Szef BBN wytyka błąd Błaszczakowi ws. rakiety pod Bydgoszczą. "Powinien poinformować prezydenta"

Polska
Szef BBN wytyka błąd Błaszczakowi ws. rakiety pod Bydgoszczą. "Powinien poinformować prezydenta"
Polsat News/PAP/Piotr Nowak
Jacek Siewiera i Mariusz Błaszczak

- Ówczesny minister obrony narodowej wiedział o naruszeniu przestrzeni powietrznej (...). Mamy przekonanie, że to była jedna z sytuacji, gdy konieczne było poinformowanie zwierzchnika siła zbrojnych o zagrożeniu - mówił w "Graffiti" o Mariuszu Błaszczaku szef BBN Jacek Siewiera. W ten sposób odniósł się do ostatnich informacji ws. rakiety pod Bydgoszczą ujawnionych przez obecne kierownictwo MON .

- Siły Zbrojne Ukrainy są w strategicznej operacji obronnej, w defensywie strategicznej. Borykają się z niedoborami amunicji. Natomiast Federacja Rosyjska dokonuje uderzeń rakietowych i prowadzi działania ofensywne - mówił Siewiera, pytany o poranny komunikat Dowództwa Operacyjnego, które informowało o poderwaniu polskich samolotów ze względu na aktywność Rosjan.

 

- Obawiam się, że to będzie element stały i będzie nam towarzyszył tak długo, jak długo będzie trwała agresja Federacji Rosyjskiej na Ukrainę - dodał.

Rakieta pod Bydgoszczą. Jacek Siewiera o błędach Mariusza Błaszczaka

Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego został poproszony o komentarz ws. nowych informacji o rosyjskiej rakiecie, która 16 grudnia spadła pod Bydgoszczą. Według wiceministra MON Cezarego Tomczyka, ówczesny szef resortu Mariusz Błaszczak wiedział o zagrożeniu.

 

- Tomczyk poinformował BBN, że ma ustalenia, że pewną część informacji odtajnił i dobrze, że tak się stało, bo sytuacja niewątpliwie wymagała również pewnej transparentności - wskazał Siewiera.

 

WIDEO: Jacek Siewiera w "Graffiti"

 

 

- Dobrze, że dziś widzimy szerszy kontekst. Mogę poruszać się w obszarze informacji, które przekazał minister Tomczyk. One jednoznacznie wskazują, że po pierwsze minister obrony narodowej wiedział o naruszeniu przestrzeni powietrznej. Podejmował w tym celu rozmowy i jakieś ustalenia (...). A jednocześnie na żadnym etapie, nigdy nie doszło do potwierdzenia, aż do momentu znalezienia szczątków, że mamy do czynienia z rakietą - mówił dalej.

 

- Rodzi się pytanie, czy to wada systemu, czy błąd człowieka doprowadził do sytuacji - wskazał szef BBN. 

 

Siewiera dodał, że nawet jeśli Błaszczak nie wiedział o rakiecie, to konieczne było przechwycenie obiektu. - Spełnione były wszystkie przesłanki do tego, by poinformować przede wszystkim zwierzchnika sił zbrojnych - podkreślił. - Mamy przekonanie, że to była jedna z sytuacji, że konieczne było poinformowanie zwierzchnika siła zbrojnych o bezpośrednim zagrożeniu albo możliwym zagrożeniu - ocenił.

Prezydent po stronie generała

- W kwietniu, gdy znaleziono szczątki, bardzo źle się stało, że doszło do obciążenia jednej osoby, jednego żołnierza - dowódcy operacyjnego, całością odpowiedzialności. Nawet przy pewnych uzasadnionych wątpliwościach - dodał i wyjaśnił, że właśnie dlatego Andrzej Duda udzielił wówczas wsparcia generałowi Tomaszowi Piotrowskiemu.

 

ZOBACZ: Rosyjska rakieta pod Bydgoszczą. "Błaszczak od początku wiedział o sprawie"

 

- (Prezydent - red) udał się w sposób nieplanowany na miejsce ćwiczeń Anakonda do Ustki, przeprowadził rozmowę z dowódcami, wyjaśnił pewne kwestie i przede wszystkim podkreślił fakt, że za całkowicie nowe sytuacje, z którymi polska armia ma do czynienia, przy braku rozwiązań systemowych, nie można obarczyć winą jednej osoby - wyjaśnił Siewiera. 

 

Szef BBN wskazał na słowa przysięgi wojskowej, w której mowa o "obronie granic" Rzeczpospolitej i strzeżeniu honoru żołnierza polskiego. - To robił generał Piotrowski - ocenił Siewiera.

Odwołanie ambasadorów. "Państwo straci oczy i uszy"

Marcin Fijołek zapytał również o zapowiedź MSZ ws. rozpoczęcia procedury odwołania ponad 50 ambasadorów. - Na kluczowych kierunkach, tam gdzie ważą się najważniejsze sprawy, o które później pytają dziennikarze, jak wizyta w Stanach Zjednoczonych, ustalenia ze szczytu NATO, to są sprawy o takiej wadze, że nie mogą ulec wymianie wszyscy ambasadorzy na wszystkich placówkach jednocześnie, bo państwo straci oczy i uszy - podkreślił Jacek Siewiera.

 

ZOBACZ: W. T. Bartoszewski o odwołaniu ambasadorów. "Za politykę zagraniczną odpowiada rząd"

 

Szef BBN ocenił również, że współpraca rządu i prezydenta w zakresie bezpieczeństwa w skali od jeden do pięć, jest "dobra".

 

Wcześniejsze odcinki programu "Graffiti" możesz zobaczyć tutaj.

Jakub Krzywiecki / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie