Tak Polacy spędzają majówkę. Ekspert przerażony statystykami

Polska
Tak Polacy spędzają majówkę. Ekspert przerażony statystykami
Zdj. ilustracyjne, Pixabay/PhilippT
Większość Polaków nie wyobraża sobie majówki bez alkoholu

Większość Polaków nie wyobraża sobie majówki bez alkoholu, a blisko połowa z nas wyda na niego nawet połowę budżetu. - Problem w tym, że alkohol jest trwałą częścią naszej kultury. Nie umiemy wypoczywać i bawić się bez niego - stwierdził terapeuta uzależnień prof. Mariusz Jędrzejko. Jak zaznaczył po wysokoprocentowe trunki sięgają coraz młodsi ludzie. - Stajemy się narodem alkoholików - ocenił.

88,7 proc. Polaków, którzy wybierają się na grilla w czasie majówki, zamierza kupić alkohol. Blisko połowa (49,4 proc.) deklaruje, że procentowe trunki pochłoną 30-50 proc. ich wydatków - wynika z sondażu UCE Research i Grupy Offerista.

 

Z badania wynika również, że większość konsumentów (blisko 73 proc.) planujących zakup alkoholu postawi na piwo, a ponad 21 proc. na wódkę. Tylko niecałe 6 proc. sięgnie po lżejsze alkohole - wino lub cydr.

Majówka. Ekspert wskazuje problem. "Trwała część kultury"

Głos w sprawie zabrał prof. Mariusz Jędrzejko, socjolog, terapeuta uzależnień, Akademia Piotrowska. Według niego są powody do niepokoju.

 

- Przeciętny Polak pije już 10 litów czystego alkoholu. Ta ilość w ciągu ostatnich 20 lat wzrosła o ponad 30 proc. - powiedział na antenie Polsat News. 

 

- W Polsce problem polega na tym, że alkohol jest trwałą częścią kultury, my nie umiemy wypoczywać, bawić się, spotykać się bez alkoholu - podkreślił.

 

Według niego Polacy często sami się okłamują mówiąc, że nie piją wódki, a zamiast tego wybierają np. równie wysokoprocentową whisky.

 

- A przecież whisky to nic innego, jak wódka zagraniczna - stwierdził.

 

ZOBACZ: Ceny wódki w Biedronce, Lidlu i Kauflandzie. Prokuratura wszczęła postępowanie

 

Ekspert zwrócił również uwagę, że w ostatnich latach wzrasta w Polsce spożycie piwa. - Ale gdybyśmy polecieli do USA albo do Austrii, to tam pije się więcej piwa o niskiej zawartości alkoholu, a u nas dominują bardzo mocne piwa - zaznaczył. 

 

Prof. Mariusz Jędrzejko zwrócił uwagę, że po wysokoprocentowe trunki sięgają coraz młodsi ludzie. - W mojej pracy terapeuty uzależnień coraz częściej mam do czynienia z 14-15-letnimi alkoholikami. To już nikogo nie dziwi - dodał. 

 

- Stajemy się narodem alkoholików - ocenił.  

 

- Nasze głowy przyzwyczaiły się do tego, że rozwiązujemy swoje małe i duże problemy, albo poprawiamy sobie nastrój alkoholem, który jest dopaminogenny. Wywołuje w naszej głowie wielką przyjemność. Mózg bardzo szybko zapamiętuje, że w ten sposób można regulować emocje oraz uczucia - stwierdził. 

Ekspert: Na stacjach tankuje się auta, a nie ludzi

Ekspert zwrócił także uwagę, że "kiedyś po alkohol zdecydowanie częściej sięgali mężczyźni, a teraz ten poziom się wyrównuje".

 

- Natomiast bardziej istotną zmianą w ostatnich latach jest obniżenie wieku inicjacji alkoholowej oraz obniżenie wieku, kiedy po raz pierwszy człowiek się upija. W skrajnych przypadkach inicjacja alkoholowa rozpoczyna się w wieku 8-9 lat - powiedział.

 

- Mózgi dzieci natychmiast się tego alkoholu uczą. Połowa polskich 15-latków ma za sobą upicie się - dodał. 

 

Pytany o plany wprowadzenia zakazu sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych, stwierdził, że jest to bardzo dobry pomysł. - Na stacji benzynowej trzeba tankować samochody, a nie ludzi. Alkohol nie powinien być sprzedawany na stacjach benzynowych - podkreślił. 

 

ZOBACZ: Koniec z alkoholem na stacjach paliw? Zapowiedź minister zdrowia

 

- Dostępność alkoholu to poważny problem w Polsce. Światowa Organizacja Zdrowia mówi o jednym sklepie z alkoholem na tysiąc mieszkańców. Tymczasem my mamy w granicach 300, czyli mamy trzy razu za dużo sklepów z alkoholem - powiedział.

 

- Nie chodzi jednak o prohibicję, bo to nie byłoby dobre rozwiązanie. Chodzi o utrudniony dostęp i zmianę polityki cenowej alkoholu - stwierdził. 

 

Według niego dobrym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie akcyzy od procentów alkoholu zawartego w danym produkcie. - Im więcej alkoholu tym wyższa akcyza - powiedział.

 

- Przy obecnej sytuacji, zyski z akcyzy za alkohol nie wystarczają na leczenie chorób odalkoholowych. Alkohol jest przecież pierwszym czynnikiem rakogennym, on odpowiada za najwyższy wzrost zachorowań na nowotwory w Polsce - podkreślił. 

 

- Z jedne strony widzimy piękną butelkę, ale nie widzimy tego, że z drugiej strony przybywa krzyży na cmentarzach, które są wynikiem nadużywania alkoholu - podsumował.

Dawid Kryska / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie