Wizyta w USA. Przydacz ocenił premiera. "Tusk czuje się nieswojo na czerwonych dywanach"

Polska
Wizyta w USA. Przydacz ocenił premiera. "Tusk czuje się nieswojo na czerwonych dywanach"
PAP/Krystian Maj/KPRM
Andrzej Duda, Joe Biden i Donald Tusk

- To, że Polska jest zapraszana do Waszyngtonu pokazuje, jaką rolę w NATO odgrywamy - powiedział w "Graffiti" były wiceszef MSZ Marcin Przydacz, komentując wizytę prezydenta Dudy i premiera Tuska w USA. - Patrząc na fotografię z Białego Domu, widać, że Donald Tusk czuje się nieswojo na czerwonych dywanach w Waszyngtonie - zauważył gość. - Ale dobrze czuje się w Berlinie - dodał.

- Po wizycie w Waszyngtonie i spotkaniu prezydenta Dudy i premiera Tuska z prezydentem USA Joe Bidenem pozostaną trzy efekty - powiedział Marcin Przydacz.

 

- Pierwszy z nich to przesłanie skierowane do USA, że konieczne jest dalsze odpychanie Rosji i wspieranie Ukrainy. Otrzymaliśmy także potwierdzenie, że artykuł 5 Paktu Północnoatlantyckiego jest ważny - przekazał polityk.

 

Były wiceszef MSZ zaznaczył, że drugim efektem są sprawy bezpieczeństwa. - Została wydana zgoda przez Departament Stanu USA na zakup 1700 rakiet. Wyjaśniono także kwestię finansowania śmigłowców Apache - przekazał gość. Jak dodał, dzięki tym zabiegom Polska będzie miała drugą co do wielkości na świecie flotę szturmowych śmigłowców.

Wizyta w USA. "Polska jako ważny punkt w budowie stabilności"

- Z biorcy i konsumenta bezpieczeństwa przekształciliśmy się w dostarczyciela bezpieczeństwa nie tylko dla siebie, ale także dla innych - zaznaczył Przydacz.

 

- Trzeci efekt wizyty to współpraca w kwestiach energetyki atomowej. Prezydent Duda po wizycie w Waszyngtonie poleci do Georgii, aby tam pojawić się w elektrowni atomowej w Waynesboro. Porozmawia także z tym przedsiębiorstwem, które będzie zaangażowane w budowę takiej elektrowni - przekazał Przydacz. Jak zaznaczył, bezpieczeństwo dotyczy także energetyki.

 

ZOBACZ: USA. Apache dla Polski. Joe Biden oferuje nam śmigłowce i pożyczkę

 

- To, że Polska jest zapraszana w takim formacie do Waszyngtonu pokazuje, jaką rolę na wschodniej flance NATO odgrywamy. Dziś na Polskę spogląda się jako na ważny punkt w budowie stabilności - dodał polityk.

 

Przydacz zaznaczył, że wizyta poza symboliką ma ważne decyzje natury politycznej

 

- Jeśli dla Bidena zabieganie o sympatię ze strony polskiej jest istotne to tylko pokazuje, jaką rolę odgrywa Polska i Polonia w USA - przekazał polityk, komentując opinie, że zaproszenie do Waszyngtonu Dudy i Tuska jest elementem kampanii przed wyborami prezydenckimi w USA. - Jeśli Biały Dom chce zabiegać o głosy, to tylko mnie cieszy - dodał.

 

WIDEO: Wizyta w USA. Przydacz ocenił premiera. "Ciężarem są wypowiedzi o Trumpie"

 

Wizyta w Waszyngtonie. Przydacz: Ciężarem dla Tuska są wypowiedzi o Trumpie

- Prezydent Andrzej Duda zaczął robić to, co czego nie robił ani Tusk ani Sikorski: rozmawia ze stroną republikańską. Spotkanie z spikerem Mikem Johnsonem było bardzo ważne - zaznaczył Przydacz. Jak dodał, prezydent uważa, że dla Polski ważne jest mieć dobre relacje z całą administracją, niezależnie kto rządzi.

 

- Być może Radosława Sikorskiego nie przyjmuje żaden z polityków republikańskich, bo jest zaangażowany po jednej z tych stron - powiedział polityk. - Istotne jest to, że trzeba rozmawiać ze wszystkimi, a nie tylko z tymi, których się lubi - zauważył.

 

- Dziś ciężarem dla Tuska są wypowiedzi krytykujące Trumpa. Co będzie, gdy niedługo on będzie prezydentem? - podkreślił Przydacz.

 

Na pytanie, czy powrót Trumpa do Białego Domu będzie zły dla Polski, Przydacz przekazał, że "jego prezydentura była dobra dla Polski". - Podobnie jak i ostatnie lata współpracy z Joe Bidenem - dodał.

 

ZOBACZ: Donald Tusk po wizycie w Białym Domu. "Deklaracja Joe Bidena była jasna"

 

- Donald Trump w kampanii podaje proste rozwiązania, ale gdy wchodzi do Gabinetu Owalnego, to prowadzi politykę, która już nie jest takimi prostymi cięciami - zaznaczył. - Za czasów jego rządów została wzmocniona zachodnia flanka NATO - przekazał.

 

Przydacz zaznaczył, że nie wiadomo, kto zostanie prezydentem USA. - Jeśli znów będzie nim Trump, to naszą rolą jest budowanie najlepszych relacji z nim, a nie obrażanie, jak robi Donald Tusk - powiedział.

 

Gość skomentował także propozycję prezydenta Andrzeja Dudy dotyczącą podniesienia wydatków na obronność.

 

- 3 proc. PKB na NATO jest potrzebne dla bezpieczeństwa - przekazał Przydacz. - Limit 2 proc. ustawiono już dawno, teraz potrzeba aktualizacji - zaznaczył. - My wydajemy 4 proc. Amerykanie przekraczają 2 proc. Maruderów należy przekonać do większych wydatków - stwierdził gość.

Wizyta w USA. "Tusk czuje się nieswojo na czerwonych dywanach w Waszyngtonie"

Były szef MSZ odniósł się także do sprawy wyznaczania nowych ambasadorów. 

 

- W tej sprawie brakuje dobrej woli i współpracy ze strony rządu. Przecież to prezydent Duda ich mianuje. To nie może być tak, że wszyscy z klucza są przekreślani i odwoływani tylko dlatego, że Tusk chce wysłać swoich kolegów wysłać na placówki - zaznaczył Przydacz. Jak dodał, są dobrzy ambasadorowie, a każdy przypadek należy rozwiązywać indywidualnie.

 

ZOBACZ: Andrzej Duda w USA. "Pozytywne odniesienie" do propozycji prezydenta

 

Byly wiceszef MSZ skomentował informacje o szczycie Trójkąta Weimarskiego w Berlinie w piątek. Na spotkanie to ma pojechać premier Donald Tusk.

 

- Patrząc na fotografię z Białego Domu, widać, że Donald Tusk czuje się nieswojo na czerwonych dywanach w Waszyngtonie, ale dobrze czuje się w Berlinie. Być może jedzie podreperować swoje poczucie sprawczości - przekazał gość.

 

- Co do samego spotkania w ramach Trójkąta Weimarskiego - to był zawsze format prezydencki. W zeszłym roku spotykał się dwukrotnie. Tusk próbuje to zaburzyć. Trudno mi do tego podchodzić spokojnie - podsumował Marcin Przydacz.

 

Wcześniejsze wydania programu dostępne tutaj.

Michał Blus / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie