Innowacyjna terapia szansą w leczeniu nowotworów

Polska
Innowacyjna terapia szansą w leczeniu nowotworów
Wydarzenia
Innowacyjna terapia w leczeniu nowotworów

Nowatorska terapia CAR-T pomaga tym, którzy bezskutecznie próbowali już standardowych metod walki z nowotworami krwi. Genetyczna modyfikacja komórek chorego i wprowadzenie ich z powrotem do organizmu pozwala zniszczyć te rakowe. Z powodzeniem leczy się tak dzieci w Przylądku Nadziei we Wrocławiu, ale coraz więcej oddziałów dla dorosłych również sięga po ten sposób leczenia. Materiał "Wydarzeń".

Jeszcze dwa, trzy lata temu średnio co godzinę ktoś się dowiadywał, że ma nowotwór krwi. Dziś ten okres skrócił się do 40 minut. Są jednak nowotwory, w których ani przeszczep, ani chemia nie mogą pomóc. Wtedy pojawia się terapia ostatniej szansy - leczenia programowanymi komórkami Ti. To nowa era w hematologii - od chorego pobiera się limfocyty.

 

- Komórki po przeprogramowaniu genetycznym, wracają do pacjenta, po krótkim kursie łagodnej chemioterapii, są podawane dożylnie, zwalczają nowotwór - tłumaczył prof. Tomasz Sacha, kierownik Kliniki Hematologii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. Placówka ze stolicy Małopolski tę metodę zamierzają stosować terapię już za rok. 

 

- To jest szansa dla tych, których wiedzieliśmy jak leczyć, ale nie mogliśmy zapewnić wyleczenia. Bo byli to pacjenci po wielu liniach chemioterapii, w której doszliśmy już do kresu możliwości - dodał lekarz. Pierwszym ośrodkiem w kraju, który wdrożył terapię CAR-T dla dzieci z białaczką był wrocławski Przylądek Nadziei.

 

- Ten dar życia, kiedy ja zaczynałam pracę, to było zaledwie 15 procent, dzisiaj to 85 proc. - mówi w rozmowie z Polsat News prof. Alicja Chybicka, hematolog-onkolog, była kierownik Kliniki.

Zaczęło się od gorączki, pomógł szpik brata. "Mam w domu dwóch superbohaterów"

Jednym z małych pacjentów był mały Franek. U niego nowotwór rozpoczął się od zwykłej gorączki.

 

- Był wysportowany, grał w piłkę, jeździł rowerem i nagle pojawiła się gorączka, gasł w oczach - relacjonowała "Wydarzeniom" mama chłopca. 

 

Lekarze wydali diagnozę: chłoniak anaplastyczny, złośliwy nowotwór. Dziecku błyskawicznie podali tzw. ratunkową chemioterapię, jednak leczenie nie pomagało, a jedyną szansą miał być przeszczep szpiku. 

 

- W tym szpiku kostnym mamy komórki macierzyste, czyli takie, które odtwarzają po zniszczeniu, czyli jeśli zrzucamy na pacjenta chemioterapię, czyli bombę atomową, która ma wszystko zniszczyć, to musimy zapewnić regenerację - powiedział prof. Krzysztof Kałwak.

 

Jak relacjonuje kierownik Kliniki Transplantacji Szpiku, Onkologii Hematologii Dziecięcej USK we Wrocławiu okazało się, że sto procent zgodności genetycznej ma starszy brat Franka. Przeszczep się przyjął, dziś obaj bracia są zdrowi. 

 

- Mam w domu superbohaterów, są bliźniakami genetycznymi - powiedziała wyraźnie poruszona mama chłopców.

pbi / "Wydarzenia"
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie