Koniec z podatkiem od aut spalinowych? Rząd planuje nowe dopłaty do elektryków
Temat podatku od aut spalinowych był w ostatnim czasie przedmiotem gorącej debaty publicznej. I nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ jego wprowadzenie uderzyłoby po kieszeniach wielu Polaków. Nowy rząd obrał zupełnie inny kurs i w ramach rewizji Krajowego Programu Odbudowy zapowiedział dopłaty do samochodów elektrycznych. Ile można zyskać i jakie warunki trzeba spełnić?
Dlaczego w ogóle planowano wprowadzić podatek od samochodów spalinowych? Tę opłatę rząd chciał wprowadzić w życie w ramach spełnienia jednego z wymogów do wypłaty pieniędzy z komponentu transportowego Krajowego Programu Odbudowy.
Polska była jednym z trzech krajów w Europie, które do tej pory go nie spełniły. Rząd jednak podjął się negocjacji z Komisją Europejską. Jaki był ich rezultat?
Dopłaty do aut elektrycznych zastąpią podatek od pojazdów spalinowych
Zdecydowanie korzystny dla obywateli, chociaż jak przyznał wiceminister funduszy i polityki regionalnej, Jan Szyszko, rozmowy nie były łatwe. Rządzący wynegocjowali jednak z Komisją Europejską rezygnację z podatku i zastąpienie go dopłatami do samochodów elektrycznych. W ten sposób, zamiast płacić obowiązkową "daninę", polscy kierowcy mogą liczyć na "prezent" - oczywiście tylko wtedy, gdy zdecydują się na samochód elektryczny.
ZOBACZ: Wojsko może "zmobilizować" twój samochód. Rozesłano pisma
Głos w sprawie zabrała minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. Wskazała, że obecny rząd przyjmuje zupełnie inną logikę. Jest to logika zachęty, a nie kary, co oczywiście przemawia na korzyść obywateli i jest ukłonem w stronę środowiska naturalnego. Jak kwestia dopłat do samochodów elektrycznych będzie wyglądała w praktyce?
Dopłata do samochodu elektrycznego - dla kogo będzie dostępna i na jaką kwotę można liczyć?
Pełczyńska-Nałęcz wskazała, że przeznaczone będzie na nią 1,5 miliarda złotych. Środki pochodzą z grantu i zostaną rozdysponowane w określony sposób. Jaki? Na około trzydziestotysięczną dopłatę mogą liczyć osoby, które zdecydują się kupić elektryka ze średniej półki cenowej. W ten sposób rząd planuje wspierać osoby, dla których do tej pory samochód elektryczny był nieosiągalny ze względu na wysoki koszt zakupu.
Co więcej, w przeciwieństwie do programu "Mój elektryk", dopłaty będą obejmować nie tylko nowe samochody, ale również używane - pod warunkiem, że będą to pojazdy nie starsze niż czteroletnie. Będą dotyczyć nie tylko aut kupowanych, ale także pojazdów branych w leasing lub na wynajem długoterminowy. Warto jednak zaznaczyć, że w tych ostatnich przypadkach wysokość dopłaty nie będzie mogła przekroczyć wysokości opłaty wstępnej.
ZOBACZ: Wodorowy NesoBus trafi na Śląsk. Rybnik otrzyma nowy tabor
Rozwój elektromobilności to z pewnością jedno z postanowień nowego rządu na najbliższe lata. Dopłaty do samochodów elektrycznych z pewnością będą wielkim krokiem wykonanym w tym kierunku. A przy okazji pozwolą spać spokojnie właścicielom pojazdów spalinowych.
Czytaj więcej