Dopiski obok anglojęzycznych nazw. To Obajtek miał w notatkach
Podczas przesłuchania Daniela Obajtka przed komisją ws. afery wizowej nagrały się notatki byłego prezesa Orlenu. Obok anglojęzycznych słów widać dopiski, jak wymawiać poszczególne słowa.
Ostatecznie - za czwartym wezwaniem - były prezes Orlenu Daniel Obajtek stawił się przed komisją sejmową ds. afery wizowej.
Podczas wtorkowego przesłuchania udało się zauważyć niektóre szczegóły jego notatek. Na kartkach, które zabrał ze sobą były szef Orlenu, widać było dopisane długopisem słowa.
Obok wydrukowanych napisów Boston Consulting Group i Ernst&Young widniały odręcznie dopisane "Kąsaltig gmb" i "Ernst Jank". Jak wynika z analizy portalu Fakt.pl, zapis ten zapewne miał ułatwić Danielowi Obajtkowi wymówienie nazw firm w języku angielskim.
Daniel Obajtek przed komisją śledczą ds. afery wizowej
W trakcie przesłuchania Obajtek mówił, że nie zajmował się nielegalnymi imigrantami. Powołując się na komunikat Orlenu z 2024 roku, podkreślał, że koncern nie ma wpływu na zatrudnianie pracowników.
Były prezes Orlenu stwierdził w pewnym momencie, że przewodniczący komisji powinien wezwać na przesłuchanie szefa Hyundaia. - Proszę bez osobistych wycieczek. Nie będzie pan pouczał komisji, kogo ma wezwać na świadka - zareagował Marek Sowa. Pouczył Obajtka, by w trakcie swej wypowiedzi odnosił się jedynie do tematu posiedzenia.
ZOBACZ: Daniel Obajtek przed komisją śledczą. Przesłuchany na czwartym razem
Szef komisji zapytał, czy Obajtek zapłacił już kary za niestawienie się na poprzednich przesłuchaniach. - Mam prawo się odwołać. Korzystam ze swoich praw - odparł były prezes Orlenu.
W trakcie przesłuchania doszło także do innych spięć na komisji. - Dziwi mnie, że pan chojraczy w mediach społecznościowych, błaznuje na komisji. Może sobie pan dowolnie szczerzyć te swoje słynne sztuczne zęby - mówiła Aleksandra Leo z Polski 2050. - A pani botoks - odparł Obajtek.
- Nie, nie. To pan ma botoks za publiczne pieniądze. Ja na pana miejscu przeklinałabym dzień, w którym opuściłam Pcim - kontynuowała posłanka.
Przewodniczący Marek Sowa przerwał wymianę zdań między świadkiem a członkinią komisji i zwrócił uwagę Obajtkowi. - Czy standardy wobec mnie są inne? - pytał podniesionym głosem świadek.
ZOBACZ: Daniel Obajtek zapowiada ruch. "Mam pewne rzeczy do przekazania"
- Zadawałem pytania, ile tysięcy ludzi jest na placu budowy, bo zależało mi na terminie inwestycji. Większość pracowników to byli pracownicy Hyundaia, który jest firma globalną i zatrudnia i przerzuca ludzi w różnych częściach świata. To nie byli ludzie, którzy przyjeżdżali tu na lata, czasem na miesiące - mówił Obajtek pytany o zatrudniane osoby. Europoseł mówił, że jego wizyty na miejscu inwestycji były "bardzo częste".
Były prezes Orlenu stwierdził, że pytania zadawane przez komisje dotyczą w większości doniesień medialnych. - Ci ludzie mieli umowy o pracę, ci ludzie byli zatrudnieni - mówił polityk. Na uwagę, że pojawiały się informacje, że pracownicy byli zatrudniani na czarno, nie płacono im za nadgodziny, Obajtek odparł, że "rozmawiał na ten temat z szefową Hyundaia".