Greenpeace z poważnymi problemami. Dostali pozew na ponad dwa miliony dolarów
Znany koncern paliwowy pozwał międzynarodową organizację Greenpeace, zajmującą się ochroną środowiska, na kwotę 2,1 mln dolarów. Firma domaga się zapłaty po tym, jak w styczniu tego roku działacze wdarli się na platformę wiertniczą na Morzu Północnym i protestowali przeciw działaniom koncernu.
Koncern paliwowy Shell pozwał międzynarodową organizację pozarządową Greenpeace domagając się odszkodowania w wysokości 2,1 miliona dolarów. Firma żąda zapłaty po tym, jak kilku aktywistów wdarło się na ruchomą platformę wiertniczą na początku tego roku.
Czterech aktywistów weszło na pokład platformy, podczas gdy była ona transportowana na Szetlandy w Szkocji. Działacze mieli transparenty apelujące, aby firma "przestała wiercić i zaczęła płacić".
Shell pozywa Greenpeace
Zdaniem Shell ponieśli oni ogromne koszty w związku z zapewnieniem bezpieczeństwa demonstrantom oraz z powodu uruchomienia dodatkowego statku i zwiększenia ochrony. "Bezpieczeństwo protestujących – jak również załogi – było najważniejsze. Słusznie nie zawahaliśmy się wprowadzić środków mających na celu ochronę wszystkich zaangażowanych osób" – przyznał rzecznik firmy.
Jednocześnie dodał, że każdy ma prawo do protestów, jednak powinny się one odbywać w odpowiednich warunkach, a te na platformie na pewno do takich nie należały. - Szanujemy prawo każdego do wyrażania swojego punktu widzenia. Ważne jest, aby robili to z myślą o bezpieczeństwie swoim i innych - podkreślił.
ZOBACZ: Warszawa: Aktywiści Greenpeace zawiesili na moście baner. "Polska nadal kupuje ropę z Rosji"
"Prawo do protestu jest fundamentalne i bezwzględnie je szanujemy. Ale musi to być zrobione bezpiecznie i zgodnie z prawem" – powiedział rzecznik Shell. Wyjaśnił, że w związku z zaistniałą sytuacją zarówno firma jak i "jej kontrahenci są uprawnieni do odzyskania poniesionych kosztów reakcji na niebezpieczne działania Greenpeace".
Ponadto Shell domaga się nie tylko odszkodowania, ale także bezterminowego zablokowania wszystkich protestów przeciwko infrastrukturze Shell na morzu lub w porcie w dowolnym miejscu na świecie. Zgodnie z dokumentacją, w przeciwnym razie firma wystąpi z roszczeniami, które mogą sięgnąć nawet 8,6 miliona dolarów.
Greanpeace reaguje na pozew
Yeb Saño, który jest dyrektorem wykonawczym Greenpeace w Azji Południowo-Wschodniej i był jednym z protestujących powiedział, że koncern "próbuje uciszyć uzasadnione żądania". - Muszą zaprzestać bezsensownej i chciwej pogoni za paliwami kopalnymi i wziąć odpowiedzialność za zniszczenia, jakie sieją na świecie - mówił cytowany przez "The Guardian".
Zapowiedział, że będzie walczył o swoje wartości w sądzie. - A jeśli Shell odmówi zaprzestania wierceń, ja nie przestanę walczyć o sprawiedliwość klimatyczną - ostrzegł.
Żądania Shell są jednymi z największych i najpoważniejszych roszczeń, jakie wystosowano wobec międzynarodowej organizacji walczącej o ochronę środowiska.
Zdaniem działaczy koncern paliwowy stosuje "agresywne taktyki prawne" w celu "uciszenia rosnącego sprzeciwu wobec posunięć prezesa Waela Sawana, któremu zależy na podwojeniu inwestycji w paliwa kopalne".
Czytaj więcej