Billboardy zalewają miasta, władze sobie nie radzą. "Nawet 100 proc. jest nielegalnych"
Wieszają sporych rozmiarów banery i nie informują o tym lokalnych rządzących. Reklamodawcy wykorzystują słabość polskich miast, a kwestia billboardów w publicznej przestrzeni dzieli mieszkańców. Jedni twierdzą, że rozpraszają uwagę, inni są zdania, iż dodają kolorytu. Swoje wnioski na ten temat przedstawiła też NIK - i nie są one optymistyczne. Sprawie przyjrzały się "Wydarzenia" Polsatu.
"Skrzyżowania zastawiają, tablice z nazwami ulic i wiele innych rzeczy", "Rażące to jest... Rozpraszają" - usłyszały "Wydarzenia" podczas sondy ulicznej poświęconej billboardom. Znaleźli się też jednak zwolennicy tego rodzaju reklam.
"Wydaje mi się, że miasto byłoby smutne, zwykłe, jakby nie było reklamy", "Jedne są wkomponowane tak fajnie, a drugie nie pasują do budynku czy miejsca" - argumentowała druga grupa Polaków.
ZOBACZ: Wysokie kary za "parawaning". Tego nie rób na plaży
Billboardy, szyldy oraz banery trafiły pod lupę Najwyższej Izby Kontroli. Przez cztery lata sprawdzała, jak polskie miasta radzą sobie ze sporych rozmiarów reklamami. Okazało się, że niezbyt dobrze, bo wiele podmiotów chcących się wypromować rażąco łamie prawo.
Nielegalne reklamy w miastach. Najgorzej jest w Łodzi
NIK wykazała, że w Gdańsku, Wrocławiu, Opolu, Poznaniu i Łodzi reklamodawcy wielokrotnie nie informowali lokalnych władz o swoich działaniach. - Wiedząc, że miasto jest nieudolne i bierne w tych działaniach, wykorzystują to po prostu - przekonywał Tomasz Hejna, inicjator działań NIK w Poznaniu.
W stolicy Wielkopolski nawet uchwała krajobrazowa nie zatrzymała umieszczania billboardów w miejscach niedozwolonych. - Nie egzekwowano zakazów wynikających z tej uchwały, dlatego nawet do 100 proc. reklam znajdujących się w pasie drogowym było umieszczonych tam nielegalnie - wyjaśnił Jakub Iwanicki z poznańskiej delegatury NIK.
ZOBACZ: Śnięte ryby w podkarpackim zbiorniku. Wezwano wojsko
Kontrola udowodniła też, że niechlubną palmę pierwszeństwa pod względem problemów z billboardami niesie jednak Łódź. Paweł Śpiechowicz z tamtejszego magistratu zapewnił, że w trwającej kadencji miasto pochyli się nad stwierdzonymi nieprawidłowościami.
- Miejscami ten stan faktyczny nie jest najlepszy. To jest jedno z zadań, żeby te sytuacje z reklamami, które są wieszane na przestrzeni całego miasta, uregulować - podkreślił. Po zakończonej kontroli NIK skierowała odpowiednie dokumenty i wskazówki do prezydentów miast oraz zarządców dróg.
Czytaj więcej