Decyzja Trybunału Konstytucyjnego. W tle wątek Wąsika i Kamińskiego
Trybunał Konstytucyjny zdecydował ws. przepisów o NCBR - uznał, że są niezgodne z konstytucją, bo w głosowaniu nie brali udział Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik. Skład pod przewodnictwem Krystyny Pawłowicz zajął się pierwszym z wniosków, które zostały złożone przez Andrzeja Dudę. Kwestionuje on ustawy Sejmu przyjęte po wygaszeniu mandatów polityków PiS. Przed ogłoszeniem decyzji doszło do awantury.
Pod koniec stycznia prezydent Andrzej Duda zadeklarował, że będzie kierował do Trybunału Konstytucyjnego wszystkie ustawy, które Sejm przyjmie bez udziału polityków PiS: Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika.
Zostali oni pod koniec zeszłego roku skazani prawomocnym wyrokiem, a marszałek Sejmu Szymon Hołownia wydał postanowienia o wygaszeniu ich mandatów. Głowa państwa wskazywała jednak, że obaj politycy zostali przez niego skutecznie ułaskawieni już w 2015 roku, wobec czego ich mandaty nie mogły zostać skutecznie wygaszone.
Prezydent uznał, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego nie potwierdziła, że mandaty te wygasły. Idąc za tym - niedopuszczenie polityków PiS do głosowania nad ustawami mogło spowodować, że tryb ich uchwalania został złamany.
Trybunał Konstytucyjny zdecydował ws. NCBR
Trybunał Konstytucyjny w środę zajął się pierwszym z serii prezydenckich wniosków kwestionujących - w trybie kontroli następczej - ustawy przyjęte przez Sejm po wygaszeniu mandatów poselskich Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika - chodzi o nowelizację przepisów o NCBR.
Według prezydenta, konstytucja określając liczbę posłów "jednocześnie nakazuje ustawodawcy wprowadzenie procedur, w oparciu o które ten skład miałby być uzupełniany". Zdaniem Andrzeja Dudy w konsekwencji zablokowania możliwości wykonywania mandatu przez Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, "skład Sejmu należy uznać za niepełny i tym samym niezgodny z ustawą zasadniczą".
Sprawą rozpatrywali sędziowie Trybunału, któremu przewodniczyła Krystyna Pawłowicz. Sprawozdawcą jest Bogdan Święczkowski, a w składzie są również: Zbigniew Jędrzejewski, Stanisław Piotrowicz i Julia Przyłębska.
W środę Trybunał Konstytucyjny zdecydował, że uchwalanie ustaw bez Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika jest niezgodne z konstytucją, czyli nieważne.
Awantura w trakcie rozprawy. Poseł Śliz z karą finansową
Początek środowej rozprawy w TK miał burzliwy przebieg. Na wstępie sędzia Pawłowicz poinformowała, że wezwani w charakterze świadków Jacek Cichocki i Michał Sadoń nie stawili się.
- Pismami z 17 czerwca Sadoń i Cichocki poinformowali TK, że nie będą obecni na rozprawie, gdyż ich zdaniem wezwanie w charakterze świadka w rozpatrywanej sprawie jest bezpodstawne. (...) Chciałam przekazać, że jest to skandaliczne postępowanie, mające na celu obstrukcję, a nawet uniemożliwienie postępowania przed TK - powiedziała Pawłowicz.
Z kolei przedstawiciel Sejmu poseł Paweł Śliz (Polska2050-TD) złożył wniosek o wyłączenie ze sprawy sędziów Pawłowicz i Stanisława Piotrowicza. Ogłoszono 45 minut przerwy. Po przerwie sędzia Pawłowicz poinformowała o oddaleniu obu wniosków.
ZOBACZ: Chcą aresztować posła Romanowskiego. Jest wniosek prokuratury
Wtedy Śliz stwierdził, że jego "dalsza obecność legitymowałaby coś, z czym się fundamentalnie nie zgadza jako przedstawiciel Sejmu, poseł i obywatel". - Jako poseł ślubowałem rzetelnie i sumiennie wykonywać obowiązki wobec narodu i przestrzegać konstytucji. W związku z powyższym opuszczam salę - oświadczył poseł.
Pawłowicz odpowiedziała: - Proszę usiąść, nie dałam zgody, pan nie może wyjść, dopuszcza się pan naruszenia powagi TK, pan się zachowuje skandalicznie. "Co pan ślubował? Czy konstytucja przewiduje Trybunał Konstytucyjny? Proszę zostać" - mówiła do posła przewodnicząca składu. - Nie widzę takiej konieczności. Do widzenia - powiedział Śliz i opuścił salę.
Pod koniec rozprawy sędzia Pawłowicz poinformowała o ukaraniu posła karą w wysokości trzech tysięcy złotych.
Prezydent Duda kierował ustawy do TK
Pod koniec stycznia Kancelaria Prezydenta informowała, że prezydent Duda podpisał ustawę budżetową na 2024 rok, a także ustawę okołobudżetową i jednocześnie zdecydował o skierowaniu powyższych ustaw, w trybie kontroli następczej, do TK.
- Mamy bardzo poważny konflikt prawny wokół kwestii mandatów panów posłów, byłych ministrów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, gdzie są zdecydowanie dwa różne stanowiska. I ten problem musi w jakiś sposób zostać rozstrzygnięty, bo on jest problemem także i konstytucyjnym - mówił Andrzej Duda.
ZOBACZ: Wraca sprawa Kamińskiego i Wąsika. Prof. Matczak: Rozpocznie się lawina
W kolejnych tygodniach do TK trafiały kolejne z wniosków prezydenta dotyczące uchwalanych ustaw - m.in. właśnie zmian w przepisach o NCBR, nowelizacji ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy, nowelizacji Prawa o szkolnictwie wyższym, nowelizacji ustawy o Krajowej Sieci Onkologicznej, nowelizacji Prawa pocztowego, czy nowelizacji ustawy o samorządzie gminnym.
Jeszcze przed decyzją TK w Polsat Newsna temat sprawy wypowiadał się prof. Marcin Matczak. Stwierdził, że działania Andrzeja Dudy to "próba dokonywania masakry (legislacyjnej - red.)". - Według mnie zachowanie pana prezydenta - polegające na seryjnym kwestionowaniu ustaw uchwalanych przez ten parlament - ze względu na to, że (...) dwójka ludzi nie jest już posłami, jest zamachem na stabilność polskiej demokracji - stwierdził prawnik.
Czytaj więcej