Afera z milionowymi dotacjami. "Najpierw było rozstrzygnięcie, potem konkurs"
- Ustalano jakie ma być rozstrzygnięcie, a potem dopasowywano do tego konkurs - powiedział o aferze Funduszu Sprawiedliwości w "Graffiti" Maciej Berek. Jak podkreślił minister w Kancelarii Premiera przepisy dotyczące funduszu "były pozmieniane tak, żeby środki na różne cele, które wcześniej nikomu nie przyszły do głowy, mogły być z niego realizowane".

- Myślę, że ta nazwa "Fundusz Sprawiedliwości" staje się trochę antytezą tego, o czym mówimy. Mówimy o czymś, co trzeba by było nazwać "Funduszem Niesprawiedliwości" pod każdym względem - stwierdził w programie Polsat News Maciej Berek. Jak stwierdził minister w Kancelarii Premiera, materiały ujawniane przez media pokazuję, że "były ustawiane konkursy pod określone rozstrzygnięcia".
Fundusz Sprawiedliwości. "Środki przyznawane według uznania"
- Nagrania, które są ujawniane pokazują, że tam z wysokim prawdopodobieństwem dochodziło do łamania prawa. Bo jeżeli ktoś ustawia konkurs - ustawianie konkursu, czyli preferowanie jakiegoś podmiotu, naruszanie zasad równości, ustalanie konkretnych warunków pod podmiot, który dopiero złoży wniosek, wyszukiwanie konkretnych warunków po to, żeby ten podmiot wygrał - to pokazuje, że to nie były żadne konkursy, tylko środki przyznawane według uznania - dodał.
ZOBACZ: Janusz Kowalski odpowiada Stanisławowi Tyszce. "Brzydzę się takimi politykami"
Jak powiedział polityk - idąc za tym - "nazwanie tego konkursem było łamaniem prawa". - Obok prawa jest też moralność, która nie powinna być tylko dyskusją akademicką. Wierzę, że w demokratycznym państwie każdy z nas, który pełni funkcje publiczną powinien być z tego rozliczany także według wartości, którymi powinniśmy się kierować - podkreślił.
PKW zmienia plany? Są nowe doniesienia
Następnie Maciej Berek odniósł się do kwestii subwencji dla Prawa i Sprawiedliwości. Jak ustalił portal money.pl, w ramach kontroli sprawozdań komitetów wyborczych za ostatnią kampanię parlamentarną, Krajowe Biuro Wyborcze ma zbadać wydatki komitetu PiS, z którego startowali tzw. ziobryści. Chodzi o nowe doniesienia według których Fundusz Sprawiedliwości mógł wspierać kampanię polityków Suwerennej Polski.
- Mówimy o skutkach, które mają charakter bardzo masywny dlatego, że naruszenie zasad finansowania kampanii wyborczej powinno skutkować tym, że Państwowa Komisja Wyborcza podejmuje decyzję o odebraniu subwencji budżetowej komitetowi partii, który naruszył te zasady finansowania na trzy lata. Mówimy więc o bardzo poważnym rozwiązaniu - zaznaczył.
WIDEO: Maciej Berek w "Graffiti"
Jak wspomniał minister, dotychczas PKW podchodziła do tego typu spraw bardzo restrykcyjnie. - Mówimy o sytuacji, w której - np. w obszarze (...) dotyczącym Rządowego Centrum Legislacji - część aktywności wyborczej była wspierana organizacyjnie i personalnie przez rozwiązania finansowane z budżetu państwa. Jeśli PKW to potwierdzi to te konsekwencje mogą być bardzo poważne - przyznał.
Kwestię audytu działalności Rządowego Centrum Legislacji (RCL) poruszył w maju premier Donald Tusk. Jak przekazał, były szef RCL poseł PiS Krzysztof Szczucki zatrudnił sześć osób, które nie świadczyły żadnej pracy, ale za to były zaangażowane w jego kampanię wyborczą do Sejmu.
ZOBACZ: Krzysztof Szczucki: Nie boimy się prawdy
W ciągu kilku miesięcy wypłacono im 900 tys. zł - oznajmił szef rządu, dodając, że skierowano w tej sprawie wniosek do prokuratury. Zdaniem premiera, uwagę zwracają też kampanie reklamowe i różne eventy, które miały promować legislację, ale odbywały się w okręgu wyborczym Krzysztofa Szczuckiego. Koszt wydarzeń i gadżetów oszacował na 120 tys. zł.
Czym jest Fundusz Sprawiedliwości?
Jak widnieje na stronie resortu sprawiedliwości Fundusz Sprawiedliwości - inaczej Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej - jest państwowym funduszem celowym ukierunkowanym na pomoc pokrzywdzonym i świadkom oraz przeciwdziałanie przestępczości oraz pomoc postpenitencjarną. Jego dysponentem jest minister sprawiedliwości.
ZOBACZ: Stanisław Tyszka o propozycji skorzystania z Funduszu Sprawiedliwości. Podał nazwiska
W ramach unijnej dyrektywy każde państwo członkowskie ma obowiązek pomocy ofiarom przestępstw, osobom pokrzywdzonym i ich rodzinom. Pieniądze na ten cel mają pochodzić właśnie z Funduszu Sprawiedliwości. Fundusz ten dysponuje wielomilionowymi środkami, pochodzącymi głównie z nawiązek wpłacanych przez sprawców, które powinny następnie trafiać do wyspecjalizowanych organizacji pozarządowych.
W 2017 r. ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zmienił zasady rozdysponowania tych środków tak, by mogły one trafiać do wszystkich podmiotów, które podejmą działania w jakikolwiek sposób zapobiegające przestępczości. Wówczas - jak zarzucają dziś rządzący - gigantyczne kwoty zaczęły płynąc do różnego rodzaju inicjatyw, środowisk czy grup wpierających Suwerenną Polskę, czyli partię polityka.
Poprzednie wydania "Graffiti" dostępne na polsatnews.pl
Widziałeś coś ważnego? Przyślij zdjęcie, film lub napisz, co się stało. Skorzystaj z naszej Wrzutni
Czytaj więcej