Państwowe. Turkuć podjadek to jeden z największych owadów w Polsce. Jest zmorą działkowców
Ustawa z 13 września 1996 roku nakłada na samorządy obowiązek objęcia pozostałości z ogrodów systemem gospodarki odpadami. W związku z tym nie ma w Polsce gminy, która byłaby zwolniona z obowiązku selektywnej zbiórki odpadów. Dlatego spalanie liści i gałęzi w ogniskach jest praktycznie niemożliwe. I to jest cały sekret.
Lekceważenie przepisów może słono kosztować
Jeśli mimo zakazu ktoś rozpali ognisko w ogrodzie lub na działce, by spalić odpady roślinne, zamiast wyrzucić je do brązowego kontenera lub worka, musi liczyć się z poważnymi konsekwencjami finansowymi.
Podczas kontroli można otrzymać mandat w wysokości 500 złotych. Jeśli jednak odmówi się jego przyjęcia i sprawa trafi do sądu, grzywna może wynieść nawet 5 000 złotych.
ZOBACZ: 1000 zł miesięcznie bez względu na wysokość dochodu. Komu przysługuje?
Zamiast narażać się na mandat lub grzywnę, lepiej założyć kompostownik w ogrodzie albo wrzucić resztki roślinne do specjalnego pojemnika na bioodpady (oznaczonego kolorem brązowym).
Jeśli po gruntownych porządkach na działce lub w ogrodzie zgromadzono sporo liści, gałęzi i innych elementów roślin, można zawieźć je do PSZOK-u, czyli Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych. W ten sposób unika się zalegania odpadów na swoim terenie i nie trzeba czekać do najbliższego terminu odbioru śmieci.
Czytaj więcej