Generał Jarosław Szymczyk usłyszał zarzuty. Chodzi o wybuch granatnika
Były szef policji Jarosław Szymczyk usłyszał w poniedziałek dwa zarzuty. Chodzi o głośną sprawę wybuchu granatnika w Komendzie Głównej Policji. - Pan generał stwierdził, że nie rozumie tych zarzutów i odmówił ustosunkowania się do nich - przekazał rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Generał Jarosław Szymczyk stawił się w poniedziałek w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie, gdzie został przesłuchany w charakterze podejrzanego.
Po przesłuchaniu rzecznik prokuratury Piotr Antoni Skiba poinformował, że były komendant główny policji usłyszał dwa zarzuty.
Jarosław Szymczyk z zarzutami
- Pierwszy z nich dotyczy posiadania bez koncesji broni przenośnej w postaci granatnika. Czyn ten zagrożony jest karą pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do lat ośmiu - przekazał rzecznik.
- Drugi zarzut dotyczy nieumyślnego sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób oraz mienia wielkich rozmiarów, za co grozi od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności - dodał.
- Pan generał stwierdził, że nie rozumie tych zarzutów i odmówił ustosunkowania się do nich oraz zażądał uzyskania do przesłuchania zgody właściwego ministra do spraw wewnętrznych i administracji - wyjaśnił prokurator.
ZOBACZ: Wybuch granatnika w KGP. Mocne słowa pod adresem generała Szymczyka
Prokurator Skiba przekazał, że w ramach postępowania przesłuchano szereg świadków, na terenie Polski i na terenie Ukrainy. Jak zaznaczył postępowanie nadal trwa. - Bierzemy pod uwagę również inne czyny, które zostały objęte śledztwem, a które zostały zakomunikowane m.in. w zawiadomieniu o podejrzeniu popełnienia przestępstwa - dodał. Jak wyjaśnił chodzi m.in. o kwestie związane z ewakuacją budynku KGP.
Prokurator poinformował również, że "granatniki były dwa, z czego jeden z nich był najprawdopodobniej głośnikiem". - Żeby wwieźć go do Polski również potrzebne były odpowiednie zezwolenia, które nie zostały uzyskane - podkreślił.
Przekazał również, że były szef policji wyraził zgodę na podawanie jego danych osobowych.
Wybuch granatnika na komendzie
Wybuch w siedzibie Komendy Głównej Policji w Warszawie miał miejsce w 14 grudnia 2022 roku.
Jak się okazało eksplodował jeden z granatników, który generał dostał w prezencie od szefów ukraińskich służb podczas wizyty w Kijowie. Ówczesny szef polskiej policji tłumaczył później, że dostał zapewnienie, iż broń jest bezpieczna, zaślepiona styropianem, można przewieźć ją bez zgłaszania celnikom, a warta jest "tyle, co cena złomu".
ZOBACZ: Prokuratura bada sprawę majątku wiceministra. "Jest to atak polityczny"
Granatnik eksplodował na zapleczu gabinetu ówczesnego szefa policji. - Wybuch był potężny. Siła uderzenia przebiła podłogę i uszkodziła sufit - opowiadał w RMF FM trzy dni po zdarzeniu generał. Przekonywał, że chciał przestawić jeden z prezentów i gdy ustawił go pionowo na podłodze, doszło do wybuchu "dosłownie po sekundzie".
Zdjęcia zniszczonego pomieszczenia opublikował później Krzysztof Brejza.
ZOBACZ: Wybuch granatnika w KGP. Krzysztof Brejza ujawnił zdjęcia
Śledztwo w sprawie eksplozji prowadzone jest od marca 2024 roku. Wszczęto je wówczas w sprawie niedopełnienia obowiązków z związku niesprawdzeniem granatnika pod kątem saperskim oraz posiadania broni palnej bez wymaganego zezwolenia.
W toku tego postępowania badano brak zarządzenia ewakuacji budynku KGP.