Protest rolników się zaostrza. Zablokowane drogi ekspresowe i autostrady
Zablokowane drogi ekspresowe, autostrady i przejścia graniczne - rolnicy nie rezygnują z protestów, wręcz przeciwnie - zapowiadają ich zaostrzenie. Reporterzy Polsat News rozmawiają z protestującymi w różnych częściach kraju. Rolnicy niezadowoleni z dotychczasowych rozmów z ministrem rolnictwa, w przyszłym tygodniu zjadą się na manifestację do Warszawy.
Protest polskich rolników trwa od 9 lutego, a demonstranci nie zamierzają się poddawać. Żądają wycofania się Unii Europejskiej z polityki Zielonego Ładu, zakazu importu produktów rolnych z Ukrainy, nie zgadzają się również na ograniczanie hodowli zwierząt.
Sobotnie rozmowy z ministrem rolnictwa Czesławem Siekierskim i sekretarzem stanu Stefanem Krajewskim w Zosinie na granicy z Ukrainą, gdzie już dzień wcześniej zgromadziły się komitety rolników z całej Polski, nie przyniosło rozwiązania sytuacji. - Chcemy rozmawiać w Unii Europejskiej o tym, żeby Unia partycypowała w pokryciu części kosztów strat, które rolnicy ponieśli poprzez tę nierównowagę na rynku, która wytworzyła się poprzez otwarcie i napływ niekonkurencyjnych towarów na rynek polski - zapowiedział minister Siekierski.
Rolnicy pozostają jednak sceptyczni i zaostrzają trwające protesty, koncentrując się na blokadach najważniejszych i najbardziej uczęszczanych tras w całej Polsce.
Protest na S3. Rzecznik: Chcemy jak najkrócej utrudniać życie kierowcom
Reporter Polsat News sprawdził, jak wygląda sytuacja na trasie S3 w pobliżu Myśliborza (woj. zachodniopomorskie), gdzie rolnicy zablokowali wszystkie pasy ruchu między Szczecinem a Gorzowem Wielkopolskim. Krótko po godz. 14 kilkadziesiąt ciągników z biało-czerwonymi flagami wjechało na obie nitki trasy łączącej Dolny Śląsk z Wybrzeżem, blokada potrwa do godz. 16.
- Konsultujemy się telefonicznie z rolnikami na A2 w pobliżu węzła na S3 na wysokości Sulechowa. Zdecydowaliśmy, że dzisiaj i jutro będziemy tutaj od godz. 14 do 16, a nasz całodobowy protest zaczynamy w poniedziałek o godz. 14 - przekazał Roman Waszczyk, rzecznik prasowy Protestu Rolników. W tle widać wielki baner skierowany dla kierowców: "Przepraszamy za utrudnienia".
ZOBACZ: Protesty rolników. Komisja Europejska proponuje ustępstwa
Jak zapewnia Waszczyk, rolnicy są w stałym kontakcie z przewoźnikami, którzy popierają ich postulaty. Jak dodał, protestujący chcą ulżyć swoim lokalnym społecznościom. - Mamy taki plan, żeby tamte protesty w gminach zawieszać, a skupiać się na drogach ekspresowych, autostradach i przejściach granicznych - wyjaśnia rzecznik prasowy, przepraszając wszystkich kierowców za powstałe utrudnienia.
- Dzisiaj było spotkanie z ministrem rolnictwa i wiceministrem Krajewskim, niestety znowu usłyszeliśmy te same zdania, które słyszymy od dawna - stwierdził Roman Waszczyk. - Nie mamy czasu na słuchanie pustych słów, zaostrzamy ten protest, by paradoksalnie, utrudniać życie kierowcom jak najkrócej. Żeby nasz głos i nasz protest wywierał presję na rząd, żeby w końcu zaczął działać, a nie tylko spotykał się i zbierał postulaty - oznajmił protestujący.
Protest rolników. "Widzimy, że słowa pana premiera Ukrainy są kłamstwem"
Waszczyk odniósł się również do słów premiera Ukrainy, Denysa Szmyhala, przekonywał, że żadne płody rolne z Ukrainy nie trafiają do Polski o odgraża się wprowadzeniem blokad po swojej stronie. - W drodze powrotnej z Zosina zatrzymaliśmy się na przejściu granicznym w Hrubieszowie (...) obok jest bocznica kolejowa i cały czas napływają tam transporty np. rzepaku, pszenicy. Niby to miało jechać w dalszą drogę tranzytem, a po prostu w krótkim czasie rozlewa się po lokalnych producentach mięsa, jaj i innych produktów rolnych - wyjaśniał protestujący.
- Widzimy na własne oczy, że słowa pana premiera Ukrainy są po prostu kłamstwem - oznajmił rzecznik Protestu Rolników, Jak dalej tłumaczył, jeśli Ukraina chce zamknąć granicę, czy nałożyć cło na europejskie produkty, musi się liczyć z całkowitym wypowiedzeniem umowy przez EU i wprowadzeniem zakazu wwozu produktów rolnych na teren wspólnoty.
ZOBACZ: Protest rolników na drogach. "Nie mamy czasu na puste słowa"
Rolnicy na A4. "Walczymy o wspólną sprawę"
Ekipa Polsat News obecna jest również na proteście przy węźle Brzezimierz na A4, gdzie ciągniki zablokowały wjazd na autostradę. Blokada jest jednak symboliczna - można ją objechać za pomocą dalszego zjazdu, oddalonego o pięć kilometrów. Zgromadzeni tam rolnicy to jednocześnie okoliczni mieszkańcy, na maszynach zawiesili polskie flagi i banery z postulatami: stop dla polityki Zielonego Ładu, stop dla importu produktów rolnych z Ukrainy, stop dla ograniczenia hodowli zwierząt w Polsce.
- Walczymy o wspólną sprawę, także dla konsumentów naszego kraju, żeby dla nich była zdrowa, polska żywność - mówił Polsat News Jakub Kościelak, jeden z protestujących. - Strajk jest zgłoszony legalnie, policja poinformowała o objazdach, kolejny zjazd jest pięć kilometrów dalej i można z niego skorzystać - tłumaczył rolnik.
ZOBACZ: Lubelskie. Incydent podczas protestu rolników. Kierowca chciał przejechać przez blokadę
Jak dodał, protest ma formę zmianową - ostatnia grupa zejdzie z jezdni o godz. 22. - Jutro od godz. 6 do 22 i kończymy ten protest tutaj, a we wtorek, tak jak inni rolnicy w kraju, wybieramy się solidarnie do Warszawy - oznajmił Kościelak.
- Nie zgadzamy się z polityką rolną UE, chcemy zakazania importu produktów rolnych z Ukrainy, i nie zgadzamy się z ograniczeniem hodowli zwierząt w Polsce - wyjaśniał rolnik i dodał, że nawet symboliczna blokada ma sens. - Siedząc w domu nie moglibyśmy pokazać ludziom, że jest problem w branży rolniczej - mówił protestujący.