Nowe fakty o śmierci polskiego operatora. Inny kierowca niebezpiecznie wyprzedzał
Świat filmu opłakuje stratę jednego z najważniejszych operatorów - Arkadiusz Tomiak zginął w wypadku samochodowym. Jak usłyszeliśmy w prokuraturze, do zdarzenia doszło prawdopodobnie z winy innego kierowcy pędzącego swoim bmw z nadmierną prędkością. Wyprzedzając sznur aut uderzył on w toyotę filmowca - ta wpadła wprost pod nadjeżdżającą z naprzeciwka ciężarówkę.
10 czerwca na trasie między Lubiewicami i Bysławem w województwie kujawsko-pomorskim doszło do tragicznego wypadku, w którym zginął Arkadiusz Tomiak – znany operator filmowy. 55-latek zmierzał do rodzinnego Koszalina na festiwal filmowy "Młodzi i film".
Tragiczny wypadek. Zginął Arkadiusz Tomiak
Tego feralnego popołudnia drogą wojewódzką nr 240 jechał sznur samochodów. Wśród nich była toyota kierowana przez Arkadiusza Tomiaka i bmw należące do 24-letniego kierowcy.
ZOBACZ: Nie żyje Arkadiusz Tomiak. Zginął w drodze na festiwal
W pewnym momencie młody kierujący zaczął wyprzedzać. Wcześniej jednak nie upewnił się, czy ma taką możliwość i czy przeciwległy pas ruchu jest pusty. Co więcej, pędził z nadmierną prędkością.
- Dopiero będąc na przeciwnym pasie zorientował się, że z naprzeciwka jedzie ciężarówka. Próbował schować się na prawym pasie i wtedy otarł się, uderzył o toyotę i wypchnął ją wprost pod ciężarówkę - przekazała w rozmowie z Polsatnews.pl rzeczniczka prokuratury w Bydgoszczy prok. Agnieszka Adamska-Okońska.
ZOBACZ: Wypadek pod Opolem. Autem jechały zakonnice
Toyota zderzyła się z ciężarówką i stanęła w płomieniach. 55-letni Arkadiusz Tomiak zginął na miejscu.
24-latek został zatrzymany zaraz po zdarzeniu. Z ustaleń policji i relacji świadków wynika, że kierowca bmw jechał za szybko i nie zastosował się do zasad ruchu drogowego. W chwili zdarzenia był trzeźwy.
Spowodował wypadek ze skutkiem śmiertelnym
- Przedstawiono mu zarzut umyślnego naruszenia zasad ruchu drogowego i spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Ten czyn jest zagrożony karą pozbawienia wolności do lat ośmiu - przekazała nam prok. Agnieszka Adamska - Okońska.
ZOBACZ: Groźny wypadek w Warszawie. Bmw uderzyło w grupę przechodniów
24-latek został przesłuchany ale do niczego się nie przyznał. Ponadto wystąpiły trudności z ustaleniem jego miejsca zamieszkania. -Oskarżony nie ma w Polsce stałego miejsca pobytu - dodaje prok. Agnieszka Adamska-Okońska.
Prokuratura wystosowała wniosek o zastosowanie środka zapobiegawczego w postaci aresztu tymczasowego. Sąd przychylił się do wniosku. Kierowca bmw trafił do aresztu, gdzie poczeka na rozstrzygnięcie sprawy.
Czytaj więcej