Biały Dom skomentował atak pod Moskwą. "Materiały są wstrząsające"
Stany Zjednoczone nie odnotowały żadnych dowodów świadczących o udziale Ukrainy w ataku na salę koncertową w obwodzie moskiewskim - przekazał rzecznik amerykańskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby. W taki sposób skomentował atak na obiekt "Krokus" w Krasnogorsku pod Moskwą, w którym zginęło kilkadziesiąt osób.
W piątek po godzinie 18:00 w obwodzie moskiewskim doszło do eksplozji i strzelaniny w sali koncertowej "Krokus" (Crocus City Hall). Według rosyjskich mediów do zdarzenia doszło na koncercie grupy "Picnic".
Do sieci trafiły nagrania i zdjęcia ze zdarzenia. Widać na nich spanikowanych ludzi uciekających przed strzelającymi do nich napastnikami, gęsty dym i płomienie. Słychać eksplozje.
ZOBACZ: Kto stoi za wydarzeniami pod Moskwą? Ekspert wskazuje na dwie możliwości
W związku z rozprzestrzeniającym się pożarem osoby przebywające budynku narażone są na ogromne niebezpieczeństwo. Dach konstrukcji zaczął się rozpadać. Płomienie widać w odległości kilku kilometrów od miejsca zdarzenia.
Według TASS na dachu znajdują się uwięzione osoby. Kilkaset osób może ukrywać się w piwnicy i na czwartym piętrze. Około 21 podano, że ogień zaczyna gasnąć. Pożar miał objąć obszar 12,900 kilometrów kwadratowych.
Atak na salę koncertową w Rosji. Biały Dom reaguje
Do zdarzeń w piątek odniósł się rzecznik Białego Domu John Kirby. - W tej chwili nic nie wskazuje na to jakikolwiek udział Ukrainy czy Ukraińców w strzelaninie - powiedział reporterom. - Wyprowadziłbym was z błędu o tak wczesnej porze ( w USA - red.), jeśli chodzi o jakiekolwiek połączenie z Ukrainą - podkreślił.
Biały Dom skomentował atak w Moskwie, stwierdzając, że materiały filmowe ze strzelaniny w okolicach stolicy Rosji są "wstrząsające i trudne do oglądania".
Dodał, że prezydent Joe Biden jest na bieżąco informowany o rozwoju sytuacji.
Czytaj więcej